poniedziałek, 17 listopada 2025

Dwie miniatury prozatorskie

 

Dialog

- Czy to ty jesteś srebrną różą na niebywałym kredensie, której szukałem od zawsze?

- Tak, to ja, srebrna róża na niebywałym kredensie. Czego ode mnie chcesz?

- Chcę Cię mieć w swoim ogródku, jak inne róże, te białe i czerwone, żółte i zielone. Czy mogę Cię ze sobą zabrać?

- To wykluczone, miejscem mojego zamieszkania jest niebywały kredens i nie mogę za żadne skarby go zmienić. 

- To nic, przyjdę którejś nocy i Cię wykradnę. 

- Dobrze, ale pamiętaj, ogrodnik który mnie pielęgnuje ma ogromny tasak, z pewnością Cię zabije. 

Ahmed Alibaba vel Von Kurtz krótki malutki, zakradł się w środku nocy do ogromnych pokojów, w których na niebywałym kredensie spała srebrna róża. Pomału ujmował w dłonie jej srebrną, różaną szyję, kiedy poczuł olbrzymie uderzenie z tyłu, następnie całkowite zamroczenie, po czym jego głowa, cała we krwi, potoczyła się u stóp niebywałego kredensu. To finał tej historii. Ceną jaką płaci się za pomylenie ogrodów, jest odcięta głowa. A Wy śpijcie dziatki już, może i Wam jakaś srebrna róża się przyśni na kredensie może niekoniecznie niebywałym. 

Szachy pośmiertne

Odkąd Bary umarł a Piętniewicz rozchorował się na śmiertelną, bliżej nikomu nieznaną chorobę, w Zvisie zaczęto nałogowo grać w szachy, jakby chciano odegnać złe czary. Do cukierenki przychodził duch Bartuli i zamawiał białą, małą pogrążonemu w chorobowych potach Piętniewiczowi, a Paul Rogowski wraz z Panem Stefanem, nieustająco rozważali, kiedy zrobić roszadę, aby skutecznie ochronić króla. Pewna diablica w rudych włosach zaproponowała kiedyś przejście na plebejskie karty, ale chór prawych, zvisowych aniołów, w którego skład wchodziła nocna zmiana, skutecznie uniemożliwił tę haniebną podmianę. Porankiem, przed pracą, wpadała do tego post apokaliptycznego krajobrazu, wesoła Anna zwana Kaczuszką i przynosiła świeże niezapominajki i róże pogrążonemu w śnie Piotrowi. Gdzieniegdzie, za ladą, wystawały świeże homunkulusy, jakby czekały na rozkaz kogoś z zewnątrz. Duch Bartuli wydawał się bardzo odprężony, po śmierci mógł już pić i palić, co pozwalało mu zachować niebywałą jasność umysłu, ale warunkiem koniecznym jego bytu było, że nie mógł podpowiadać żadnemu szachiście żadnego rozwiązania. Król musiał być chroniony metodą żywych, bądź tych, którzy za żywych jeszcze się uważali. Pewnego razu, kiedy Anna Kaczuszka, przybiegła przed pracą ze świeżym naręczem frezji, zobaczyła kasłającego bardzo mocno Piętniewicza, który rozmawiając z Adamem Komorowskim o początkach filozofii Nietzschego, zaczął pluć krwią. Duch Barego stał nad nim i tajemniczo się uśmiechał. Rozgrywki szachowe trwały bez przerwy od wczesnych godzin porannych do następnych porannych godzin. Klaudiusz i Patryk w końcu pozwolili palić w środku, co przyspieszyło i tak nieuchronny zgon Piętniewicza. Po prostu, pewnego razu, przesuwając wieżę na B3, rozpłynął się w powietrzu i został po nim jedynie mglisty powidok jego kaszlu i ślamazarnych ruchów po szachownicy. Na placu szachowego boju zostali jedynie Pan Stefan oraz Paul Rogowski. To w ich dłoniach zaczęły spoczywać losy tej dziwnej planety. Duch Barego przestał się pojawiać, jedynie Anna Kaczuszka, tym razem po powrocie z pracy, położyła na miejscu, gdzie zwykł siedzieć Piętniewicz, kawałeczek mchu. Od tej pory narrator tej historii przestał mieć wgląd w sprawy ziemskie i nie wiadomo do tej pory, co się z nim dzieje. Starzy bywalcy Zvisu mawiają, że pojechał do Szwecji, inni, że utopił się na swojej ukochanej plaży w Kątach Rybackich, jakby chciał falami ukoić głęboką, czarną ranę, po zawiedzionym, wielkim uczuciu. Jedynie Anna Kaczuszka, przychodząc co jakiś czas do kawiarni, schowała do słoiczka kawałeczek mchu i ukradła białą różę z pomnika Piotra, po czym nie pojawiła się już więcej w najsłynniejszej kawiarni na świecie. Nie wiemy też, czy Paul Rogowski i Pan Stefan skutecznie ochronili szachowego króla przed śmiercią. Tak bowiem kończą się smutne historie śmiertelnych miłości. A Zwis zostaje. A nawet, może przede wszystkim w Święto Zmarłych, czytaj wszystkich żyjących naprawdę. Czy na pewno, nie wiem. Odpowie Ci Siostro i Bracie mgła znad papierosa, którego już nie ma. 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dwie miniatury prozatorskie

  Dialog - Czy to ty jesteś srebrną różą na niebywałym kredensie, której szukałem od zawsze? - Tak, to ja, srebrna róża na niebywałym kr...