wtorek, 20 października 2015
O spotkaniu w Podgórzu
Dzisiaj w Podgórzu było spotkanie z Panem Piotrem Augustyniakiem i jego książką "Homo Polacus". Spotkanie mi się niezbyt podobało, chociaż było świetnie prowadzone. Pozwoliłem się z Panem Augustyniakiem nie zgodzić, co do interpretacji utworów Herberta, z których on wysuwa wniosek, moim zdaniem, zupełnie nie wynikający, ani z przytoczonych fragmentów, ani z całych tekstów. Pan Augustyniak powiedział do mnie, że mi zazdrości "widzenia ejdetycznego". On ironizował, ale ja widzę z kolei, że jego spojrzenie jest anty ejdetyczne, ponieważ Augustyniak uprawia moim zdaniem rodzaj historiozoficznego postmodernizmu, kiedy, jak zauważyłem, fikcjonalizuje fakty historyczne, oraz manipuluje historią literatury tak, aby ona zgadzała się z jego, ponowoczesną wizją historii oraz historii literatury.Ja nie neguję przydatności niektórych kategorii myśli ponowoczesnej do analizy dzieła literackiego, więcej: uznaję niekiedy ich oryginalność.Jednak, robienie na żywej historii, tego, co robi się wyłącznie w sposób teoretyczny na dziele literackim, nie jest właściwe, jak mniemam, przede wszystkim pod względem moralnym. Czynienie z Herberta kogoś, kim nie był, tylko po to, żeby to stworzyło przekonującą intelektualnie całość, mnie w ogóle nie przekonuje. Pan Augustyniak napisał, cytuję: "Herbert miał obsesję patriotyzmu", a mnie się wydaje, że on był po prostu wielkim patriotą. Sformułowanie: "obsesja patriotyzmu", wskazuje, co zresztą ten Pan starał się udowodnić, że Herbert tak naprawdę nie był przywiązany do polskości, że to była "obsesja" raczej, aniżeli prawdziwe przywiązanie i że on był naprawdę przywiązany jedynie do Akropolu, po czym Pan Augustyniak czyta wiersz, z którego rzekomo miało wynikać, a kompletnie moim i nie tylko moim zdaniem, nie wynikało, że Akropol dla Herberta jest najpiękniejszy na świecie, a Wawel to dla Herberta była "kupa kamieni", (cytuję Augustyniaka). Więc jest to stwierdzenie kłamliwe, stwierdzenie perfidne, stwierdzenie manipulujące nie tylko historią, ale również samą postacią Herberta, co ja uważam za zabieg wyjątkowo niesmaczny i moralnie naganny. Pan Augustyniak po prostu wyrywał z kontekstu fragmenty wierszy Herberta i robił z tym, co chciał, żeby tylko udowodnić, że inny jest Herbert w swojej publicystyce (wyjątkowo "zjadliwej", cytuję Augustyniaka), a inny w swojej poezji (rzekomo prawdziwy i "piękny" (jak Akropol). Otóż mnie się wydaje, że to jest ten sam Herbert, z tą samą moralną dumą, z tym samym, głębokim, moralnym rdzeniem, który Pan Augustyniak chciał rozproszyć, udowodnić, że go nie ma, a tym samym, tak, nie bójmy się tego sformułowania, po prostu zakłamać rzeczywistość i historię. Zresztą nie tylko ja się oburzyłem na te kłamstwa, w sali powstał burza, jedna kobieta broniła autora "Homo Polacusa", moim zdaniem, w zupełnie absurdalny sposób, mówiąc, cytuję: "prawda jest jak dupa, każdy ma swoją", którego to stwierdzenia ja nie mogę wziąć za poważny argument w dyskusji, druga Pani, bardzo mądrze i z dużą wrażliwością na człowieka i prawdę historyczną, słusznie wytykała Augustyniakowi kłamstwo oraz intelektualne trickstertwo. Ale może dobrze, że to spotkanie się odbyło, bo to pokazało, że się nie da tak łatwo, pseudo sprytnym, intelektualnym wytrychem, po prostu ludzi ogłupić, zwłaszcza, że niektórzy po prostu wyszli z sali o wiele wcześniej. W każdym razie, ogólnie dobrze, że coś się dzieje, że wre, że ludzie się oburzają, dyskutują, polemizują, kłócą i czasem warczą, czasem dumnie podnoszą głos, wydobywając to, co szlachetne, piękne, prawe, a czasem gdaczą jak kury, które chcą w swoim kurniku mieć spokój. Myślę, że trzeba ostrożnie do sprawy podejść i nad nią porządnie się zastanowić, dlaczego tak, dlaczego ten rodzaj, ponowoczesnej antropologii, wybrał dr Augustyniak, żeby badać wiersze Herberta. Rozumiem, badać. Badać przez ponowoczesność, filozofię, ponowoczesne wątki, ale badać, to nie znaczy przeinaczać, badać to nie znaczy zawłaszczać, badać to nie znaczy teksty dusić. Trzeba dać tekstom przez siebie badanym oddychać, ale dr Augustyniak wybrał metodę anty duszoznawczą, czyli metodę duszenia tekstu, uduszenia i wyciśnięcia z niego jedynie tego, co zgrabnie śpiewa w jakimś chórze ideolo, a tak się nie da, trzeba dać tekstom, jak ludziom oddychać, i żeby im ani za zimno nie było, ani nadmiernie gorąco, niech one raczej grzeją się w cieple pogodnego zrównoważenia i wyważenia racji, że Akropol zgoda, to u Herberta było ważne, ale przecież równie ważna była polskość i Wawel. Nie powinno się zapominać o prawdzie i czynić ze słowa prawda straszaka ideologicznego. Nad tym biadam najbardziej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 43
Dostaję tak po jajach, kiedy tylko słówko powiem o Bogu… Kto wie, może od samego Boga… Tak zwany rozwój, oparty na przyroście wiedzy, dopr...
-
Bułhakow pisze dalszą część „Mistrza i Małgorzaty”. Przy czym obecnie mieszka on w Polsce i nazywa się Michał Piętniewicz, dr Michał Piętnie...
-
Śnił mi się wczoraj prosty na pozór chłop z raną pod okiem: moja mama, czyli mój ojciec – tak myślałem we śnie. Mój tata ma tak nieprawdopod...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz