środa, 8 stycznia 2014
Referent
Jest referentem zagadnień krytycznoliterackich w Kole Młodych przy Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich na Kanoniczej 7. Od wielu lat chodzi w tej samej, wytartej, brązowej marynarce, szarym pulowerku, koszuli. Trzyma czarny długopis w klapie marynarki. Jest referentem. Profesorstwo i doktorstwo bierze go na kawę lub herbatę po zebraniach Koła. Jest potrzebny, nikomu nie wadzi. Dzisiaj rozmawiał z pewnym doktorem z Włoch tak jakby rozmawiał z przyjacielem a przecież jest tylko referentem. Tak było wiele lat. Referent nigdy nie wypinał dumnie swojej piersi, raczej ze zwieszoną głową, w czarnym płaszczu, po deszczowych ulicach szedł do różnych instytucji, aby referować. Prowadził swój szary, monotonny, urzędniczy żywot. Święta przeważnie spędzał sam. Opracowywał wtedy projekty nowych referatów. Nie wadził nikomu, ale był potrzebny, w końcu kto za niego to i owo zreferuje? Dlatego profesorstwo i doktorstwo brało go na różne kawy, herbaty i uczty. W Święta włączał sobie kolędy i oglądał świąteczne filmy, chciał poczuć atmosferę Bożego Narodzenia. W drugi dzień świąt umawiał się ze swoim przyjacielem Kubą na kawę u Noworola a później na szachy. Szary śnieg i deszcz mżył, padał, zmywał emocje, pozostawiał monotonię referowania. Pewnego dnia referent spotkał mleczną dziewczyną i od razu ją pokochał. Od tamtego czasu sporo się zmieniło. Referaty, które pisał do tej pory, nagle wydały mu się niesłychanie ważne. Wypinał swoją referencką pierś na kolejnych kawach i herbatach, więcej mówił, błyszczał, myślał, że jest ważny, dał się porwać entuzjazmowi. Profesorstwo i doktorstwo zaczęło patrzeć na niego nieco z dystansem, referent chciał nagle być kimś ważnym, chciał jak najszybciej ukończyć swój doktorat, aby tym bardziej utwierdzić się. Raz, na pewnej konferencji, wśród elity profesorstwa zadawał pytania, udzielał się, chciał pokazać, że jego referowanie coś znaczy. Dalej ubiera się w tę samą, brązową marynarkę i w klapie trzyma czarny długopis. Dalej referuje, jest referentem zagadnień krytycznoliterackich. Uwierzył w swoje referowanie. A deszcz i śnieg dalej padają i dalej czarne są ulice Krakowa. Jego referowanie pewnie dobiegnie kresu i obierze nowy początek, kiedy znajdzie ten jeden, ten jeden właściwy i wybrany język swojego referatu. Jutro wstaję o świcie, powoli wstaję z kolan, pada śnieg.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 47
Nawet najbardziej niezwykła mądrość kapituluje w końcu przed bezmiarem ludzkiej pychy i żelazną, nienaruszalną potrzebą autorytetu, właści...
-
Bułhakow pisze dalszą część „Mistrza i Małgorzaty”. Przy czym obecnie mieszka on w Polsce i nazywa się Michał Piętniewicz, dr Michał Piętnie...
-
Śnił mi się wczoraj prosty na pozór chłop z raną pod okiem: moja mama, czyli mój ojciec – tak myślałem we śnie. Mój tata ma tak nieprawdopod...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz