środa, 8 stycznia 2014

Moje małe świadectwo, że "walka trwa".

Więc tak. Po napisaniu kilku zaległych tekstów, mając w końcu wolną głowę, zająłem się doktoratem. Zatem poszedłem do mojej ulubionej czytelni na Rajską, otworzyłem laptopa i popijając zieloną herbatę z jaśminem, zacząłem składać to, co do tej pory zgromadziłem. No więc wyszło mi 194 strony razem z bibliografią (bibliografia ma 144 pozycje). Promotor powiedział, że sporo, ale warto poszerzyć. No więc dzielnie walczyłem przez te cztery lata doktoranckich studiów, dzielnie pisałem, dzielnie czytałem, dzielnie gromadziłem bibliografię, dzielnie prowadziłem zajęcia, w ogóle cały byłem cholernie dzielny jak bohaterowie powieści Faulknera. Teraz czekają mnie miesiące przeredagowywania tych moich naukawych (określenie prof. Henryka Markiewicza) gryzmołów, żmudne dopiski, wywalanie zapewne tego, co trzeba będzie wywalić. Niemniej jest tych pięć rozdziałów, ułożonych chronologicznie, za planem pracy doktorskiej, niemniej materiał jakiś jest, na czymś można bazować, na czymś można budować, w czymś w końcu z mozołem można rzeźbić. Odetchnąć zatem można z częściową ulgą, że może uda się toto skończyć w tym roku, w każdym razie książkę o twórczości Wiesława Myśliwskiego napisać. A czy obronić się uda, czy recenzje przejść się uda, osobną kwestią pozostaje, niemniej walka trwać będzie po ostatnie słowo . A dzisiaj jeszcze czytałem Vincenza "Na wysokiej połoninie" i wielce mnie urzekła jak zwykle ta proza, a potem, niedzielę antycypując, poczytałem "Symbolikę zła" pewnego wielkiego, francuskiego filozofa i tym samym do snu powoli się kładę spokojnie a sny zapewne mieć będę głębokie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyimek _ Poemat nowy _ cz. 2

Wieniu, kiedy będę umierał, powiem Tobie w zaufaniu: pamiętaj stary, najważniejsze jest lizanie gnata. Przegrać z Panem Bogiem to jak wygrać...