niedziela, 18 października 2015

Śpiew kanarka. Impresja krytycznoliteracka

Monarchia choruje, jest słaba, szlachetna, ale słaba, słania się na nogach, kaszle, ma gorączkę, jest pełna dobroci i mądrości, którą skrywa pod maską nikomu nie szkodzącej naiwności.Czytam Josepha Rotha,"Marsz Radeztky'ego", w przekładzie Wandy Kragen, Warszawa 1977, Czytelnik. Nie ma tam żadnych błędów artystycznego rzemiosła, ani potknięć, jest czysto i bezbłędnie. Pomyśleć, że Roth pił na potęgę, na umór, a jego fraza jest bezbłędna, całe to zakurzenie świata Cesarstwa Austro-Węgier, które on powołuje do życia, światło, które tam się wdziera i śpiew puchatego ptaszka o świcie. Dobrotliwy cesarz, Franciszek Józef, który kłamał, aby nikogo nie urazić, który
grał naiwnego, dobrotliwego cesarza, kurz, na stole taca, białe serwetki, rogaliki, imbryk z kawą. Historia, która leniwie się przez powieść przetacza, jak starszy przechodzień. Leniwie płynące łzy z oczu bohaterów, długo kontemplowana śmierć. Cesarz, który wolno rozstaje się z życiem. Rany w bitwie pod Solferino, spokój słonecznego popołudnia, brzuchate firanki, poranek, bzyczące muchy. Podszewka świata to historia, tak jej warstwa wierzchnia. Poprzez historię można zbliżyć się ku łagodnej śmierci. Narracja tej powieści jest z wierzchu i pod wierzchem, wypełniona tym, co historyczne, ale poprzez codzienność, można poczuć piękno monarchii. Jest tam pokazana śmierć cesarza Franciszka Józefa, śmierć oficera Trotta, śmierć starosty Trotta, wszystko to jest pokazane poprzez historię, która tam się dzieje. Więc jest pokazany tam zmierzch monarchii Austro-Węgierskiej, jej powolny rozpad oraz degeneracja, które zbiegają się ze śmiercią Trottów, syna i ojca. Pan Skowronek, najlepszy przyjaciel starosty Trotta, z którym zawsze Trott grał w szachy, nic przy tym nie mówiąc, po pogrzebie starego Trotty, podwieziony bryczką przez burmistrza, siada w starej kawiarni, w której rozgrywał partie szachowe z Trottem, przed pustą szachownicą i zaczyna sam ze sobą grać w szachy. Po szybie płynie leniwie jesienny deszcz, zmywa monarchię, to, co zostało, jej czarne okruchy. Gdy nadchodziła wojna, do lotu podrywały się gęsi, na drzewach zawisały kruki, ciężkie, jak zwiastun ponurego proroctwa. Ludzie bali się i uciekali ze swoim dobytkiem, wkładali na swoje wozy poduchy, którymi się otulali, by łatwiej było spać. Młody Trotta, zginął pomiędzy wiadrami z wodą, kiedy mu strzelono w łeb, krew wylewała się z jego głowy i wpadała do wiader, wypełnionych wodą.Ojciec go przeżył, zmarł w tym samym dniu, co dobrotliwy cesarz, Franciszek Józef, który na łożu śmierci, w gorączce, wyspowiadał się ojcowi kapucynowi ze swoich grzechów, w tym z grzechu pychy, i z tego, że wojna również jest grzechem. Nad kawiarnią, z szachownicą, nad którą samotną partię, rozgrywa Pan Skowronek, rozgościła się jesień, przemijają liście, przeminęła monarchia, dzieciństwo, młodość, starość, pozostał czas po monarchii, jakiś inny, dziwny,czym można go wypełnić, czy da się go wypełnić? Stary Trotta prosi na łożu śmierci Pana Skowronka, by ten przyniósł mu kanarka, by żółty kanarek zaśpiewał, oraz portret bohatera bitwy pod Solferino. Na końcu następuje otwarcie, po tym pustym po czasie, kiedy Pan Skowronek gra sam ze sobą w szachy. Deszcz pada po monarchii.
Książkę Rotha świetnie się czyta, można powiedzieć, bez przeszkód, co jak sądzę, nie jest tylko zasługą przekładu. Historia u Rotha jest linearna i epicka, opowieść tam wzrasta na swojej, epickiej potędze. Prawdziwa epika historyczna, w której codzienność jest nasycona historią i vice versa. Historia tam na codzienności wzrasta, a codzienność jest nasycona historią. Wielka i wspaniała powieść o dawnych czasach, które przeminęły. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 44

Po drugiej stronie, przekroczywszy bramę życia i śmierci, na ogromnej pustyni, dzielącą żywych od umarłych, jest wbita w piasek tabliczka z ...