Kot chce, żeby wszystkim było wesoło, ale niektórzy przez to płaczą ze wzruszenia.
Pieczona interesuje wyłącznie moja słabość, ja sam go gówno obchodzę.
Idę w białej, pedalskiej sukience z tandyty a za mną idzie piekło.
Wielki kot robił mnie w trąbę od samego początku, nie wiem, czy za nim
przepadam, chyba nikt go za bardzo nie lubi. Zwłaszcza, że to kotka.
Wiecie za co nam dożyra wielka pani mama kotka? Ponieważ uważamy, że jesteśmy
najważniejsi.
Pracuję zaświatowo w CBA – to jest Centrum Badań Analitycznych – jestem szefem
tej organizacji. Kupę forsy zarabiam.
Ja się ludziom nie narzucam, choć oni są tak dalece niezainteresowani tym, co
robię, że to jest wręcz zastanawiające.
Najbardziej w chuja jesteśmy robieni przez pozornie niezależne siły naszej
wyobraźni.
Pamiętaj bracie, że najlepsze co twoim zdaniem chciałbyś zrobić, to wycofać się
ze wszystkiego – najlepiej do psychiatryka, żeby odpocząć i nie musieć nic
robić – jesteś coraz bardziej wycofanny.
Zrozum, że nikogo nie obchodzisz ze Zwisu na czele z Pieczonem. Interesuje go
jedynie słabość Twojej pychy i narcyzmu, kiedy przesyłasz mu wyimki i czy
zapłaciłeś za herbatę. Pieczon cię nienawidzi i chce jedynie cię przypiec.
Chodziłem do Zwisu jedynie po to, żeby paść nienasyconego trupa mojej pychy, a
w zamian otrzymywałem jedynie lekceważenie i pogardę. Było jeszcze coś: lubiłem
ludzi. Niestety całkowicie bez wzajemności.
Okrutnie zawiódł mnie Marian Stala, który mnie również bardzo nie lubi.
Jedyne, co jest domeną mojej całkowitej samodzielności i autonomii, to myślenie
– choć pewnie i nad jego przebiegiem czuwa wielka kotka albo kot.
Mama twoja nie lubi Zwisu. Chodząc do Zwisu nieustająco przebaczasz swojej
mamie w tym, czego ona sama nie potrafi sobie wybaczyć.
Mama czuje się wciąż winna, ale czy ty przebaczysz jej? Idziesz do Zwisu? Tak.