sobota, 11 października 2025

Świnia i osiołek, rozważania o naturze języka

Nowy język filologiczny do badania tekstu literackiego.
Próba aplikacji metody do dzieła Stanisława Vincenza.

Krótka historia zmagania świni i osiołka.



Jak stworzyć nowy język filologiczny do badania tekstu literackiego? Zobaczyć go.

Co to znaczy zobaczyć język? Trzeba najpierw bardzo dużo przeczytać, rzekłbym, że za dużo.
Język mówi bardzo dużo o człowieku, ale nie mówi wszystkiego. Zwłaszcza język pisany.
Człowiek stoi jakby wobec i trochę poza językiem pisanym. Nie da się tak naprawdę uzgodnić człowieka i jego języka. Można pisać bardzo pięknie i czysto oraz być świnią.
Znam takich ludzi. Jeden z nich był promotorem mojej pracy doktorskiej i do dzisiaj podkłada mi świnie i kopie pode mną dołki, nie znosi mnie, zwłaszcza teraz, kiedy jestem adiunktem innej uczelni. Natomiast w wiadomościach pisanych jest w porządku. Natomiast jako człowiek jest po prostu świnią.
     Ludzie, o których język pisany niczego nie mówi, nie mówi tego, kim są, są pozbawieni talentu. Robią kariery dzięki umiejętnej grze i strategii, są bardzo inteligentni, wiedzą, jak przetrwać, ale są pozbawieni talentu.
     Ludzie, o których język pisany mówi bardzo wiele, są niezwykle utalentowani. Tacy ludzie istnieją w dwóch wymiarach: wymiarze językowym oraz wymiarze poza językowym.
Wymiar poza językowy ma rzeczywisty wpływ na wymiar językowy. Kiedy wymiar poza językowy kształtuje się harmonijnie, zyskuje na tym wymiar językowy. Kiedy wymiar poza językowy jest zaburzony i są w nim rysy oraz pęknięcia, wymiar językowy jakby nie może się wypowiedzieć, nie potrafi się wyistoczyć. Od czego zależy harmonia między wymiarem językowym a poza językowym? Od języka. To znaczy od tego, czy jest on poza człowiekiem, czy w człowieku. Człowiek, którego język jest poza nim, w ogóle nie powinien go używać, bo tylko szkodzi innym. Człowiek, którego język jest w nim, nigdy nikomu nie wyrządzi żadnej krzywdy. Między tymi dwoma antagonizmami rozgrywa się dramat filologii, który można nazwać bardzo prosto: walką między tymi, którzy nie mają talentu, a tymi, którzy go posiadają.
     Wymiar poza językowy dotyczy relacji dziejących się w rzeczywistym świecie. Wymagają one często naprawy. Dokonuje się ona również w wymiarze językowym. Innymi słowy, świat poza językowy jest niemal w symbiotycznej relacji ze światem językowym. Jak naprawić zepsute relacje w świecie poza językowym przy pomocy narzędzi świata językowego? Należy wyzbyć się wszystkich błędnych relacji oraz uwarunkowań, które uprzednio negatywnie kształtowały symbiozę między światem językowym oraz poza językowym. Kiedy jednak zdarzy się, że w porywie serca zapomnimy o tym?  Należy zwrócić się wtedy do trzeciej kategorii: pozajęzyka jako dziedziny, w której rzeczy wygasają, są nieważne, nie mają żadnego znaczenia dla bieżących relacji między tym, co językowe a tym, co poza językowe.
Jeżeli jednak w owej dziedzinie poza języka dalej trwa walka antagonistycznych sił, należy zastosować takie środki wymiaru świata językowego, które by kulturalnie, ale jednocześnie stanowczo odrzuciły balast uwierającej przeszłości świata poza językowego. Kiedy jednak i ten środek naprawczy zawiedzie a czasem wręcz pogorszy symbiozę między światem językowym a poza językowym? Wtedy należy zastosować paliatywne środki świata językowego, które ów przejściowy kryzys mogłyby skutecznie zażegnać.
     Szacunek do siebie, jako do odnalezionego, prawdziwego „ja” wymaga niekiedy zastosowania delikatnych, ale stanowczych środków językowych, kiedy świat poza językowy wskazuje nam, kim rzekomo mamy być w oczach tego, kto na nas patrzy. Najczęściej wygoda tego, kto patrzy jest o wiele ważniejsza aniżeli to, kim naprawdę jest „ja”. Najlepszą metodą na zażegnanie tego kryzysu jest niewchodzenie w ogóle w świat poprzedniej relacji poza językowej i próba przetrwania złego wzroku czy złego patrzenia w obiektywnym oraz neutralnym pozajęzyku, gdzie często różne konflikty wygasają – nie znaczy to jednak, że proces kreacji ma swój koniec – w rzeczy samej bowiem proces kreacji w maszynie pozajęzyka nie kończy się nigdy.
      „Świnia”, czyli osoba, której język jest poza nią, ma sytuację o wiele ułatwioną w nierównej zawsze walce między osobą, której język jest w nim samym. „Świnia” bowiem dystansuje się zupełnie do własnego języka, co nie znaczy, że ma dystans do siebie samej i że trafne często i bardzo celne słowa tego, którego język jest w nim samym, nie wyrządzają mu (jej), realnej szkody (psychologicznej, moralnej). Widać to najlepiej w sytuacjach mających miejsce w świecie poza językowym, kiedy „świnia” odgrywa się na tym, którego nazywa w świecie poza językowym „osiołkiem” a w świecie językowym bardzo uważa, co jest w przypadku „świni” zdecydowanie łatwiejsze, aniżeli w przypadku utalentowanego „osiołka”, który de facto nie wychodzi poza swój język. „Świnia” zawsze będzie mieć przewagę nad „osiołkiem”, ale nigdy do niego nie doskoczy, dlatego zawsze podświadomie mniej lub bardziej będzie „osiołka” podgryzać, ukazywać go w fałszywym świetle, przedstawiać go w sposób niesprawiedliwy tylko po to, aby w ten sposób zadośćuczynić własnej złości i własnej rozpaczy, własnemu smutkowi, bardzo niekiedy głębokiemu, którego nigdy nie pokazuje, bo woli, żeby widać było „świnię”, która sobie radzi, która jest w stanie przetrwać…
     „Osiołek” jest od „świni” mądrzejszy, ale jego dojrzewanie jest bardzo żmudne, długie, bolesne, obfitujące bardzo często w ciernie, rany, łzy. Olbrzymi talent „osiołka” najczęściej jest tłumiony w zarodku, zawsze na skutek obawy przed jego przewagą.
     Dzisiaj „osiołek” jest adiunktem i nadal zmaga się ze „świnią”.

Jak przestać być osiołkiem?

     Przyjaźń między świnią a osiołkiem jest de facto niemożliwa.
Świnia zawsze będzie osiołkowi zazdrościć jego talentu, osiołek natomiast będzie się irytował zagraniami świni, często  w odwecie trafiając w bardzo czułe jej punkty.
W swoim egocentryzmie, osiołek nie zdaje sobie sprawy, jak świnia z jego powodu cierpi.
Świnia tego nie pokazuje w języku, bo język świni jest poza nią, ale środek świni jest w gruncie rzeczy bardzo piękny w odróżnieniu od środka osiołka, którego język jest przepiękny, natomiast środek to często przypominający koszmar wychodek.
Język świni jest bardzo przeciętny, ale umiejętny.
     Wobec świni osiołek nigdy nie przestanie być osiołkiem a wobec osiołka świnia nigdy nie przestanie być świnią.

Poza osiołkiem.

     Relacje między światem poza językowym a językowym są de facto nieskończone.
Ktoś, na skutek brzydkiej interwencji świni, niesłusznie nazwany osiołkiem, odkrywa w świecie poza językowym niebywałe i nieskończone bogactwo świata językowego.
Bohaterowie świata poza językowego niekoniecznie muszą używać wyrafinowanych środków świata językowego w swojej mowie, aby stanowić fascynujący przedmiot badań pod względem językowym.
Czym jest wobec tego język, o który się tutaj upominamy?
Czym ma być nowy język do badania tekstu literackiego?
Odpowiedź jest pozornie prosta.
Chodzi o język międzyludzkich relacji.
Innymi słowy postulatem tej pracy jest pragnienie stworzenia nowego języka filologicznego do badania tekstu literackiego, który wychodziłby bezpośrednio z założeń świata międzyludzkich relacji, ergo z żywego i bezpośredniego kontaktu między sferą poza językową a światem języka. 
Wstępne założenia metodologiczne.

     Założeniem metodologicznym tej pracy będzie próba zdefiniowania, czym jest język relacji międzyludzkich i jak należy go badać.
      Wydaje się on bowiem być językiem najtrudniejszym do definicji.
Oto kilka, wstępnych założeń oraz intuicji.
     Język relacji międzyludzkich jest identyczny ze swoim czasem, w którym te relacje się kształtują. Wraz z tym czasem formuje się poszczególna osoba.
Osoba kształtuje się w sieci relacji interpersonalnych.
Dojrzewa. Na czym oparty jest świat relacji interpersonalnych?
Na umiejętnym zdobywaniu oraz eksploatacji rzeczy tego świata (maszyn, urządzeń technicznych, samochodów, budynków).
Innymi słowy, poprzez nabywane umiejętności techniczne dana osoba zyskuje uznanie a nawet społeczny aplauz.
     Inaczej jest z osobami, które nie potrafią używać rzeczy tego świata w potocznym sensie.
Żyją one bowiem we własnym świecie językowym, który bywa bardzo często przeszkodą w nawiązywaniu poprawnych relacji w świecie poza językowym.
Osoby takie często są źle oraz pogardliwie traktowane przez pozostałe osoby, które w bardzo dobrym stopniu oponowały umiejętności właściwe dla świata poza językowego.
Droga do właściwego zamieszkiwania w świecie poza językowym, wiedzie głównie poprzez umiejętne opanowanie narzędzi tego świata.
Kto jednak wybrał drogę do świata poza językowego poprzez narzędzia świata językowego, ten będzie doświadczał bardzo często bólu i cierpienia.
Na końcu tego cierpienia, jest wielkie, czarne światło zrozumienia, które jest jednocześnie wyzwoleniem. Bardzo często ludzie o przeciętnej umysłowości, ale piastujący niekiedy wysokie funkcje naukowe ze wszystkich sił starają się temu przeszkadzać, ze zwykłej obawy o siebie, pozorując troskę o np. byłego podopiecznego.
Ich rady raczej starają się dbać o ich własny komfort psychiczny oraz odbicie tego, komu radzą - dla siebie bezpieczne, aniżeli są powodowane rzeczywistą troską o prawdziwe „ja”, które wypowiada to, co prawdziwe.
Przywiązanie do starych, stęchłych i mocno śmierdzących molami metod badań, jak np. biografistyka, która w dzisiejszej dobie niezwykle rozbudowanego Internetu, nie ma kompletnie sensu, jako atrakcyjna i poważna metoda naukowa, dla ludzi owych, starych profesorów, jest jedyną szansą obrony ich status quo i próbie zablokowania ze wszystkich sił, postępu w naukach filologicznych.
Przy obecnych wyzwaniach, niesłychanie poważnych, trzeba powiedzieć w końcu jasno i dobitnie: wszystkie dotychczasowe metody badania tekstu są już nieaktualne.
Filologia jest prawie już martwą nauką.
Nie chodzi o to bynajmniej, by zanegować całą, dotychczasowa wiedzę.
Chodzi raczej o to, aby wiedza to nie stanowiła celu samego w sobie zakochanych w sobie narcystycznie oraz onanistycznie badaczy czy pseudo badaczy, ale była pomostem ku światu oraz innym ludziom, w nim mieszkającym, w celu poszukiwania Prawdy, Dobra i Piękna.
Ta triada jest o wiele bardziej skomplikowana aniżeli się wydaje i powinno ją przenikać Pragnienie zespolenia.
Bez akcentu biologistycznego idee te brzmią idealistycznie, martwo i dość nadęcie.
     Zrozumienie sfery poza języka poprzez uprzednie, niezwykle dogłębne przeniknięcie sfery językowej, kosztem wielu trudów, wyrzeczeń, cierpień, traum, a nawet chorób psychicznych, przybliża do zrozumienia fenomenu kolejnego i w życiu najważniejszego, tj. fenomenu miłości.

Zakochany osiołek.

    Zrozumienie przybliża do miłości.
Atrakcyjna filologia to filologia zakochana.
Jak się zakochać w tekstach literackich i naukowych i czy są to zupełnie inne teksty?
Czy naukowiec zawsze musi być mądrzejszy od pisarza, którym się zajmuje?
Pierwsze przykazanie naukowca, zajmującego się tekstem literackim, powinno brzmieć: kompletnie tego nie rozumiem.
Pierwsze pytanie skierowane przez wykładowcę do studentów powinno brzmieć: wytłumaczcie mi ten tekst, bo ja go kompletnie nie rozumiem.
     Wiedza filologiczna jest jedynie środkiem do celu uzyskania zrozumienia życia i świata, a nie jest ona celem samym w sobie.
Próba zrozumienia pisarza poprzez tradycyjne metodologie czy metodologie post, jest kompletnie bez sensu, jest niesłychanie jałowa dzisiaj, co widać choćby po frekwencjach na spotkaniach, wykładach, czy w salach uczelnianych.
    Najlepiej teoretycznie rozumie się pisarza poprzez jego życiorys, czyli aplikowanie tradycyjnej biografistyki wydaje się sensowne, ale nie dzisiaj, kiedy dostęp do wszystkich informacji jest łatwiejszy aniżeli zjedzenie pączka.
     Jak zatem rozumieć dzisiaj tekst literacki?
Nie chodzi, myślę o to, żeby go rozumieć, ale żeby go przeczytać.
Zrozumienie zawsze przychodzi z czasem, jest efektem bardzo długotrwałej, żmudnej i mozolnej lektury.
Prawdziwe zrozumienie to takie, któremu towarzyszy niezrozumienie, czy nawet nieporozumienie.
I jeszcze jedno: jeżeli zrozumienie odgradza od ludzi, jest ono fałszywe.
Ten najlepiej potrafi zbadać tekst literacki, kto rozumie, co się do niego mówi, obojętnie, czy powie to lekarz, ksiądz, profesor czy bufetowa.
     Ci, którzy chcieli dotrzeć do sfery poza językowej poprzez sferę językową – to droga najtrudniejsza i najciekawsza moim zdaniem, często nie rozumieją przez bardzo długi czas komunikatów ze świata poza językowego, nie mówiąc o tym, że zupełnie są im obce mechanizmy świata poza językowego.
Jednak kiedy zrozumieją i komunikaty i mechanizmy, mają pełno przyjaciół.
Kiedy za tym zrozumieniem, idzie poważna funkcja uniwersytecka, np. adiunkta, nie wspominając już o świetnej pensji, niektórzy z przyjaciół zaczynają się dystansować i po pewnym czasie już prawie nikt nie zostaje na „placu boju”.
Zatem długotrwałe zajmowanie się literaturą prowadzi tak naprawdę do ośmieszenia panującej bezwzględnie zwłaszcza dzisiaj wiary w zdecydowaną wyższość świata poza językowego nad językowym.
    I to jest siła literatury, niesłychanie potężna, której nieudolni specjaliści nie potrafią należycie ujawnić.

O słabościach metody biograficznej

    To dobra metoda, ale ujawnia jedynie zewnętrzne okoliczności życia pisarza.
Nie da się, co prawda zrozumieć pisarza bez tych okoliczności.
Jej słabością jednak jest to, że nie mówi ani tego, kim pisarz był, ani co napisał.
O ile odpowiedź na pierwsze pytanie jest zasadniczo niemożliwa, nawet kiedy sięgniemy po pomoc innych nauk szczegółowych (jak np. medycyna, psychologia, psychiatria),
o tyle na drugie można odpowiedzieć poprzez zastosowanie nowej metody do badania tekstu literackiego.

Nowa metoda. Założenia.

Nie da się zrozumieć człowieka.
Można poprzez jego rodzinę, późniejsze losy, towarzystwo, środowisko, które go jakoś ukształtowało, ale będzie to zawsze częściowe rozumienie.
Da się natomiast zrozumieć tekst literacki na pewnych poziomach odbioru.
Mój postulat może wydawać się dziwny:
najbardziej właściwe dla nowej metody rozumienie tekstu literackiego, to takie, kiedy po przeczytaniu jednocześnie wiemy wszystko o tym tekście i nie potrafimy niczego o nim powiedzieć.
Nowy język filologiczny (nie mylić z językiem nowej filologii), powinien być, jak już uprzednio zauważono, odpowiedzią na czas, w którym funkcjonuje.
Jakie jest funkcjonowanie języka dziś?
Jest diametralnie antagonistyczne.
W sferze poza językowej język funkcjonuje krystalicznie, w zupełnej czystości, natomiast w ogóle nie styka się ze sferą językową.
Jak rozumiem pojęcie sfery językowej?
Jest to sfera początkowo i przez długi czas koszmarna, koszmarny wychodek, kloaka, coś potwornego. W zetknięciu ze sferą poza językową,  nabiera jeszcze bardziej koszmarnych kształtów. Dojrzewa właściwie jedynie w zetknięciu ze sferą językową – to znaczy z językiem literatury lub innym, uporządkowanym językiem, np. naukowym.
Chodzi o rozumienie podobnego przez podobne.
Sfera osoby, która wybrała drogę języka szuka zawsze innej sfery języka, aby własny język napełniać oraz doskonalić.
W zetknięciu ze sferą poza językową, często karleje, poddaje się.
Już powiedziałem, że prawdziwe rozumienie świata następuje wtedy, kiedy sfera językowa jest najwłaściwszym sposobem i metodą rozumienia sfery poza językowej i w tym objawia się prawdziwy geniusz i wielka potęga literatury, jako drogi do zrozumienia świata, ale również jego mądrego opanowania.
Dlatego nigdy tak jak dzisiaj literatura nie jest tak potrzebna i nigdy tak jak dzisiaj nie była jeszcze ważna, wręcz najważniejsza, pomimo jej niemal zupełnej nieobecności w świecie.
Dlaczego tak się dzieje?
Wskutek czystości sfery poza językowej, mogącej się obyć bez sfery języka.
Wręcz powiedziałbym, że obecny język jest na usługach sfery poza językowej, nie jest samodzielny. Sfera językowa (jako kloaczna), z której potem wyrastają kwiaty, jest dla sfery poza języka, wręcz niebezpieczna.
Brudzi ją kwiatami, pokazuje, że pozorna czystość sfery poza językowej jest po prostu diabelska.
Albowiem definiuję w tym momencie prawdziwą czystość, jako zupełną nieczystość, wychodek, kloakę, smród i brud.
Tylko Lucyfer nienagannie lśni i pachnie. 
Prawdziwe i piękne dobro cuchnie tym, co nieczyste.
Otóż sfera poza językowa dzisiaj jest doskonale, lucyferycznie czysta i nie potrzebuje sfery języka (która śmierdzi prawdziwymi kwiatami) do czegokolwiek, boi się, boi się, że jej kłamstwo oraz pozorna siła zostaną obnażone przez sferę językową.
Sfera poza języka jest dzisiaj o wiele silniejsza aniżeli sfera języka.
Właściwie już zwyciężyła.
Ale jak ją można pokonać?
Jej własną bronią.
Odwrócić ostrze miecza i na czystość lucyferyczną odpowiedzieć czystością inną, tą, która zbawi literaturę i nauki filologiczne przed zagładą.

Czystość w naukach filologicznych.

     Co oznacza? Wolność.
Co to wolność? To wolność ku.
Wolność transcendentna a nie immanentna.
     Byłaby to filologia wrażliwości.

Założenia

1). Nie jest już możliwe pisanie o literaturze starym językiem.
2). Należy na pewien czas zupełnie odłożyć książki filologiczne.
3). Filologia wydarza się w świecie, pomiędzy ludźmi.
4). Niech będzie to taniec.
5). Niech będzie to czystość w rozmowie oraz umiejętność radości z przebywania wśród innych osób.
6). Niech będzie to spontaniczny odruch serca, spontaniczny ruch do wyjścia ku światu.
7). Nie należy wykorzystywać swoich umiejętności w sferze językowej, aby innych ludzi ranić. Pod żadnym względem.
8). W obecnych czasach w relacjach międzyludzkich trwa niestety bitwa na przewagi.
9). W nowym języku filologicznym trzeba na nowo wszystko ponazywać i zrobić to przy pomocy całkowicie nowych pojęć.

Skąd wziąć pojęcia do nazywania tekstu literackiego?

     Uważam, że tradycyjne metodologie i w ogóle tradycyjny język opisu rzeczywistości zupełnie się zużył.
Ludzie żyją teraz w wielkim pędzie.
Kochają swoją pracę, a jeszcze bardziej życie towarzyskie i uczuciowe.
Nie wiedzą, jak nazwać życie, jakimi środkami, określeniami, pojęciami.
Dysponują wiedzą w rozmowie, ale przecież w rozmowie nie chodzi dzisiaj o przekazywanie wiedzy. Wiedza jest jedynie narzędziem porozumienia, złapania kontaktu, tzw. materiał wiedzy, bo w rozmowie zaczęło chodzić o jedno: o czystość dialogu.
To raz.
A dwa: świat doznał olbrzymiej przemiany, świat materialny i duchowy.
Nie da się już opisać świata przy pomocy starych języków i metod.
Stare języki są piękne i w pewnym sensie aktualne, ale za ich pomocą nie da już się opisać aktualnego świata.




 





 











sobota, 13 września 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 70

Wczoraj pokonałem Skazę, ocaliłem córkę, w Narni w końcu zapanuje pokój.

Albowiem? Albowiem nasze matki są naszymi żonami, nasze żony są naszymi córkami i tak toczy się światek, zawsze w ten sam sposób.

Kiedy w trakcie życiowej wędrówki, poznasz swoją prawdziwą matkę astralną, nie będziesz mógł jej okłamać nawet w najdrobniejszej rzeczy. Czemu? Bo ona jest mądrzejsza od Twojej żony, czyli ziemskiej, czyli pozornej matki, czyli twojej żony i lepiej ciebie zna.

Kiedy w trakcie swojej życiowej wędrówki, trafisz na swoją astralną córkę, która pewnie kiedyś stanie się twoją żoną, będzie ci zawsze, do końca stawiać opór i zawsze będzie nieposłuszna, w odróżnieniu od twojej żony, czyli twojej matki, która oddałaby za ciebie życie. 

Nie chodzi tutaj o wulgarny, prymitywny, Harmannowski taniec ciał, ale o porozumienie dusz na bardzo głębokim, bo ukrytym poziomie. Przekonacie się już niedługo.

Michał, pisz, co tam uważasz, ale żyj po staremu.

Są dwa rodzaje ludzi: ci, którym bardziej zależy na świecie i ci, którym bardziej zależy na zaświecie.

niedziela, 7 września 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 69

 Jestem gościem, którego najłatwiej zrobić w trąbę. Pewnie dlatego, po drugie stronie cienia, zostanę wybrany do czynienia największych szwindli. Albowiem świat ten rządził się i rządzić się będzie zawsze regułą odwróconą.

Za największą nagrodę za mój intelektualny trud, uznaję możliwość codziennego wypróżnienia się.

Jezusa uważam za oszusta i cwaniaka, Stary Testament za wielki przekręt i manipulację, ale to nie ja chciałem, aby owe pisma fałszywe i zakłamane, były najświętsze w świecie ludzkim. Katolicyzm, uważam, jest mądry.

Moje wyimki są dyktowane przez jedyną panią, którą uważam za najświętszą, wielką kotkę, która jest wszędzie.

Wszystko, co sobie wymarzysz, dałam ci to i owo, bo odważyłeś się mieć marzenia i przebić łbem niewidzialny mur. Poza tym znasz wymiar poświęcenia.

Kotka jest bardzo cicha i nie lubi, jak się o niej za dużo mówi, ale ktoś musi pierwszy.

Wybrałem coś najprostszego: życie z kotką, życie polegające na poświęceniu, pasji, służbie.

Na Mszę uważam, powinno się chodzić co niedzielę, raz, że to piękna sprawa nie licząc kretyńskich i chujowych kazań, a dwa, że nie kocha się za coś, ale pomimo.

Musisz jeszcze wiele nauczyć się: o kocie i innych sprawach tego świata.

Mesjasz, jak to ohydnie brzmi, kojarzy się z równoległym sformułowaniem się zesrasz.

Oj, moja pani przytrze wam uszu, klechy przemądrzałe.

Większość znajomych kobiet mojej matki, to moje, a przede wszystkim jej antagonistki – albowiem zazdrość i kurestwo to także cechy ludzkie wybitnie.

Nie słucham Szustaka, bo nie lubię ludzi zarozumiałych, a od niego czuć zarozumialcem na kilometr.

We mnie mieszka ocean, to nie są żarty.

Pierdolone Polaczki, ja jestem Żydem.

Dam mu na imię Daniel. Mówiłem co chciałem, teraz już nie.

Miłość jest cicha i dyskretna, tak jak zresztą żal z powodu jej utraty.

Wielka kotka bardzo lubi Lamprechta, ale mnie kocha do szaleństwa.

Bary, całe życie bardzo ciężko pracowałeś, byłeś uczciwy i lojalny, daję Tobie oba, białe skrzydła, odrobinę zaplamione kawą.












piątek, 29 sierpnia 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 68

 Ten pan uważa, że jego kobietą jest królowa śniegu, niechże ów prześpi się jedną w noc w kaftanie, jego królestwo nie jest naszym.

Żeby prawdziwie pokochać, trzeba odwrócić serce, takie są tego świata reguły, zawsze takie były.

Przeżyłem wiele, pięknych chwil z Ewą, naprawdę odpowiada mi jej wrażliwość.

Katolicyzm poczciwy już dawno powinien zostać wyruchany.

Humanistyka nie jest dziedziną dla poczciwoszy. Tam dochodzi do zaistnienia prawdziwy dramat potworności, najmocniej diabeł mieszka w literaturze pięknej.

Casanova i Don Juan nie kochali kobiet, oni się mścili na kobietach.

Mam swoją największą antagonistkę w osobie Barbary Świerczek, chyba żaden człowiek tak źle mi nie życzy.

Nie ugnę się – powtarzałem to już od liceum.

Przyjechał tu do nas wieśniak z Tarnowa i mu się wydaje i się panoszy, pokazujemy mu, gdzie jego miejsce, a on dalej szczerzy ryja.

Na relacji między kobietą a mężczyzną opiera się cały Wszechświat. Pewnie to dobrze, bo jest dynamika.

Nawet wśród chorych psychicznie, traktowany był jako odszczepieniec oraz indywidualista.

Ja przynajmniej mam marzenia, fantazję i trochę wiary, a wy tylko nawzajem się napierdalacie.

Wyprostujesz się i będziesz szedł. Bula na króla.

Chcieliście zająć miejsce Boga, to macie, co macie i się pysznicie, bo uważacie, że to wszystko wasza zasługa, zapomnieliście o Bogu.

Czekaliście na kota, kot do was dzisiaj przyszedł.

Mam lęki, kocham Ewę, nie wychodzę z domu od tygodnia.






sobota, 23 sierpnia 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 67

Zaczyna mnie strasznie boleć walka z Ewą… Za bardzo charakterna dla mnie.

Pan Bóg był zawsze ze mną. We wszystkich kłótniach, awanturach, ranach, razach, upadkach, poniżeniach i zwycięstwach. Był.

Wyobraźnia to potężna siła, która z mrówek czyni słonie.

Odniesiesz sukces, ale na razie bardzo wolno przesuwasz piony.

Coś mi podpowiada przesyłać te Wyimki do tej drugiej, mniej pokornej części naszej galaktyki.

Dość już mamy twojego spektakularnego wylewu nienawiści, idź spać kocie.

Świat jest piękny, ale nie polega tylko na radości i wesołości. W moim świecie ciągle pada śnieg.

Choćby to było zatracenie, musi zostać odkryta prawda, nawet za cenę kłamstw po drodze.

Skurwysyny i pizdy, wasze kurewskie, gówniane intencje, przyprawiają mnie o szczery rzyg, zdychajcie.

Wasza wrażliwość jest doprawdy gówno warta, wszyscy jesteście kurwami, skurwysynami, chujami i pizdami, nienawidzę, szczerze was nienawidzę.

Wściekłe cipy – zamordowałbym – wracać do klatek w Zoo baby cholerne.

Czasem myślę, że najlepiej byłoby się poddać, nie wygram tej batalii, a najsamprzód odrzucić wszelkie, naiwne mitologie.

Jeżeli jest ktoś, kto jest ci w stanie skutecznie zatruć życie, to jest to tylko kobieta, która ci zakłada chomąto od pierwszego spotkania.

Jak ograć kobietę? W ogóle z nią nie grać, trzymać się od poczwary z daleka, bo ona tylko czeka, żeby się wgryźć w twój bęben i zeżreć wszystkie twoje flaki.

Jedyne schronienie w psychiatryku. Stan permanentnej wojny z całym światem jest nie do wytrzymania.

Sęk w tym, że nie tak łatwo odejść i wymiksować się z trybów tego świata, trzeba jeszcze dużo powalczyć.

Lubisz kobiety? Moją jest królowa śniegu i przez całe życie dawała mi straszliwie w kość, więc?



sobota, 16 sierpnia 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 66

Kiedy Świerczek zorientowała się, że jestem za silny dla niej, zaczęła gryźć Ewę, mając nadzieję, że tą drogą jakoś dotkliwiej ukąsi mnie.

Diabeł najbardziej alergicznie reaguje na pytanie, co u niego.

Szedłem na Papieski na filozofię, zaocznie, i pamiętam jak dziś słowa księdza profesora, dziekana: „nie zmarnuj tego”. Zmarnowałem to. Do dzisiaj nie wiem, co dostałem z egzaminu z łaciny.

Żołnikson kiedyś powiedziała o mnie: „Pięta ma swój świat, ale jest zajebisty”.

Wawrzyński znów do mnie nie przyjdzie na kolację, na jajka na bekonie, a zapraszałem go.

Prosta przepowiednia, że trzeba wrócić do źródła. Genialność moja czy Wawrzyńskiego?

Nieskończona ilość awatarów naszej, piekielnej pramatki. Obowiązuje jedna zasada wobec tej klęsk urodzaju: dodupcyć i do kotła, jak mawia pewien Franciszkanin.

I teraz będziesz szedł. Nic więcej.

Idziemy na wojnę, wszystkie Anioły. Pan Bóg jest straszny. Rozsyłam Was po wszystkich kawiarniach świata, macie być nieomylni jak ja jestem. Rzekł jedyny, prawdziwy.

Najpiękniejsze, co może przydarzyć się człowiekowi, to być jednocześnie z Bogiem i ludźmi.
To jest pełnia.

Jest jeden Bóg Boguś. Nie ma żadnych szamanów, przepływów energii i temu podobnych rzeczy. Jest jeden Bóg, który był od zawsze i Jego należy słuchać. On mieszka w każdym.

Jam jest Esjasz, prawdziwy syn prawdziwego, żywego boga, który popija samotnie kawę w kawiarni a imię moje czterdzieści i cztery.

Nie wierzę w ani jedno słowo, które napisałem, ludzie są ważniejsi niż słowa.

Pan Bóg to bardzo cichy szuler.

Kobieta, która jest nieposłuszna, zostanie strombcona.

Kim są Esjasze? To tacy ludzie, którzy wolą podróże małe niż duże. Bo ich piękno mieszka wewnątrz.

Drap ich ego, prędzej czy później będą chcieli cię zabić.














sobota, 9 sierpnia 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 65

Pamiętam, że w latach studenckich olewałem przedmiot zarządzanie kulturą, nudziło mnie to potwornie i dla tego świętego spokoju, chciałem trójki na szynach. Profesor był oburzony.

Przez pieprzniętą Wiktorię, niemożliwe się stały normalne kontakty międzyludzkie.

Czyste piekło – nowe pojęcie do rozważenia.

Na Wiktorię nie ma mocnych – wszystkich w swe pchły zamienia – suka kelnerka.

Nasze matki są naszymi żonami, nasze żony są naszymi córkami i tak toczy się światek.

Słuchaj swojej Pani na górze – władczyni całego Uniwersum.

Jedyne, co możesz zrobić, to służyć swojej Pani – Najświętszej.

Jezus, przez całe swoje życie na ziemi, robił sobie jaja z pogrzebu, a tutaj niestety trzeba być choć raz poważnym.

Prawidła świata od wieków były te same: zabić, pognębić, ukrzyżować, odwrócić wszystkie pojęcia.

Very important and brave person – Michał Piętniewicz. Buty mi wiążcie.

Ma żal do całego środowiska i ma słuszność.

Jeśli w życiu najważniejsza jest miłość…

Jeśli kogoś ranię, to ten ktoś daje świadectwo o swoich pazurach, a nie ja.

I tak nie wiecie, o co tutaj chodzi, ale to już wasz problem.

Przynajmniej jestem ludzki i prawdziwy w swoich reakcjach, w odróżnieniu od was – wiecznie upudrowanych.

Najpiękniejsze na świecie są pocałunki…

Kto w pisaniu się pyszni, w życiu prawdziwym jest wcieleniem pokory – mechanizm hiperkompensacji.

Nie mogę pozbyć się wrażenia, że jestem kotem.

Pięta, kiedy wypuszczą cię z psychiatryka? Na przepustkę na spacer po parku dopiero za miesiąc.

Nigdy nie mogłem połapać się, kto jest bliżej Boga, księża czy artyści?

Całe popołudnie szukałem majtek. Okazało się, że mam je na dupie.

Codziennie na oddziale ze mną spacerowała i mówiła, że musimy mi znaleźć dziewczynę.
Strasznie mnie to wkurzało.


sobota, 2 sierpnia 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 64

 Czy byłbyś w stanie wybrać znów Waldka? Wtedy ten świat, który masz, zostanie ci odebrany, królewiczu…

Zawsze najważniejsze były dla mnie niewidzialne królestwa.

Czy naukowcy są inteligentni? Niestety są jedynie mądrzy i pożyteczni.

Spotkać się, pogadać, to najważniejsze, co może zrobić człowiek w życiu.

Powinien zostać stworzony etat duszy towarzystwa, która by chodziła tylko po kawiarniach, kurzyła papierochy, piła piwsko i wprawiała ludzi w dobry humor, bo przecież na co dzień dość mają przejebane, lekko mówiąc.

Wspominam przyjaźń z Waldkiem… Była jak z dziewczyną, albo siostrą…

Czy waleniem gruchy można chwalić Boga? Nie wiem. Na pewno robieniem t e g o  z dziewczyną już tak.

Wszedł do Zwisu, rozpieprzył wszystkie stoliki, pobił barmana i ryknął na całe gardło: „Bo ja się kurwa nazywam Michał Piętniewicz”.

Milcz, ale nie wyniośle. Milcz z godnością i pokorą jednocześnie.

Pięścią łobuzują przeważnie kretyni. Inteligencję dał Ci Pan, aby być prawdziwym łobuzem.

Lubię służyć do mszy, bo alba, którą mam na sobie, przypomina damski ciuszek…

I odtąd będziesz wiedział jak boli miłość, tak.

Pora rozdać wszystkie karty na stół Michał, Waldek do kajuty spać, nie wpierdalaj się, poza tym to zbyt niebezpieczne.

Ci, którzy postępują zgodnie z zasadami gry, przeważnie są nudni jak flaki z olejem, im błogosławiony błąd na mapie duszy nie trzyma się dupy.

Że byłem krzywdzony i raniony przez wielu? Nie martw się, nie uciekaj od ciosu.

Przyjechał tu jakiś prowincjusz z Tarnowa i się szarogęsi. Musimy mu pokazać, gdzie jego miejsce.

Pamiętam jak Kacper rozmawiał z moją chrzestną a jego mamą, w Mielnie, cóż to była za rozmowa, dwóch, takich samych dusz.


sobota, 26 lipca 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 63

 Obrażasz ludzi, wypierdalasz ich ze swojego życia. Problem w tym, że oni swoją beznadziejną postawą po prostu dostali to, na co zasłużyli.

Bóg ma nieskończoną ilość twarzy, ale ta jego najbardziej podstawowa to twarz bardzo delikatnego, ale stanowczego realisty, który jednocześnie najbardziej kocha wariatów, dziwaków, marzycieli.

Jeśli mnie kochasz, puść dzwona.

Ktoś mi kiedyś napisał na portalu literackim, że potrafię nienawidzić. I ja się z tym zgadzam, bo bez tego pieprzu, czy byłaby w ogóle możliwa miłość?

Nie ma niczego piękniejszego aniżeli królestwo fantazji, niestety z takim „świętym oburzeniem” przyjmowane przez przeróżne „święte gremia”, proklamujące tzw. godne życie i rozsądek.

Piętniewicz, porozstawiaj wszystkich jak figury na szachownicy, teraz już możesz.

To życie jest święte, a ty się nie broń.

Całe życie kłóciłeś się, sprzeczałeś, napierdalałeś, czas osiąść na laurach zgody.

Marian Stala – mój najlepszy przyjaciel. I najgorszy wróg.

Czy Piętniewicz ma prawo? Kto dał mu takie prawo? To proste, jego choroba na samotność.
To bardzo nieszczęśliwy w sumie człowiek. I do szczętu schorowany.

Piętniewicza bardzo trudno pokochać. Jego choroba to prawdziwe piekło dla innych.

Piętniewicz przez całe życie tęsknił za jednym: za prawdziwą miłością.

Piętniewicz ma przyjaciela Lamprechta. Niestety ten co rusz go zdradza.

Czy ją kochałeś, nie wiesz. Statki wolno płyną w dół.

Próbuję wam powiedzieć, że życie jest bardzo dynamiczne, ale wy uważacie, że to nie wypada. Możecie mnie przebić harpunem.

Myślisz tylko o dwóch rzeczach: o świętej ciszy Boga i o literaturze.

Masz podejrzenie, że Pieczon uważa cię za pieprzniętego, ale nie okazuje tego.

I odtąd w życiu będziesz robił jedno: wylewał wiadra łez.




sobota, 12 lipca 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 62

 Tęsknię za Paulem Rogowskim. To mój najlepszy przyjaciel, korepetytor.

Drogi naszych wrażliwości i Optyk: ostatnie starcie.

Ja mistrz, wyciągam dłonie.

I będziesz szedł odtąd często w sytuacje ciebie raniące, moje słońce.

Naucz się gry w zaświat, reguły są podobne do tego świata tutaj, choć nieco odwrócone.

Puściłem ją wolno, niech się dzieje.

Wyobrażenie Boga jako Miłosiernego Ojca? Nie wiem. Bóg według mnie jest jakąś potwornością, straszliwością, to wcale nie jest fajny facet.

Nie potrafię przestać myśleć o jej cipce… Zaraz zemdleję z pragnienia.

Chodząca po ziemi, ucieleśniona wścieklica i rozpacz – kobieta. A to wszystko bierze się z totalnie zaburzonej relacji z którymś z rodziców, albowiem dom rodzinny to nierzadko infernum.

Wy wszyscy nieudacznicy w Zwisie, co do jednego prawie, udajecie szlachetnych, a jedynie stroicie się w nieswoje piórka, pieprzę was, wymiotuję wami. Snoby ohydne, śmierdzące, pseudoartyści, beztalencia, tanie imitacje.

Jam jest prawdziwy orzeł, potrafię polecieć bardzo wysoko.

Bezpowrotnie utracone poczucie humoru w tym dziwnym społeczeństwie…

Ktoś, kto przynajmniej raz w życiu nie harpał maślaka, nie jest godzien nazywać się córką Bożą…

Będziemy jeszcze wszyscy śmiać się, żartować, będzie bardzo miło, to są oceany, rozumiecie?

Każdy to dzień to nowa, wewnętrzna bitwa, na chwałę Pana!

Bóg to wielki jajcarz, ale mnie Jego poczucie humoru mało śmieszy.

Pan nie jest na wakacjach Panie Pawle Rogowski, Pan morderczo walczy, a ja jestem Pana szablą.

Cóż za przedziwna gra między dwoma światami, oparta przede wszystkim na dyskrecji, przemilczeniu, nieujawnianiu całej prawdy, delikatnych bardzo znakach w widzialnym świecie.










sobota, 5 lipca 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 61

Mirek i Dorotka, najpotężniejsze Anioły naszego Pana.

Nadchodzi Aslan, będzie wielka burza.

Wybierasz orgazm z Kaczmarskim czy petting z free jazzem? Jedno i drugie.

Chcę stanąć w prawdzie, całkowitej prawdzie, nie chcę niczego ukrywać.

Ludziom obdarzonym poczuciem humoru łatwiej żyć na tej planecie. Mnie niestety go często brakuje, albowiem nieustająco się na wszystko wściekam.

Paul Rogowski jest moim korepetytorem, który codziennie w Zwisie spuszcza mi manto. Wie więcej, ale potrafi mniej.

Uczymy się cierpliwie języka aniołów, poprzez wytrwałą lekturę i to, co najważniejsze: spotkanie z drugim człowiekiem.

Zagrajmy w coś najdelikatniejszego: w życie.

Czasem czuję się tak bardzo przerażony, Bary głoś słowo proszę, zaraz zaczną dąć w trąby.

Na Sieciecha nie ma mocnych. Może tylko Janek…

Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani, a te najgorsze odbywają się zawsze przy kawiarnianym stoliku.

Coś tak czuję, że Sieciefon, po drugiej stronie błękitu, do którego oczywiście się nie spieszymy, będzie kurzył jak komin, a ja nie będę mógł zapalić ani jednego cygareta.

W świecie codziennie zachodzą niewidzialne procesy, trzeba mieć czujne oko i bardzo tęgą wyobraźnię.

Pierwszy raz zobaczyłem bezradność Bartuli. Była to wieść o moim małym ptaku.

Nasze matki są naszymi żonami, nasze żony są naszymi córkami i tak toczy się światek…

Moje Przecinki są pisane przez człowieka bardzo wojowniczego, niepotrzebnie tak wojuję.

Klaudiusz Pieczon: wielki, stary jak Wszechświat kot. Przypomina mi mojego byłego tutora Zawada.

Codziennie nowa porcja walki i wyjęte majtki z pralki.






sobota, 28 czerwca 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 60

Mam taką wrażliwość, której nawet ty nigdy nie miałeś – sąsiedzie – Adamie Mickiewiczu, którego widuję codziennie na balkonie podlewającego kwiatki, dzwoniącego do mnie codziennie o tej samej porze.

Czyni się większym od Mickiewicza, obetnijmy mu jaja.

Do Ani: nie znam jej, nie widzę jej, jest za mgłą.

Codziennie prała majtki i skarpetki Bartuli i nic, dosłownie nic nie powiedziała.

Z nich zaś największy jest Piętniewicz.

Piętniewicz jesteś trochę leniwy. Chciałbyś już umrzeć i gonić po gwiazdozbiorach jak młode lwiątko z twoimi kotami, tymczasem masz tutaj dużo roboty jeszcze do wykonania, a ci się zwyczajnie nie chce. Na wszystko trzeba zasłużyć, tymczasem ty najchętniej zbijałbyś bąki na łąkach niebieskich ciesząc się wiekuistym szczęściem, o którym nawet nie wiesz, czym ono jest. Rację miał wieszcz narodowy: „kto nie dotknął ziemi ni razu…”

Skazany zostałeś już tutaj na ziemi na wiekuiste męki za twój permanentny, niefrasobliwy stosunek do życia. Idź do spowiedzi i to zaraz hultaju.

Nazywają cię człowiekiem koncyliacyjnym, a ty po prostu spierdalałeś gdzie pieprz od rośnie od trudnych sytuacji.

Tak, idź, idź do Hani do szpitala, Ewa znów rozpłakała się…

Najpiękniejsze uzasadnienie, jakie usłyszałem: „Bo ja jestem kurwa Bob Dylan”.

Jaka jest granica między dawaniem a braniem? Bardzo cieniutka… Wysubtelnij się proszę… Nie rań już proszę więcej Ewy…

Bez twoich przyjaciół zginąłbyś bracie jak ciotka w Czechach, ale widać tak miało być.

Czy zależało ci bardziej na ludziach czy na sobie? Niepotrzebnie dzielisz włos na czworo, nigdy się tego nie dowiesz, nigdy nie dowiesz się, czy aby przypadkiem nie zabiłeś w tamte wakacje biedronki w Zwisie…

Bazgrzesz bracie to swoje pismo nieświęte, ale to wszystko już dawno napisał Arystoteles w „Etyce Nikomachejskiej”.

Ci, którzy odważyli się mieć wyobraźnię: np. Gajusz Kwintus Czwarty, zwany Wojciechem Kwintą. Najsłynniejszy kiwacz we Wszechświecie.






sobota, 21 czerwca 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 59

 Co chce powiedzieć Piętniewicz? Piętniewicz chce powiedzieć, że diabeł potrzebny jest do zbawienia, co zresztą wiedział już Kołakowski.

Nie pokonasz diabła nie rozmawiając z nim pierwiej. Naucz się najpierw języka diabelskiego.

Czym jest prawdziwa przyjaźń? Zgodą na pomniejszenie siebie i wywyższenie przyjaciela.

Zwykło się mawiać powszechnie o tzw. wbijaniu noża w plecy. Niech raczej pomyśli ten i ów nieszczęśnik jak musiał być ważny dla swojego mordercy, by ulec unicestwieniu. Ludzi nieważnych współziomkowie chronią raczej przed pogubieniem, albowiem czują się od nich zwyczajnie lepsi.

Podzieliłem świat na niebo i ziemię wspominając w obecności Rogowskiego i Łysego w Zwisie o Mitii. Tego moim zdaniem chciał Pan.

Jam jest Alfa i Omega, początek i koniec, a imię moje czterdzieści i cztery.

Do Rogowskiego: przestań grubasie, to ja tu rządzę a nie ty.

Do Orysy zwanej Oleną: kurwo jebana, ciągle przesiadujesz w tym Zwisie, alkoholiczko kawowa.

Przepraszam Panie Pawle, nie jest Pan grubciem jest Pan Bóg wie kim, ale obawiam się, że pewnych rzeczy Pan po prostu nie rozumie.

Do Pana Pawła Rogowskiego a propos wczorajszej rozmowy w Zwisie: ów zabił ojca, lecz ojciec mu wybaczył.

Piętniewicz na podstawie kilku znajomości z wariatami i dziwakami ze Zwisu snuje swoje psychotyczne teorie o zamierzeniach Boga wobec świata.

I w tych wszystkich dziwakach, popaprańcach, odmieńcach i pierdolniętych, chowa się Twój Ojciec.

Pamiętam jak siedziałem w Zwisie, patrzyłem jak Wiktoria siedzi z innymi facetami, wtedy ogarniała mnie za nią niebywała tęsknota, łkałem w środku jak oszalały.

Z matki Cyganki i ojca fałszerza powstał białoczarny kot.

Ale najpierw główny Anioł musi zbuntować się przeciwko Bogusiowi, by mógł działać dalej.

 Świat odwrócony jest światem normalnym, bijcie brawo dla Michasia, jak u Pani Pietras.





sobota, 14 czerwca 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 58

Boli was? Płaczecie? Będzie was boleć i będziecie płakać jeszcze bardziej. Idę w ciemnym płaszczu od Bogusia a za mną idzie straszliwe piekło.

Przemiana, jeśli się dokonuje, to zawsze w języku, który jest wyrazem relacji międzyludzkiej.
Jednych śmieszy walnięcie pałą, innych w ogóle i niestety ci drudzy mają najwięcej w sobie agresji. Trzeba zrozumieć, że przemoc dosłowna jest śmieszna, ergo losy świata zależą od poczucia humoru jego mieszkańców. Natomiast ludzie są rozmaici, więc proces, ten czy tamten jest prawie niemożliwy, choć…

Wiecie co to jest smutek? Smutek to jest pokazywanie czyjegoś sukcesu, jako porażki i winy i drapieżne wdrapywanie się na jego domniemany narcyzm. W tym celuje mistrz kłamstwa Waldek.

Czas się kurwa wycofać z tego cyrku, niech te głąby już radzą sobie sami, bez ciebie, dość dla nich zrobiłeś – podawałeś tysiąc i milion razy dłoń – tyleż razy ją ucięli.

Prawdziwa wojna nigdy nie jest konfrontacją, ale jej brakiem – od początku mylono pojęcia nadając im fałszywą konotację emocjonalną, bazującą na lęku i poniżeniu.

Zwis – ocean diabelskiej manipulacji, morze mylenia pojęć.

Olena zwana Orysą, niezwykle w swoim mniemaniu cwana kotka, mistrzyni manipulacji, podobnie jak Waldek, ale olać ją.

Za szczerość płaci się złotem, jedynie złotem.

Najlepsze, co można powiedzieć o Bogu to to, że go nie ma. Czemu? Ponieważ się chowa. Jak mysz do norki.

Ludzie najdelikatniejsi i najbardziej wrażliwi interesują się najczęściej historią i polityką – sztuka jest dziedziną duchowych potworów.

Być może masz żal do mamy największy, że takiej duszy rogatej jak twoja nie wyrzuciła z domu.

Na moje słowo cichną oceany, ptactwo podrywa się do lotu, zasypiają ludzie.

Piętniewicz w sensie ścisłym podlega tak wielu ludziom, że jego decyzyjność w jakimkolwiek względzie, nie mówiąc o przewodnictwie, wydaje się kiepskim żartem.

Bitwa na języki – arena zmagań światowych. Smutna jest moja dusza Panie aż do śmierci.

Pragnienie bycia cool – kręcić, mataczyć, być cwanym, manipulować, być przebiegłym, co nie ma niczego wspólnego z tym, co nazywa się prawdziwą inteligencją.



sobota, 7 czerwca 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 57

Kot chce, żeby wszystkim było wesoło, ale niektórzy przez to płaczą ze wzruszenia.

Pieczona interesuje wyłącznie moja słabość, ja sam go gówno obchodzę.

Idę w białej, pedalskiej sukience z tandyty a za mną idzie piekło.

Wielki kot robił mnie w trąbę od samego początku, nie wiem, czy za nim przepadam, chyba nikt go za bardzo nie lubi. Zwłaszcza, że to kotka.

Wiecie za co nam dożyra wielka pani mama kotka? Ponieważ uważamy, że jesteśmy najważniejsi.

Pracuję zaświatowo w CBA – to jest Centrum Badań Analitycznych – jestem szefem tej organizacji. Kupę forsy zarabiam.

Ja się ludziom nie narzucam, choć oni są tak dalece niezainteresowani tym, co robię, że to jest wręcz zastanawiające.

Najbardziej w chuja jesteśmy robieni przez pozornie niezależne siły naszej wyobraźni.

Pamiętaj bracie, że najlepsze co twoim zdaniem chciałbyś zrobić, to wycofać się ze wszystkiego – najlepiej do psychiatryka, żeby odpocząć i nie musieć nic robić – jesteś coraz bardziej wycofanny.

Zrozum, że nikogo nie obchodzisz ze Zwisu na czele z Pieczonem. Interesuje go jedynie słabość Twojej pychy i narcyzmu, kiedy przesyłasz mu wyimki i czy zapłaciłeś za herbatę. Pieczon cię nienawidzi i chce jedynie cię przypiec.

Chodziłem do Zwisu jedynie po to, żeby paść nienasyconego trupa mojej pychy, a w zamian otrzymywałem jedynie lekceważenie i pogardę. Było jeszcze coś: lubiłem ludzi. Niestety całkowicie bez wzajemności.

Okrutnie zawiódł mnie Marian Stala, który mnie również bardzo nie lubi.

Jedyne, co jest domeną mojej całkowitej samodzielności i autonomii, to myślenie – choć pewnie i nad jego przebiegiem czuwa wielka kotka albo kot.

Mama twoja nie lubi Zwisu. Chodząc do Zwisu nieustająco przebaczasz swojej mamie w tym, czego ona sama nie potrafi sobie wybaczyć.

Mama czuje się wciąż winna, ale czy ty przebaczysz jej? Idziesz do Zwisu? Tak.



sobota, 31 maja 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 56

Wiktoria i jej paczka bierze część lewą, moja ekipa bierze część prawą. Wszechświat uczyniony zostanie rozpołowiony.

Proces zbawiania, to jest zabawiania, dokonuje się przeważnie w knajpach i kawiarniach, albowiem, tak jest, wojna jest rozmową.

W Zwisie gromadzą się wyłącznie ludzie, którzy mieli bądź mają zaburzoną relację z matką.
Piłka jest bardzo prosta: albo wybierzesz bracie ów Zwis nędzny, kretyński, albo dobrą relację z mamą. Energie, które w tym lokalu panują, są energiami mizoginistycznymi.

Pamiętaj, że nieustające zwodzenie Twoich prześladowców, zamieni się kiedyś w nieustanne zawodzenie ich potępionych dusz.

Moja Mama jest mała wzrostem, ale wielka duchem. To Mama ma.

Przez mojego ojca przemawia wciąż mądrość samego Boga, której on nie sam nie rozumie,  czym wprawia w konfuzję całe otoczenie i sam w związku z tym jest trochę pogubiony. Często jest on postrzegany jako kompletny dziwak.

Bieniu pracuje w ogrodzie, bardzo mi to odpowiada.

Wielkość poznaje się po milczeniu, unoście się proszę kwiaty, pszczółki, trzmiele, na moim oddechu mlecznego dmuchawca.

Prawdomówny, szczery do bólu, gruby kot i waleczna, drobna, prawdomówna kotka – cóż to za para?

To, co zwycięża, jest zawsze po stronie delikatności, wszystko inne jest wierutną bzdurą i głupotą.

Klaudiusz Pieczon z Vis a Vis uosabia piekło – to diabeł najwyższy rangą. W figurze odwrócenia, którą lubi stosować metafizyczna dialektyka, to najbardziej świetlisty anioł, z którym nie mam szans.

Wszystkie choroby psychiczne biorą się z zaburzonej relacji z Bogiem.

Waldek – moja starsza, zdolniejsza siostra – Szatan – czarna owca w rodzinie. Siostra zadymiara.

Człowiek sam sobie stwarza problemy, ale nasz wielki kot czuwa nad nami wszystkimi robiąc sobie z nas jaja.

Do Kucharskiego OCD: przeproś Matkę Bożą za to co chciałeś zrobić bydlaku…


sobota, 24 maja 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 55

Proszę Cię Michał, zarycz w końcu, zachowaj się godnie, nie poddaj się, mimo że istnieją siły, wobec których jesteś słabszy, nie poddawaj się, walcz, nie ustawaj w walce.

Siostry pomóżcie mi, wspierajcie mnie, proszę.

Poeci – pierdoleni kastraci, gardzę wami, gardzę wszystkimi innymi poetami, śpiewacie jak eunuch albo stara baba.

I tak wam ucieknę, nie złapiecie mnie, bo nieustająco śpię pod lampą Gabriela.

Między prawdziwą odwagą a maskowanym tchórzostwem rozgrywa się rzeczywisty dramat tego świata.

Na waszą przemoc odpowiadam ucieczką – to jedyna możliwość, uciec waszemu nienasyceniu.

Kim byłem, dowiem się dopiero do śmierci, kiedy już wszystko przeczytam, wszystko opowiem i ze wszystkimi się spotkam.

Kiedyś miałem więcej wyczucia – teraz jestem ślepy, głuchy i sparaliżowany. Ale została mi kretyńska chęć strzelania sobie kolejnych, samobójczych bramek.

Czy Pan Bóg spełnia marzenia? Ale najpierw trzeba mieć odwagę marzyć i wierzyć.

Podwójne widzenie kobiet – rzecz, która powinna być powszechnie znana.

Wszystkie małżeństwa i związki rozpadają się wyłącznie przez matki – wielkie nieobecne niemego konfliktu.

Zanim stanę się wielkim, i niepokonanym kotem, jeszcze muszę wiele się nauczyć.

Oprócz biologicznej rodziny, mamy również rodzinę astralną – jedno drugiego nie wyklucza, jedno drugie wspomaga.

Samice kotów są bardziej drapieżne aniżeli samce kotów.

Jest wiele lwów, ale tylko jeden kot.

Pan Bóg – stary, cwany, kuty na cztery łapy blagier.

Kotki mają strasznie ostre pazurki.

Biały lew wygrał dzisiaj, to jest ósmego maja 2025 roku. Brawo!  Teraz tylko żyć i żyć i żyć! :


sobota, 17 maja 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 54

 

Wyobraźniowe ideologie w twórczości Michała Piętniewicza – narzucam z całą siłą taki temat pracy doktorskiej.

Przez całe życie marzyłem tylko o jednym: mieć dziewczynę, ale ona mnie zostawiła. Nadszedł czas, żeby strzelić sobie w łeb. Wynajmę Waldka, żeby mnie zastrzelił.

Myślicie, że Aslan blefuje? A jak w sumie myślicie?

Siedzę całkiem goły, w słońcu, przy komputerze, słucham religijnych pieśni i nie mogę przestać płakać.

Kiedy moja schizochremia, której nigdy nie miałem, wyszła na jaw, zaczęli mnie kąsać z całej siły najbardziej zakompleksieni i fałszywie współczujący. Muszę ich zeżreć.

Jedyne, co może ocalić ten świat, to proste i mądre myślenie – podaj mi proszę dłoń siostro, bracie.

Ewelinka pewnie zastanawia się, kim byłem, kim jestem. Jestem Twoim Najświętszym Panem Ewel, nie ma świętszego. Nigdy nie próbuj podporządkować sobie swojego Pana.

Czy lubisz i cenisz ludzi? Ich krzątaninę? Ich zabieganie, ich wysiłki? Doprawdy, gdybym miał miotacz ognia, wszystkich tych kretynów bym wymiótł, ale za bardzo nienawidzę, czyli kocham.

Ja już do tej kurwy w życiu się nie odezwę, za bardzo mnie żmija zraniła, zaczynam nacinać nożem skórę, czuję chwilową ulgę.

Kiedy zaczynam myśleć, że być może Ewa zostawiła mnie, ponieważ może mam za małą fujarę, zaczynam się dusić, wyskakują mi siódme poty, sięgam po nóż, namyślam się, czy by go nie odciąć, żeby już nie było kłopotu.

Nie jesteśmy ciekawi ludzi z tej prostej przyczyny, że ludzie przed nami nie otwierają się.

We mnie zachodzą kosmiczno – sejsmiczne procesy wewnętrzne, a świat jak stał tak stał, a ludzie w ogóle nie zmieniają się i mieszkaj tu, w tej stodole gówien.

Za wrażliwość, intuicję, przenikliwość, płaci się wysoką cenę: wykluczenia oraz społecznego ostracyzmu.

Bądź rycerzem kurwo, przestań w końcu być syneczkiem mamusi.

Moja wieloletnia, bardzo wyczerpująca walka z Waldkiem Nożycorękim, który nagminnie obcinał mi kutasa.




sobota, 10 maja 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 53

 Nigdy nie umiałeś kochać, zawsze zdradzałeś, nigdy do końca nie ufałeś Bogu, nie dowierzałeś jego Świętej Literze Króla, robiłeś ciągle po swojemu i na opak, dlatego nieustająco wpadałeś w kłopoty.


Jak rozróżnić prawdziwą troskę, od chęci poczucia się lepiej, kontroli, chęci dominacji?
Będziesz się tego uczył przez całe życie – będziesz się uczył ludzi, ich skrzydeł.

Nie wiem, czy nie spotkam się dzisiaj z Azraelem, Aniołem Śmierci, czyli Bartulą.

Czasem lepiej widać za zasłoną, nie bój się stracić światła, jeśli zajdzie potrzeba…

Tacy jesteście dzielni, tyle robicie, harujecie jak dzikie osły i w ogóle nie chwalicie się i nikt was również nie pochwali, trzymajcie jeszcze wyżej gardę, aż się posracie.

Nie wytrzymujesz tego tępego, ale dojmującego bólu? Strzel sobie w łeb. I tak nikogo to nie obejdzie i żadnej ujmy nikomu nie przyniesie to.

Jestem niemal pewien, że mój stan wewnętrzny jest formą kary za długo trwający egocentryzm, egoizm i bycie próżniakiem za życia. Teraz się jakoś odkupuję, ale to będzie długo trwająca pokuta . Zawsze bałem się najbardziej, że mogę przegrać, a to akurat, w tej sytuacji, w jakiej tkwię, byłoby zbawienne. Nie wiem za co spotkała mnie ta kara – całe życie niezależnie myślałem, tylko tyle. Nie moją winą jest, że się urodziłem i że miałem takie życie jakie miałem. W sensie zewnętrznym wychuchane dziecko szczęśliwego losu – w sensie wewnętrznym, wszystkie, dantejskie kręgi piekła. I doprawdy, nigdy nie raniłem ludzi, zawsze brałem ciosy na siebie.

Jakie to szczęście, że jestem pisarzem i że mogę sobie czasem upuścić krwi.

Między pragnieniem sukcesu a służbą dla ludzi, zawieszona jest moja opowieść. Teraz radość z sukcesu poszła się paść, bo mnie nie ma – istnieje jedynie służba.

Na słowo Jezus, przyłóż palec do ust.

Mądrość, zdobywanie wiedzy, droga do intelektualnej dojrzałości – proces rozłożony na nieskończone trwanie. To, co ocala, jest pasją.

O co chodzi w życiu? W gruncie rzeczy tylko o jedno, o strategię .

Między prawdomównością, uczciwością, szczerością a obraniem odpowiedniej strategii – wbrew pozorom te dwa obszary działania nie powinny bez siebie istnieć – bo pozostawione oddzielnie przynoszą więcej kłopotów i nieszczęść.

Bóg stale jest – mieszka w naszych duszach, bardzo mocno skryty, cichy, to on jest najdelikatniejszym z głównodowodzących.


sobota, 3 maja 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 52

Czym jest pisanie? Jest przeżywaniem, doświadczaniem, próbowaniem możliwości języka, strojeniem min, przemierzaniem strojów i masek, zwodzeniem, uwodzeniem, kuszeniem, szaleństwem, obłędem, prawdą, prowokacją, manipulacją i dekonstrukcją wszystkich, stabilnych struktur w świecie.


Czym jest relacja międzyludzka? Może być tym samym, może nawet jest tym samym, ale w niej, w odróżnieniu od tego, co daje jedynie język, dzieje się o wiele więcej.

Jak pozostać wiernym sobie? Będąc wiernym wobec społecznego zwierciadła, nawet jeśli rani? A przecież przystawanie na to jest jakąś zakamuflowaną formą wywyższania się.

Nawet jeśli boli jak chuj, trzeba walczyć i działać. Czasem wydaje mi się, że walczę z całym głupstwem tego świata poprzez postawę afirmatywną wobec owego głupstwa (tego świata bóstwa), a nawet entuzjastyczną, co zawsze skutkuje we mnie wewnętrznymi torsjami.

Myślę, że szczere powiedzeniu komuś „żałosny chuju”, „żałosna kurwo”, bardziej oczyszcza, aniżeli ten jeszcze bardziej żałosny i udawany teatr sztucznej i nadętej uprzejmości.

Być może najwyższy stopień mądrości osiągnęli samobójcy, bo stwierdzili, że nie są herosami, że nie dadzą rady tej nieprzezwyciężalnej chujowiźnie, bezdennej głupocie i skurwysyństwu świata. Bohaterzy to przeważnie idioci, „nie chcemy kolejnego bohatera”, jak śpiewała boska Tina Turner.

Nie możesz komuś powiedzieć bracie, „pizdo jebana”, nie z troski o tego kogoś, ale o siebie, albowiem twój pysk by to zeszpeciło. Przejmujemy się wyłącznie sobą.

Dorabianie sobie wyobraźniowej ideologii do swojego absolutnie nic nie znaczącego bytu, pełni jednak funkcję niezwykle wzmacniającą. Siły wyobraźni są mocniejsze od prawideł nudnej rzeczywistości.

Ja: „Jestem Archaniołem Gabrielem”. Sieciech: Byłeś z tym u lekarki? Ja: A co, zazdrościsz mi kurwo?

Manewry, strategie, krycie się, chowanie – weźcie mnie rozstrzelajcie, bo jestem dysonansem na waszym, wrażliwym sejsmografie.

Schowaj się święta racjonalności za nieświętą irracjonalnością, zagraj z nią w brydża.

Kogo kochałeś? Wszystkich i nikogo, a najbardziej swoją świętą małżonkę – rezygnację.

Podnieś się Brutusie, bo zdradziłeś Cezara (już nie pamiętasz kiedy, gdzie), dostałeś pizdę w brzuch i teraz z pizdą w brzuchu musisz dawać. To więcej niż trudne, ale nie zesraj się przypadkiem w zbroję, podnieś gardę, zamilcz.









sobota, 26 kwietnia 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 51

Cóż jest szczęście? To rzecz jasna sytuacja, którą wspominamy z wielkim sentymentem po wielu latach, mało kto jest szczęśliwy tu i teraz, chyba że pod wpływem używek, bądź sportu.

Bardzo mnie irytuje, kiedy ci wszyscy mędrcy w koloratkach i sutannach nauczają o tym, czego Pan Bóg chce, a czego nie chce. Niczego nie wiemy o zamiarach Pana Boga, natomiast zdrowy rozsądek i pokora nakazują słuchać lekarzy.

Czy należy mówić prawdę? Owszem, należy być prawdomównym, nawet jeśli oznacza to, że w naszym mniemaniu utracimy część swojego świata, ergo poczucie jakiejś wyjątkowości. To wymówienie prawdy przed odpowiednimi specjalistami większą korzyść może przynieść oraz integrację, aniżeli ciągłe, pseudo sprytne przebywanie w jakiejś kryjówce, w ciągłym strachu, że znajdzie nas „strzelba” terapeuty.

To o co chodzić może w postaci Jezusa, to prawdopodobnie o jakiś straszny, potwornie bolesny błąd, ale ja jestem za mały Misio, żeby to zrozumieć…

Proces poznania, czy dochodzenia do prawdy, polega chyba na tym, żeby słuchać bardzo wielu różnych głosów oraz być otwartym na polifonię języków. Pomaga w tym wyobraźnia i wrażliwość – dokładnie te same siły, które zawieść mogą do psychiatrycznego pierdla.

Mam kolegę Srixona, który uważa, że najważniejsza jest dobra energia. Moim zdaniem jednak energia, choćby najlepsza, bez należytej moralności, jest warta tyle, co sraka, czyli z jednej strony dużo, z drugiej mało.

Pewne procesy niemożliwe byłyby do przeprowadzenia bez odpowiedniej dozy naiwności oraz ufności. Owe cechy są równie ważne, jak się wydaje, w dochodzeniu do pełnej mądrości, co dystans, sceptycyzm, nieufność.

Najczęściej ludzie obdarzeni dużym i głębokim poczuciem humoru, rzadko się śmieją i uśmiechają. Najczęściej wykrzywiają w fałszywym grymasie kąciki ust. Jednak, kiedy jakaś rzecz, najczęściej bardzo prosta, uderzy w czułą, odpowiedzialną za śmiech, strunę ich duszy, trudno im przestać się śmiać, przez co często są oni brani za jednostki nienormalne.

Najczęściej, jeśli chodzi o podejmowane wybory, byłem zaślepionym kretynem, ale zawsze, co ciekawe, lądowałem na miękkim piasku.

Raz w życiu poważnie stłukłem dupę, innym porządnie się poobijałem, jeszcze innym byłem o milimetry od falstartu, ale zawsze jakoś, w przedziwnych zbiegach okoliczności, lądowałem na czterech łapach. 

Oczekiwałbym ze strony terapeutów również większej pokory i uznania, że nie znają wszystkich sił działających w świecie – żyjąc tu na ziemi, przywiązani do swoich funkcji, urzędów, etatów, ciągle zapominamy, ba, gubimy nagminnie z oczu fakt, że jesteśmy wszyscy częścią kosmosu.

czwartek, 16 stycznia 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 47

 Nawet najbardziej niezwykła mądrość kapituluje w końcu przed bezmiarem ludzkiej pychy i żelazną, nienaruszalną potrzebą autorytetu, właściwą dla tego, zasranego społeczeństwa.

Wyzdrowieć psychicznie znaczy nic innego, jak zauważyć, że istnieje świat i cieszyć się nim.
Niestety, obecne mrowie terapeutów, w które dzisiejszy świat obrodził w zdecydowanym nadmiarze, będzie ci mówić, że to zła droga, bo właściwa jest taka bracie, abyś ciągle nadupcał o własnej chorobie i objawach, wtedy postępujesz właściwie.

Coraz więcej zdrowych psychicznie wolontariuszy zgłasza się gremialnie i dobrowolnie do szpitali psychiatrycznych. Mają widać ogromne poczucie winy, że nie są chorzy, gdyż dzisiaj bycie psychicznie chorym robi się niezwykle trendy.

Tory myślenia tego świata właściwe są dla oświęcimskiego kapo. Zbiór reguł, zakazów, nakazów, regulaminów, punktów, stworzył zupełnie popierdolony system zależności, w którym ten czuje się szczególnie dumny oraz wyróżniony, kto go wzorowo przestrzega, nie bacząc w ogóle na swoje i swojego organizmu naturalne potrzeby. Dają ci różę najeżoną w całości kolcami, co sprawia, że nie możesz koncentrować się na zapachu oraz urodzie kwiatu, gdyż skupiony jesteś na bólu.

Od czego w ogóle zaczęło się widoczne przecież gołym okiem zło tego świata? Mniemam, że od tzw. „świętych ksiąg”, czyli zbioru kodeksów i reguł, imitujących prawdę, gdyż prawda, jeśli wypływa naturalnie z człowieka, jest jego radością i dumą, a nie upokorzeniem, wędzidłem, jarzmem.

Idiotyczne poczucie obowiązku, potrzeba bezwzględnego przestrzegania reguł, uczyniło ten świat niczym innym, jak więzieniem.

Niezaprzeczalną korzyścią wielu pobytów w psychiatrycznych pierdlach, jest renta – o nią, jak o złote runo, rozbijają się teraz wszyscy, niezależnie myślący, byle tylko nie musieć pracować dla Wielkiego Brata i robić to, co się lubi.

Odwieczny dylemat, czy żyjąc w społeczeństwie, robimy to, co lubimy, czy to, czego nie lubimy, jest powodem do najczęstszych awantur i najróżniejszych sprzeczek, zwłaszcza wśród ludzi młodych. Najjaśniejsza jest rzecz jasna droga, kiedy robimy coś do czego mamy albo tzw. predyspozycje bądź zgoła wrodzony dar, talent, czy smykałkę – wtedy nie przepracujemy w tzw. robocie ani jednej minuty, co nie znaczy, że nie mamy pod górkę, albowiem stajemy się łatwym łupem nienawistnych ataków ze strony tych, którzy swojej roboty po prostu nienawidzą i z utęsknieniem czekają weekendu albo wolnego. Powiedzenie, że robota zaczyna się od momentu, kiedy ci za nią płacą, jest oczywiście prawdziwe, ale zarazem równocześnie pozbawione sensu tak samo, jak wiele tzw. potrzebnych prac, których rezultatem jest de facto jedynie dalsze, potworne skomplikowanie oraz totalne zaciemnienie świata społecznego.




Świnia i osiołek, rozważania o naturze języka

Nowy język filologiczny do badania tekstu literackiego. Próba aplikacji metody do dzieła Stanisława Vincenza. Krótka historia zmagania św...