sobota, 11 października 2025

Świnia i osiołek, rozważania o naturze języka

Nowy język filologiczny do badania tekstu literackiego.
Próba aplikacji metody do dzieła Stanisława Vincenza.

Krótka historia zmagania świni i osiołka.



Jak stworzyć nowy język filologiczny do badania tekstu literackiego? Zobaczyć go.

Co to znaczy zobaczyć język? Trzeba najpierw bardzo dużo przeczytać, rzekłbym, że za dużo.
Język mówi bardzo dużo o człowieku, ale nie mówi wszystkiego. Zwłaszcza język pisany.
Człowiek stoi jakby wobec i trochę poza językiem pisanym. Nie da się tak naprawdę uzgodnić człowieka i jego języka. Można pisać bardzo pięknie i czysto oraz być świnią.
Znam takich ludzi. Jeden z nich był promotorem mojej pracy doktorskiej i do dzisiaj podkłada mi świnie i kopie pode mną dołki, nie znosi mnie, zwłaszcza teraz, kiedy jestem adiunktem innej uczelni. Natomiast w wiadomościach pisanych jest w porządku. Natomiast jako człowiek jest po prostu świnią.
     Ludzie, o których język pisany niczego nie mówi, nie mówi tego, kim są, są pozbawieni talentu. Robią kariery dzięki umiejętnej grze i strategii, są bardzo inteligentni, wiedzą, jak przetrwać, ale są pozbawieni talentu.
     Ludzie, o których język pisany mówi bardzo wiele, są niezwykle utalentowani. Tacy ludzie istnieją w dwóch wymiarach: wymiarze językowym oraz wymiarze poza językowym.
Wymiar poza językowy ma rzeczywisty wpływ na wymiar językowy. Kiedy wymiar poza językowy kształtuje się harmonijnie, zyskuje na tym wymiar językowy. Kiedy wymiar poza językowy jest zaburzony i są w nim rysy oraz pęknięcia, wymiar językowy jakby nie może się wypowiedzieć, nie potrafi się wyistoczyć. Od czego zależy harmonia między wymiarem językowym a poza językowym? Od języka. To znaczy od tego, czy jest on poza człowiekiem, czy w człowieku. Człowiek, którego język jest poza nim, w ogóle nie powinien go używać, bo tylko szkodzi innym. Człowiek, którego język jest w nim, nigdy nikomu nie wyrządzi żadnej krzywdy. Między tymi dwoma antagonizmami rozgrywa się dramat filologii, który można nazwać bardzo prosto: walką między tymi, którzy nie mają talentu, a tymi, którzy go posiadają.
     Wymiar poza językowy dotyczy relacji dziejących się w rzeczywistym świecie. Wymagają one często naprawy. Dokonuje się ona również w wymiarze językowym. Innymi słowy, świat poza językowy jest niemal w symbiotycznej relacji ze światem językowym. Jak naprawić zepsute relacje w świecie poza językowym przy pomocy narzędzi świata językowego? Należy wyzbyć się wszystkich błędnych relacji oraz uwarunkowań, które uprzednio negatywnie kształtowały symbiozę między światem językowym oraz poza językowym. Kiedy jednak zdarzy się, że w porywie serca zapomnimy o tym?  Należy zwrócić się wtedy do trzeciej kategorii: pozajęzyka jako dziedziny, w której rzeczy wygasają, są nieważne, nie mają żadnego znaczenia dla bieżących relacji między tym, co językowe a tym, co poza językowe.
Jeżeli jednak w owej dziedzinie poza języka dalej trwa walka antagonistycznych sił, należy zastosować takie środki wymiaru świata językowego, które by kulturalnie, ale jednocześnie stanowczo odrzuciły balast uwierającej przeszłości świata poza językowego. Kiedy jednak i ten środek naprawczy zawiedzie a czasem wręcz pogorszy symbiozę między światem językowym a poza językowym? Wtedy należy zastosować paliatywne środki świata językowego, które ów przejściowy kryzys mogłyby skutecznie zażegnać.
     Szacunek do siebie, jako do odnalezionego, prawdziwego „ja” wymaga niekiedy zastosowania delikatnych, ale stanowczych środków językowych, kiedy świat poza językowy wskazuje nam, kim rzekomo mamy być w oczach tego, kto na nas patrzy. Najczęściej wygoda tego, kto patrzy jest o wiele ważniejsza aniżeli to, kim naprawdę jest „ja”. Najlepszą metodą na zażegnanie tego kryzysu jest niewchodzenie w ogóle w świat poprzedniej relacji poza językowej i próba przetrwania złego wzroku czy złego patrzenia w obiektywnym oraz neutralnym pozajęzyku, gdzie często różne konflikty wygasają – nie znaczy to jednak, że proces kreacji ma swój koniec – w rzeczy samej bowiem proces kreacji w maszynie pozajęzyka nie kończy się nigdy.
      „Świnia”, czyli osoba, której język jest poza nią, ma sytuację o wiele ułatwioną w nierównej zawsze walce między osobą, której język jest w nim samym. „Świnia” bowiem dystansuje się zupełnie do własnego języka, co nie znaczy, że ma dystans do siebie samej i że trafne często i bardzo celne słowa tego, którego język jest w nim samym, nie wyrządzają mu (jej), realnej szkody (psychologicznej, moralnej). Widać to najlepiej w sytuacjach mających miejsce w świecie poza językowym, kiedy „świnia” odgrywa się na tym, którego nazywa w świecie poza językowym „osiołkiem” a w świecie językowym bardzo uważa, co jest w przypadku „świni” zdecydowanie łatwiejsze, aniżeli w przypadku utalentowanego „osiołka”, który de facto nie wychodzi poza swój język. „Świnia” zawsze będzie mieć przewagę nad „osiołkiem”, ale nigdy do niego nie doskoczy, dlatego zawsze podświadomie mniej lub bardziej będzie „osiołka” podgryzać, ukazywać go w fałszywym świetle, przedstawiać go w sposób niesprawiedliwy tylko po to, aby w ten sposób zadośćuczynić własnej złości i własnej rozpaczy, własnemu smutkowi, bardzo niekiedy głębokiemu, którego nigdy nie pokazuje, bo woli, żeby widać było „świnię”, która sobie radzi, która jest w stanie przetrwać…
     „Osiołek” jest od „świni” mądrzejszy, ale jego dojrzewanie jest bardzo żmudne, długie, bolesne, obfitujące bardzo często w ciernie, rany, łzy. Olbrzymi talent „osiołka” najczęściej jest tłumiony w zarodku, zawsze na skutek obawy przed jego przewagą.
     Dzisiaj „osiołek” jest adiunktem i nadal zmaga się ze „świnią”.

Jak przestać być osiołkiem?

     Przyjaźń między świnią a osiołkiem jest de facto niemożliwa.
Świnia zawsze będzie osiołkowi zazdrościć jego talentu, osiołek natomiast będzie się irytował zagraniami świni, często  w odwecie trafiając w bardzo czułe jej punkty.
W swoim egocentryzmie, osiołek nie zdaje sobie sprawy, jak świnia z jego powodu cierpi.
Świnia tego nie pokazuje w języku, bo język świni jest poza nią, ale środek świni jest w gruncie rzeczy bardzo piękny w odróżnieniu od środka osiołka, którego język jest przepiękny, natomiast środek to często przypominający koszmar wychodek.
Język świni jest bardzo przeciętny, ale umiejętny.
     Wobec świni osiołek nigdy nie przestanie być osiołkiem a wobec osiołka świnia nigdy nie przestanie być świnią.

Poza osiołkiem.

     Relacje między światem poza językowym a językowym są de facto nieskończone.
Ktoś, na skutek brzydkiej interwencji świni, niesłusznie nazwany osiołkiem, odkrywa w świecie poza językowym niebywałe i nieskończone bogactwo świata językowego.
Bohaterowie świata poza językowego niekoniecznie muszą używać wyrafinowanych środków świata językowego w swojej mowie, aby stanowić fascynujący przedmiot badań pod względem językowym.
Czym jest wobec tego język, o który się tutaj upominamy?
Czym ma być nowy język do badania tekstu literackiego?
Odpowiedź jest pozornie prosta.
Chodzi o język międzyludzkich relacji.
Innymi słowy postulatem tej pracy jest pragnienie stworzenia nowego języka filologicznego do badania tekstu literackiego, który wychodziłby bezpośrednio z założeń świata międzyludzkich relacji, ergo z żywego i bezpośredniego kontaktu między sferą poza językową a światem języka. 
Wstępne założenia metodologiczne.

     Założeniem metodologicznym tej pracy będzie próba zdefiniowania, czym jest język relacji międzyludzkich i jak należy go badać.
      Wydaje się on bowiem być językiem najtrudniejszym do definicji.
Oto kilka, wstępnych założeń oraz intuicji.
     Język relacji międzyludzkich jest identyczny ze swoim czasem, w którym te relacje się kształtują. Wraz z tym czasem formuje się poszczególna osoba.
Osoba kształtuje się w sieci relacji interpersonalnych.
Dojrzewa. Na czym oparty jest świat relacji interpersonalnych?
Na umiejętnym zdobywaniu oraz eksploatacji rzeczy tego świata (maszyn, urządzeń technicznych, samochodów, budynków).
Innymi słowy, poprzez nabywane umiejętności techniczne dana osoba zyskuje uznanie a nawet społeczny aplauz.
     Inaczej jest z osobami, które nie potrafią używać rzeczy tego świata w potocznym sensie.
Żyją one bowiem we własnym świecie językowym, który bywa bardzo często przeszkodą w nawiązywaniu poprawnych relacji w świecie poza językowym.
Osoby takie często są źle oraz pogardliwie traktowane przez pozostałe osoby, które w bardzo dobrym stopniu oponowały umiejętności właściwe dla świata poza językowego.
Droga do właściwego zamieszkiwania w świecie poza językowym, wiedzie głównie poprzez umiejętne opanowanie narzędzi tego świata.
Kto jednak wybrał drogę do świata poza językowego poprzez narzędzia świata językowego, ten będzie doświadczał bardzo często bólu i cierpienia.
Na końcu tego cierpienia, jest wielkie, czarne światło zrozumienia, które jest jednocześnie wyzwoleniem. Bardzo często ludzie o przeciętnej umysłowości, ale piastujący niekiedy wysokie funkcje naukowe ze wszystkich sił starają się temu przeszkadzać, ze zwykłej obawy o siebie, pozorując troskę o np. byłego podopiecznego.
Ich rady raczej starają się dbać o ich własny komfort psychiczny oraz odbicie tego, komu radzą - dla siebie bezpieczne, aniżeli są powodowane rzeczywistą troską o prawdziwe „ja”, które wypowiada to, co prawdziwe.
Przywiązanie do starych, stęchłych i mocno śmierdzących molami metod badań, jak np. biografistyka, która w dzisiejszej dobie niezwykle rozbudowanego Internetu, nie ma kompletnie sensu, jako atrakcyjna i poważna metoda naukowa, dla ludzi owych, starych profesorów, jest jedyną szansą obrony ich status quo i próbie zablokowania ze wszystkich sił, postępu w naukach filologicznych.
Przy obecnych wyzwaniach, niesłychanie poważnych, trzeba powiedzieć w końcu jasno i dobitnie: wszystkie dotychczasowe metody badania tekstu są już nieaktualne.
Filologia jest prawie już martwą nauką.
Nie chodzi o to bynajmniej, by zanegować całą, dotychczasowa wiedzę.
Chodzi raczej o to, aby wiedza to nie stanowiła celu samego w sobie zakochanych w sobie narcystycznie oraz onanistycznie badaczy czy pseudo badaczy, ale była pomostem ku światu oraz innym ludziom, w nim mieszkającym, w celu poszukiwania Prawdy, Dobra i Piękna.
Ta triada jest o wiele bardziej skomplikowana aniżeli się wydaje i powinno ją przenikać Pragnienie zespolenia.
Bez akcentu biologistycznego idee te brzmią idealistycznie, martwo i dość nadęcie.
     Zrozumienie sfery poza języka poprzez uprzednie, niezwykle dogłębne przeniknięcie sfery językowej, kosztem wielu trudów, wyrzeczeń, cierpień, traum, a nawet chorób psychicznych, przybliża do zrozumienia fenomenu kolejnego i w życiu najważniejszego, tj. fenomenu miłości.

Zakochany osiołek.

    Zrozumienie przybliża do miłości.
Atrakcyjna filologia to filologia zakochana.
Jak się zakochać w tekstach literackich i naukowych i czy są to zupełnie inne teksty?
Czy naukowiec zawsze musi być mądrzejszy od pisarza, którym się zajmuje?
Pierwsze przykazanie naukowca, zajmującego się tekstem literackim, powinno brzmieć: kompletnie tego nie rozumiem.
Pierwsze pytanie skierowane przez wykładowcę do studentów powinno brzmieć: wytłumaczcie mi ten tekst, bo ja go kompletnie nie rozumiem.
     Wiedza filologiczna jest jedynie środkiem do celu uzyskania zrozumienia życia i świata, a nie jest ona celem samym w sobie.
Próba zrozumienia pisarza poprzez tradycyjne metodologie czy metodologie post, jest kompletnie bez sensu, jest niesłychanie jałowa dzisiaj, co widać choćby po frekwencjach na spotkaniach, wykładach, czy w salach uczelnianych.
    Najlepiej teoretycznie rozumie się pisarza poprzez jego życiorys, czyli aplikowanie tradycyjnej biografistyki wydaje się sensowne, ale nie dzisiaj, kiedy dostęp do wszystkich informacji jest łatwiejszy aniżeli zjedzenie pączka.
     Jak zatem rozumieć dzisiaj tekst literacki?
Nie chodzi, myślę o to, żeby go rozumieć, ale żeby go przeczytać.
Zrozumienie zawsze przychodzi z czasem, jest efektem bardzo długotrwałej, żmudnej i mozolnej lektury.
Prawdziwe zrozumienie to takie, któremu towarzyszy niezrozumienie, czy nawet nieporozumienie.
I jeszcze jedno: jeżeli zrozumienie odgradza od ludzi, jest ono fałszywe.
Ten najlepiej potrafi zbadać tekst literacki, kto rozumie, co się do niego mówi, obojętnie, czy powie to lekarz, ksiądz, profesor czy bufetowa.
     Ci, którzy chcieli dotrzeć do sfery poza językowej poprzez sferę językową – to droga najtrudniejsza i najciekawsza moim zdaniem, często nie rozumieją przez bardzo długi czas komunikatów ze świata poza językowego, nie mówiąc o tym, że zupełnie są im obce mechanizmy świata poza językowego.
Jednak kiedy zrozumieją i komunikaty i mechanizmy, mają pełno przyjaciół.
Kiedy za tym zrozumieniem, idzie poważna funkcja uniwersytecka, np. adiunkta, nie wspominając już o świetnej pensji, niektórzy z przyjaciół zaczynają się dystansować i po pewnym czasie już prawie nikt nie zostaje na „placu boju”.
Zatem długotrwałe zajmowanie się literaturą prowadzi tak naprawdę do ośmieszenia panującej bezwzględnie zwłaszcza dzisiaj wiary w zdecydowaną wyższość świata poza językowego nad językowym.
    I to jest siła literatury, niesłychanie potężna, której nieudolni specjaliści nie potrafią należycie ujawnić.

O słabościach metody biograficznej

    To dobra metoda, ale ujawnia jedynie zewnętrzne okoliczności życia pisarza.
Nie da się, co prawda zrozumieć pisarza bez tych okoliczności.
Jej słabością jednak jest to, że nie mówi ani tego, kim pisarz był, ani co napisał.
O ile odpowiedź na pierwsze pytanie jest zasadniczo niemożliwa, nawet kiedy sięgniemy po pomoc innych nauk szczegółowych (jak np. medycyna, psychologia, psychiatria),
o tyle na drugie można odpowiedzieć poprzez zastosowanie nowej metody do badania tekstu literackiego.

Nowa metoda. Założenia.

Nie da się zrozumieć człowieka.
Można poprzez jego rodzinę, późniejsze losy, towarzystwo, środowisko, które go jakoś ukształtowało, ale będzie to zawsze częściowe rozumienie.
Da się natomiast zrozumieć tekst literacki na pewnych poziomach odbioru.
Mój postulat może wydawać się dziwny:
najbardziej właściwe dla nowej metody rozumienie tekstu literackiego, to takie, kiedy po przeczytaniu jednocześnie wiemy wszystko o tym tekście i nie potrafimy niczego o nim powiedzieć.
Nowy język filologiczny (nie mylić z językiem nowej filologii), powinien być, jak już uprzednio zauważono, odpowiedzią na czas, w którym funkcjonuje.
Jakie jest funkcjonowanie języka dziś?
Jest diametralnie antagonistyczne.
W sferze poza językowej język funkcjonuje krystalicznie, w zupełnej czystości, natomiast w ogóle nie styka się ze sferą językową.
Jak rozumiem pojęcie sfery językowej?
Jest to sfera początkowo i przez długi czas koszmarna, koszmarny wychodek, kloaka, coś potwornego. W zetknięciu ze sferą poza językową,  nabiera jeszcze bardziej koszmarnych kształtów. Dojrzewa właściwie jedynie w zetknięciu ze sferą językową – to znaczy z językiem literatury lub innym, uporządkowanym językiem, np. naukowym.
Chodzi o rozumienie podobnego przez podobne.
Sfera osoby, która wybrała drogę języka szuka zawsze innej sfery języka, aby własny język napełniać oraz doskonalić.
W zetknięciu ze sferą poza językową, często karleje, poddaje się.
Już powiedziałem, że prawdziwe rozumienie świata następuje wtedy, kiedy sfera językowa jest najwłaściwszym sposobem i metodą rozumienia sfery poza językowej i w tym objawia się prawdziwy geniusz i wielka potęga literatury, jako drogi do zrozumienia świata, ale również jego mądrego opanowania.
Dlatego nigdy tak jak dzisiaj literatura nie jest tak potrzebna i nigdy tak jak dzisiaj nie była jeszcze ważna, wręcz najważniejsza, pomimo jej niemal zupełnej nieobecności w świecie.
Dlaczego tak się dzieje?
Wskutek czystości sfery poza językowej, mogącej się obyć bez sfery języka.
Wręcz powiedziałbym, że obecny język jest na usługach sfery poza językowej, nie jest samodzielny. Sfera językowa (jako kloaczna), z której potem wyrastają kwiaty, jest dla sfery poza języka, wręcz niebezpieczna.
Brudzi ją kwiatami, pokazuje, że pozorna czystość sfery poza językowej jest po prostu diabelska.
Albowiem definiuję w tym momencie prawdziwą czystość, jako zupełną nieczystość, wychodek, kloakę, smród i brud.
Tylko Lucyfer nienagannie lśni i pachnie. 
Prawdziwe i piękne dobro cuchnie tym, co nieczyste.
Otóż sfera poza językowa dzisiaj jest doskonale, lucyferycznie czysta i nie potrzebuje sfery języka (która śmierdzi prawdziwymi kwiatami) do czegokolwiek, boi się, boi się, że jej kłamstwo oraz pozorna siła zostaną obnażone przez sferę językową.
Sfera poza języka jest dzisiaj o wiele silniejsza aniżeli sfera języka.
Właściwie już zwyciężyła.
Ale jak ją można pokonać?
Jej własną bronią.
Odwrócić ostrze miecza i na czystość lucyferyczną odpowiedzieć czystością inną, tą, która zbawi literaturę i nauki filologiczne przed zagładą.

Czystość w naukach filologicznych.

     Co oznacza? Wolność.
Co to wolność? To wolność ku.
Wolność transcendentna a nie immanentna.
     Byłaby to filologia wrażliwości.

Założenia

1). Nie jest już możliwe pisanie o literaturze starym językiem.
2). Należy na pewien czas zupełnie odłożyć książki filologiczne.
3). Filologia wydarza się w świecie, pomiędzy ludźmi.
4). Niech będzie to taniec.
5). Niech będzie to czystość w rozmowie oraz umiejętność radości z przebywania wśród innych osób.
6). Niech będzie to spontaniczny odruch serca, spontaniczny ruch do wyjścia ku światu.
7). Nie należy wykorzystywać swoich umiejętności w sferze językowej, aby innych ludzi ranić. Pod żadnym względem.
8). W obecnych czasach w relacjach międzyludzkich trwa niestety bitwa na przewagi.
9). W nowym języku filologicznym trzeba na nowo wszystko ponazywać i zrobić to przy pomocy całkowicie nowych pojęć.

Skąd wziąć pojęcia do nazywania tekstu literackiego?

     Uważam, że tradycyjne metodologie i w ogóle tradycyjny język opisu rzeczywistości zupełnie się zużył.
Ludzie żyją teraz w wielkim pędzie.
Kochają swoją pracę, a jeszcze bardziej życie towarzyskie i uczuciowe.
Nie wiedzą, jak nazwać życie, jakimi środkami, określeniami, pojęciami.
Dysponują wiedzą w rozmowie, ale przecież w rozmowie nie chodzi dzisiaj o przekazywanie wiedzy. Wiedza jest jedynie narzędziem porozumienia, złapania kontaktu, tzw. materiał wiedzy, bo w rozmowie zaczęło chodzić o jedno: o czystość dialogu.
To raz.
A dwa: świat doznał olbrzymiej przemiany, świat materialny i duchowy.
Nie da się już opisać świata przy pomocy starych języków i metod.
Stare języki są piękne i w pewnym sensie aktualne, ale za ich pomocą nie da już się opisać aktualnego świata.




 





 











sobota, 13 września 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 70

Wczoraj pokonałem Skazę, ocaliłem córkę, w Narni w końcu zapanuje pokój.

Albowiem? Albowiem nasze matki są naszymi żonami, nasze żony są naszymi córkami i tak toczy się światek, zawsze w ten sam sposób.

Kiedy w trakcie życiowej wędrówki, poznasz swoją prawdziwą matkę astralną, nie będziesz mógł jej okłamać nawet w najdrobniejszej rzeczy. Czemu? Bo ona jest mądrzejsza od Twojej żony, czyli ziemskiej, czyli pozornej matki, czyli twojej żony i lepiej ciebie zna.

Kiedy w trakcie swojej życiowej wędrówki, trafisz na swoją astralną córkę, która pewnie kiedyś stanie się twoją żoną, będzie ci zawsze, do końca stawiać opór i zawsze będzie nieposłuszna, w odróżnieniu od twojej żony, czyli twojej matki, która oddałaby za ciebie życie. 

Nie chodzi tutaj o wulgarny, prymitywny, Harmannowski taniec ciał, ale o porozumienie dusz na bardzo głębokim, bo ukrytym poziomie. Przekonacie się już niedługo.

Michał, pisz, co tam uważasz, ale żyj po staremu.

Są dwa rodzaje ludzi: ci, którym bardziej zależy na świecie i ci, którym bardziej zależy na zaświecie.

niedziela, 7 września 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 69

 Jestem gościem, którego najłatwiej zrobić w trąbę. Pewnie dlatego, po drugie stronie cienia, zostanę wybrany do czynienia największych szwindli. Albowiem świat ten rządził się i rządzić się będzie zawsze regułą odwróconą.

Za największą nagrodę za mój intelektualny trud, uznaję możliwość codziennego wypróżnienia się.

Jezusa uważam za oszusta i cwaniaka, Stary Testament za wielki przekręt i manipulację, ale to nie ja chciałem, aby owe pisma fałszywe i zakłamane, były najświętsze w świecie ludzkim. Katolicyzm, uważam, jest mądry.

Moje wyimki są dyktowane przez jedyną panią, którą uważam za najświętszą, wielką kotkę, która jest wszędzie.

Wszystko, co sobie wymarzysz, dałam ci to i owo, bo odważyłeś się mieć marzenia i przebić łbem niewidzialny mur. Poza tym znasz wymiar poświęcenia.

Kotka jest bardzo cicha i nie lubi, jak się o niej za dużo mówi, ale ktoś musi pierwszy.

Wybrałem coś najprostszego: życie z kotką, życie polegające na poświęceniu, pasji, służbie.

Na Mszę uważam, powinno się chodzić co niedzielę, raz, że to piękna sprawa nie licząc kretyńskich i chujowych kazań, a dwa, że nie kocha się za coś, ale pomimo.

Musisz jeszcze wiele nauczyć się: o kocie i innych sprawach tego świata.

Mesjasz, jak to ohydnie brzmi, kojarzy się z równoległym sformułowaniem się zesrasz.

Oj, moja pani przytrze wam uszu, klechy przemądrzałe.

Większość znajomych kobiet mojej matki, to moje, a przede wszystkim jej antagonistki – albowiem zazdrość i kurestwo to także cechy ludzkie wybitnie.

Nie słucham Szustaka, bo nie lubię ludzi zarozumiałych, a od niego czuć zarozumialcem na kilometr.

We mnie mieszka ocean, to nie są żarty.

Pierdolone Polaczki, ja jestem Żydem.

Dam mu na imię Daniel. Mówiłem co chciałem, teraz już nie.

Miłość jest cicha i dyskretna, tak jak zresztą żal z powodu jej utraty.

Wielka kotka bardzo lubi Lamprechta, ale mnie kocha do szaleństwa.

Bary, całe życie bardzo ciężko pracowałeś, byłeś uczciwy i lojalny, daję Tobie oba, białe skrzydła, odrobinę zaplamione kawą.












piątek, 29 sierpnia 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 68

 Ten pan uważa, że jego kobietą jest królowa śniegu, niechże ów prześpi się jedną w noc w kaftanie, jego królestwo nie jest naszym.

Żeby prawdziwie pokochać, trzeba odwrócić serce, takie są tego świata reguły, zawsze takie były.

Przeżyłem wiele, pięknych chwil z Ewą, naprawdę odpowiada mi jej wrażliwość.

Katolicyzm poczciwy już dawno powinien zostać wyruchany.

Humanistyka nie jest dziedziną dla poczciwoszy. Tam dochodzi do zaistnienia prawdziwy dramat potworności, najmocniej diabeł mieszka w literaturze pięknej.

Casanova i Don Juan nie kochali kobiet, oni się mścili na kobietach.

Mam swoją największą antagonistkę w osobie Barbary Świerczek, chyba żaden człowiek tak źle mi nie życzy.

Nie ugnę się – powtarzałem to już od liceum.

Przyjechał tu do nas wieśniak z Tarnowa i mu się wydaje i się panoszy, pokazujemy mu, gdzie jego miejsce, a on dalej szczerzy ryja.

Na relacji między kobietą a mężczyzną opiera się cały Wszechświat. Pewnie to dobrze, bo jest dynamika.

Nawet wśród chorych psychicznie, traktowany był jako odszczepieniec oraz indywidualista.

Ja przynajmniej mam marzenia, fantazję i trochę wiary, a wy tylko nawzajem się napierdalacie.

Wyprostujesz się i będziesz szedł. Bula na króla.

Chcieliście zająć miejsce Boga, to macie, co macie i się pysznicie, bo uważacie, że to wszystko wasza zasługa, zapomnieliście o Bogu.

Czekaliście na kota, kot do was dzisiaj przyszedł.

Mam lęki, kocham Ewę, nie wychodzę z domu od tygodnia.






sobota, 23 sierpnia 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 67

Zaczyna mnie strasznie boleć walka z Ewą… Za bardzo charakterna dla mnie.

Pan Bóg był zawsze ze mną. We wszystkich kłótniach, awanturach, ranach, razach, upadkach, poniżeniach i zwycięstwach. Był.

Wyobraźnia to potężna siła, która z mrówek czyni słonie.

Odniesiesz sukces, ale na razie bardzo wolno przesuwasz piony.

Coś mi podpowiada przesyłać te Wyimki do tej drugiej, mniej pokornej części naszej galaktyki.

Dość już mamy twojego spektakularnego wylewu nienawiści, idź spać kocie.

Świat jest piękny, ale nie polega tylko na radości i wesołości. W moim świecie ciągle pada śnieg.

Choćby to było zatracenie, musi zostać odkryta prawda, nawet za cenę kłamstw po drodze.

Skurwysyny i pizdy, wasze kurewskie, gówniane intencje, przyprawiają mnie o szczery rzyg, zdychajcie.

Wasza wrażliwość jest doprawdy gówno warta, wszyscy jesteście kurwami, skurwysynami, chujami i pizdami, nienawidzę, szczerze was nienawidzę.

Wściekłe cipy – zamordowałbym – wracać do klatek w Zoo baby cholerne.

Czasem myślę, że najlepiej byłoby się poddać, nie wygram tej batalii, a najsamprzód odrzucić wszelkie, naiwne mitologie.

Jeżeli jest ktoś, kto jest ci w stanie skutecznie zatruć życie, to jest to tylko kobieta, która ci zakłada chomąto od pierwszego spotkania.

Jak ograć kobietę? W ogóle z nią nie grać, trzymać się od poczwary z daleka, bo ona tylko czeka, żeby się wgryźć w twój bęben i zeżreć wszystkie twoje flaki.

Jedyne schronienie w psychiatryku. Stan permanentnej wojny z całym światem jest nie do wytrzymania.

Sęk w tym, że nie tak łatwo odejść i wymiksować się z trybów tego świata, trzeba jeszcze dużo powalczyć.

Lubisz kobiety? Moją jest królowa śniegu i przez całe życie dawała mi straszliwie w kość, więc?



sobota, 16 sierpnia 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 66

Kiedy Świerczek zorientowała się, że jestem za silny dla niej, zaczęła gryźć Ewę, mając nadzieję, że tą drogą jakoś dotkliwiej ukąsi mnie.

Diabeł najbardziej alergicznie reaguje na pytanie, co u niego.

Szedłem na Papieski na filozofię, zaocznie, i pamiętam jak dziś słowa księdza profesora, dziekana: „nie zmarnuj tego”. Zmarnowałem to. Do dzisiaj nie wiem, co dostałem z egzaminu z łaciny.

Żołnikson kiedyś powiedziała o mnie: „Pięta ma swój świat, ale jest zajebisty”.

Wawrzyński znów do mnie nie przyjdzie na kolację, na jajka na bekonie, a zapraszałem go.

Prosta przepowiednia, że trzeba wrócić do źródła. Genialność moja czy Wawrzyńskiego?

Nieskończona ilość awatarów naszej, piekielnej pramatki. Obowiązuje jedna zasada wobec tej klęsk urodzaju: dodupcyć i do kotła, jak mawia pewien Franciszkanin.

I teraz będziesz szedł. Nic więcej.

Idziemy na wojnę, wszystkie Anioły. Pan Bóg jest straszny. Rozsyłam Was po wszystkich kawiarniach świata, macie być nieomylni jak ja jestem. Rzekł jedyny, prawdziwy.

Najpiękniejsze, co może przydarzyć się człowiekowi, to być jednocześnie z Bogiem i ludźmi.
To jest pełnia.

Jest jeden Bóg Boguś. Nie ma żadnych szamanów, przepływów energii i temu podobnych rzeczy. Jest jeden Bóg, który był od zawsze i Jego należy słuchać. On mieszka w każdym.

Jam jest Esjasz, prawdziwy syn prawdziwego, żywego boga, który popija samotnie kawę w kawiarni a imię moje czterdzieści i cztery.

Nie wierzę w ani jedno słowo, które napisałem, ludzie są ważniejsi niż słowa.

Pan Bóg to bardzo cichy szuler.

Kobieta, która jest nieposłuszna, zostanie strombcona.

Kim są Esjasze? To tacy ludzie, którzy wolą podróże małe niż duże. Bo ich piękno mieszka wewnątrz.

Drap ich ego, prędzej czy później będą chcieli cię zabić.














sobota, 9 sierpnia 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 65

Pamiętam, że w latach studenckich olewałem przedmiot zarządzanie kulturą, nudziło mnie to potwornie i dla tego świętego spokoju, chciałem trójki na szynach. Profesor był oburzony.

Przez pieprzniętą Wiktorię, niemożliwe się stały normalne kontakty międzyludzkie.

Czyste piekło – nowe pojęcie do rozważenia.

Na Wiktorię nie ma mocnych – wszystkich w swe pchły zamienia – suka kelnerka.

Nasze matki są naszymi żonami, nasze żony są naszymi córkami i tak toczy się światek.

Słuchaj swojej Pani na górze – władczyni całego Uniwersum.

Jedyne, co możesz zrobić, to służyć swojej Pani – Najświętszej.

Jezus, przez całe swoje życie na ziemi, robił sobie jaja z pogrzebu, a tutaj niestety trzeba być choć raz poważnym.

Prawidła świata od wieków były te same: zabić, pognębić, ukrzyżować, odwrócić wszystkie pojęcia.

Very important and brave person – Michał Piętniewicz. Buty mi wiążcie.

Ma żal do całego środowiska i ma słuszność.

Jeśli w życiu najważniejsza jest miłość…

Jeśli kogoś ranię, to ten ktoś daje świadectwo o swoich pazurach, a nie ja.

I tak nie wiecie, o co tutaj chodzi, ale to już wasz problem.

Przynajmniej jestem ludzki i prawdziwy w swoich reakcjach, w odróżnieniu od was – wiecznie upudrowanych.

Najpiękniejsze na świecie są pocałunki…

Kto w pisaniu się pyszni, w życiu prawdziwym jest wcieleniem pokory – mechanizm hiperkompensacji.

Nie mogę pozbyć się wrażenia, że jestem kotem.

Pięta, kiedy wypuszczą cię z psychiatryka? Na przepustkę na spacer po parku dopiero za miesiąc.

Nigdy nie mogłem połapać się, kto jest bliżej Boga, księża czy artyści?

Całe popołudnie szukałem majtek. Okazało się, że mam je na dupie.

Codziennie na oddziale ze mną spacerowała i mówiła, że musimy mi znaleźć dziewczynę.
Strasznie mnie to wkurzało.


sobota, 2 sierpnia 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 64

 Czy byłbyś w stanie wybrać znów Waldka? Wtedy ten świat, który masz, zostanie ci odebrany, królewiczu…

Zawsze najważniejsze były dla mnie niewidzialne królestwa.

Czy naukowcy są inteligentni? Niestety są jedynie mądrzy i pożyteczni.

Spotkać się, pogadać, to najważniejsze, co może zrobić człowiek w życiu.

Powinien zostać stworzony etat duszy towarzystwa, która by chodziła tylko po kawiarniach, kurzyła papierochy, piła piwsko i wprawiała ludzi w dobry humor, bo przecież na co dzień dość mają przejebane, lekko mówiąc.

Wspominam przyjaźń z Waldkiem… Była jak z dziewczyną, albo siostrą…

Czy waleniem gruchy można chwalić Boga? Nie wiem. Na pewno robieniem t e g o  z dziewczyną już tak.

Wszedł do Zwisu, rozpieprzył wszystkie stoliki, pobił barmana i ryknął na całe gardło: „Bo ja się kurwa nazywam Michał Piętniewicz”.

Milcz, ale nie wyniośle. Milcz z godnością i pokorą jednocześnie.

Pięścią łobuzują przeważnie kretyni. Inteligencję dał Ci Pan, aby być prawdziwym łobuzem.

Lubię służyć do mszy, bo alba, którą mam na sobie, przypomina damski ciuszek…

I odtąd będziesz wiedział jak boli miłość, tak.

Pora rozdać wszystkie karty na stół Michał, Waldek do kajuty spać, nie wpierdalaj się, poza tym to zbyt niebezpieczne.

Ci, którzy postępują zgodnie z zasadami gry, przeważnie są nudni jak flaki z olejem, im błogosławiony błąd na mapie duszy nie trzyma się dupy.

Że byłem krzywdzony i raniony przez wielu? Nie martw się, nie uciekaj od ciosu.

Przyjechał tu jakiś prowincjusz z Tarnowa i się szarogęsi. Musimy mu pokazać, gdzie jego miejsce.

Pamiętam jak Kacper rozmawiał z moją chrzestną a jego mamą, w Mielnie, cóż to była za rozmowa, dwóch, takich samych dusz.


sobota, 26 lipca 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 63

 Obrażasz ludzi, wypierdalasz ich ze swojego życia. Problem w tym, że oni swoją beznadziejną postawą po prostu dostali to, na co zasłużyli.

Bóg ma nieskończoną ilość twarzy, ale ta jego najbardziej podstawowa to twarz bardzo delikatnego, ale stanowczego realisty, który jednocześnie najbardziej kocha wariatów, dziwaków, marzycieli.

Jeśli mnie kochasz, puść dzwona.

Ktoś mi kiedyś napisał na portalu literackim, że potrafię nienawidzić. I ja się z tym zgadzam, bo bez tego pieprzu, czy byłaby w ogóle możliwa miłość?

Nie ma niczego piękniejszego aniżeli królestwo fantazji, niestety z takim „świętym oburzeniem” przyjmowane przez przeróżne „święte gremia”, proklamujące tzw. godne życie i rozsądek.

Piętniewicz, porozstawiaj wszystkich jak figury na szachownicy, teraz już możesz.

To życie jest święte, a ty się nie broń.

Całe życie kłóciłeś się, sprzeczałeś, napierdalałeś, czas osiąść na laurach zgody.

Marian Stala – mój najlepszy przyjaciel. I najgorszy wróg.

Czy Piętniewicz ma prawo? Kto dał mu takie prawo? To proste, jego choroba na samotność.
To bardzo nieszczęśliwy w sumie człowiek. I do szczętu schorowany.

Piętniewicza bardzo trudno pokochać. Jego choroba to prawdziwe piekło dla innych.

Piętniewicz przez całe życie tęsknił za jednym: za prawdziwą miłością.

Piętniewicz ma przyjaciela Lamprechta. Niestety ten co rusz go zdradza.

Czy ją kochałeś, nie wiesz. Statki wolno płyną w dół.

Próbuję wam powiedzieć, że życie jest bardzo dynamiczne, ale wy uważacie, że to nie wypada. Możecie mnie przebić harpunem.

Myślisz tylko o dwóch rzeczach: o świętej ciszy Boga i o literaturze.

Masz podejrzenie, że Pieczon uważa cię za pieprzniętego, ale nie okazuje tego.

I odtąd w życiu będziesz robił jedno: wylewał wiadra łez.




sobota, 12 lipca 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 62

 Tęsknię za Paulem Rogowskim. To mój najlepszy przyjaciel, korepetytor.

Drogi naszych wrażliwości i Optyk: ostatnie starcie.

Ja mistrz, wyciągam dłonie.

I będziesz szedł odtąd często w sytuacje ciebie raniące, moje słońce.

Naucz się gry w zaświat, reguły są podobne do tego świata tutaj, choć nieco odwrócone.

Puściłem ją wolno, niech się dzieje.

Wyobrażenie Boga jako Miłosiernego Ojca? Nie wiem. Bóg według mnie jest jakąś potwornością, straszliwością, to wcale nie jest fajny facet.

Nie potrafię przestać myśleć o jej cipce… Zaraz zemdleję z pragnienia.

Chodząca po ziemi, ucieleśniona wścieklica i rozpacz – kobieta. A to wszystko bierze się z totalnie zaburzonej relacji z którymś z rodziców, albowiem dom rodzinny to nierzadko infernum.

Wy wszyscy nieudacznicy w Zwisie, co do jednego prawie, udajecie szlachetnych, a jedynie stroicie się w nieswoje piórka, pieprzę was, wymiotuję wami. Snoby ohydne, śmierdzące, pseudoartyści, beztalencia, tanie imitacje.

Jam jest prawdziwy orzeł, potrafię polecieć bardzo wysoko.

Bezpowrotnie utracone poczucie humoru w tym dziwnym społeczeństwie…

Ktoś, kto przynajmniej raz w życiu nie harpał maślaka, nie jest godzien nazywać się córką Bożą…

Będziemy jeszcze wszyscy śmiać się, żartować, będzie bardzo miło, to są oceany, rozumiecie?

Każdy to dzień to nowa, wewnętrzna bitwa, na chwałę Pana!

Bóg to wielki jajcarz, ale mnie Jego poczucie humoru mało śmieszy.

Pan nie jest na wakacjach Panie Pawle Rogowski, Pan morderczo walczy, a ja jestem Pana szablą.

Cóż za przedziwna gra między dwoma światami, oparta przede wszystkim na dyskrecji, przemilczeniu, nieujawnianiu całej prawdy, delikatnych bardzo znakach w widzialnym świecie.










sobota, 5 lipca 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 61

Mirek i Dorotka, najpotężniejsze Anioły naszego Pana.

Nadchodzi Aslan, będzie wielka burza.

Wybierasz orgazm z Kaczmarskim czy petting z free jazzem? Jedno i drugie.

Chcę stanąć w prawdzie, całkowitej prawdzie, nie chcę niczego ukrywać.

Ludziom obdarzonym poczuciem humoru łatwiej żyć na tej planecie. Mnie niestety go często brakuje, albowiem nieustająco się na wszystko wściekam.

Paul Rogowski jest moim korepetytorem, który codziennie w Zwisie spuszcza mi manto. Wie więcej, ale potrafi mniej.

Uczymy się cierpliwie języka aniołów, poprzez wytrwałą lekturę i to, co najważniejsze: spotkanie z drugim człowiekiem.

Zagrajmy w coś najdelikatniejszego: w życie.

Czasem czuję się tak bardzo przerażony, Bary głoś słowo proszę, zaraz zaczną dąć w trąby.

Na Sieciecha nie ma mocnych. Może tylko Janek…

Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani, a te najgorsze odbywają się zawsze przy kawiarnianym stoliku.

Coś tak czuję, że Sieciefon, po drugiej stronie błękitu, do którego oczywiście się nie spieszymy, będzie kurzył jak komin, a ja nie będę mógł zapalić ani jednego cygareta.

W świecie codziennie zachodzą niewidzialne procesy, trzeba mieć czujne oko i bardzo tęgą wyobraźnię.

Pierwszy raz zobaczyłem bezradność Bartuli. Była to wieść o moim małym ptaku.

Nasze matki są naszymi żonami, nasze żony są naszymi córkami i tak toczy się światek…

Moje Przecinki są pisane przez człowieka bardzo wojowniczego, niepotrzebnie tak wojuję.

Klaudiusz Pieczon: wielki, stary jak Wszechświat kot. Przypomina mi mojego byłego tutora Zawada.

Codziennie nowa porcja walki i wyjęte majtki z pralki.






Świnia i osiołek, rozważania o naturze języka

Nowy język filologiczny do badania tekstu literackiego. Próba aplikacji metody do dzieła Stanisława Vincenza. Krótka historia zmagania św...