środa, 8 stycznia 2014

Jadąc do Piśla

W podróży, w autobusie, na siedzeniu, słuchając radia, upajając się ciemnością i porowatością wieczoru, czując siebie w niezniszczalnej, brązowej marynarce i szarym pulowerku, oddychając mrokiem i kurzem, słysząc kaszel dziecka na przednim siedzeniu, miałem taką myśl: nie ma przenikania bez kochania. A potem, kiedy zielone drzewa utonęły w całkowitej ciemności, kiedy zostawiłem wieczór w jego kurzu i porowatości i kiedy przyjechałem do mojej dziewczyny i napiłem się wódki i poczułem, że mój ruch myśli może być względny i nie prowadzić do żadnego celu, miałem inną myśl: nie ma świata, kończy się. Ale wiem z drugiej strony, że sen, który nadejdzie niebawem, moja przedsenna lektura "Jezusa z Nazaretu" Benedykta XVI, mój spokój i kąpiel we śnie i głębokiej ciemności, mogą mi podpowiedzieć jeszcze inne myśli. Czekając na autobus jadłem bułkę z salcesonem i pomidorem kupioną na straganie blisko dworca i kiedy siedziałem na dworcowej ławce, rozmawiałem ze sobą, się ze sobą rachowałem i śmiercią: kiedy śpisz, nie ma cię, ot po prostu ciebie nie ma, kiedy śpisz. Pewna młoda dziewczyna widząc moje ciężkie zmagania z bułką, ze sobą i ze śmiercią, rychło odeszła na bok. Więc pijąc dzień wcześniej piwo, patrząc na świat, który przez youtube prezentował mi mój kolega, pomyślałem znowu o mojej przemijalności. Więc tak. Ciemna, głęboka, wilgotna poducha snu, oddychanie na tej podusze w wilgotnych snach. Budzenie się w wilgoci i we mgle, próbuję dojść nad staw we mgle. Pod drzewem sikam a potem mgłę rozgarniam. Jestem tam. Po raz drugi, już na spokojnie udało mi się tam przejść. Całkiem spokojnie, jabłka spadają z drzewa na wilgotną ziemię we mgłach. Całkiem spokojnie mogę nie budzić się. Czekam na Boga i przychodzi ten staruszek z białą brodą w szarym habicie i chce mi coś powiedzieć. Ale to raczej ja jemu mam coś do powiedzenia, wciąż ja jemu mam coś do powiedzenia i to jest chyba przyczyna mojej największej porażki i tego, że ciągle śnię, że ciągle nie mogę się wybudzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyimek _ Poemat nowy _ cz. 2

Wieniu, kiedy będę umierał, powiem Tobie w zaufaniu: pamiętaj stary, najważniejsze jest lizanie gnata. Przegrać z Panem Bogiem to jak wygrać...