sobota, 7 czerwca 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 57

Kot chce, żeby wszystkim było wesoło, ale niektórzy przez to płaczą ze wzruszenia.

Pieczona interesuje wyłącznie moja słabość, ja sam go gówno obchodzę.

Idę w białej, pedalskiej sukience z tandyty a za mną idzie piekło.

Wielki kot robił mnie w trąbę od samego początku, nie wiem, czy za nim przepadam, chyba nikt go za bardzo nie lubi. Zwłaszcza, że to kotka.

Wiecie za co nam dożyra wielka pani mama kotka? Ponieważ uważamy, że jesteśmy najważniejsi.

Pracuję zaświatowo w CBA – to jest Centrum Badań Analitycznych – jestem szefem tej organizacji. Kupę forsy zarabiam.

Ja się ludziom nie narzucam, choć oni są tak dalece niezainteresowani tym, co robię, że to jest wręcz zastanawiające.

Najbardziej w chuja jesteśmy robieni przez pozornie niezależne siły naszej wyobraźni.

Pamiętaj bracie, że najlepsze co twoim zdaniem chciałbyś zrobić, to wycofać się ze wszystkiego – najlepiej do psychiatryka, żeby odpocząć i nie musieć nic robić – jesteś coraz bardziej wycofanny.

Zrozum, że nikogo nie obchodzisz ze Zwisu na czele z Pieczonem. Interesuje go jedynie słabość Twojej pychy i narcyzmu, kiedy przesyłasz mu wyimki i czy zapłaciłeś za herbatę. Pieczon cię nienawidzi i chce jedynie cię przypiec.

Chodziłem do Zwisu jedynie po to, żeby paść nienasyconego trupa mojej pychy, a w zamian otrzymywałem jedynie lekceważenie i pogardę. Było jeszcze coś: lubiłem ludzi. Niestety całkowicie bez wzajemności.

Okrutnie zawiódł mnie Marian Stala, który mnie również bardzo nie lubi.

Jedyne, co jest domeną mojej całkowitej samodzielności i autonomii, to myślenie – choć pewnie i nad jego przebiegiem czuwa wielka kotka albo kot.

Mama twoja nie lubi Zwisu. Chodząc do Zwisu nieustająco przebaczasz swojej mamie w tym, czego ona sama nie potrafi sobie wybaczyć.

Mama czuje się wciąż winna, ale czy ty przebaczysz jej? Idziesz do Zwisu? Tak.



sobota, 31 maja 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 56

Wiktoria i jej paczka bierze część lewą, moja ekipa bierze część prawą. Wszechświat uczyniony zostanie rozpołowiony.

Proces zbawiania, to jest zabawiania, dokonuje się przeważnie w knajpach i kawiarniach, albowiem, tak jest, wojna jest rozmową.

W Zwisie gromadzą się wyłącznie ludzie, którzy mieli bądź mają zaburzoną relację z matką.
Piłka jest bardzo prosta: albo wybierzesz bracie ów Zwis nędzny, kretyński, albo dobrą relację z mamą. Energie, które w tym lokalu panują, są energiami mizoginistycznymi.

Pamiętaj, że nieustające zwodzenie Twoich prześladowców, zamieni się kiedyś w nieustanne zawodzenie ich potępionych dusz.

Moja Mama jest mała wzrostem, ale wielka duchem. To Mama ma.

Przez mojego ojca przemawia wciąż mądrość samego Boga, której on nie sam nie rozumie,  czym wprawia w konfuzję całe otoczenie i sam w związku z tym jest trochę pogubiony. Często jest on postrzegany jako kompletny dziwak.

Bieniu pracuje w ogrodzie, bardzo mi to odpowiada.

Wielkość poznaje się po milczeniu, unoście się proszę kwiaty, pszczółki, trzmiele, na moim oddechu mlecznego dmuchawca.

Prawdomówny, szczery do bólu, gruby kot i waleczna, drobna, prawdomówna kotka – cóż to za para?

To, co zwycięża, jest zawsze po stronie delikatności, wszystko inne jest wierutną bzdurą i głupotą.

Klaudiusz Pieczon z Vis a Vis uosabia piekło – to diabeł najwyższy rangą. W figurze odwrócenia, którą lubi stosować metafizyczna dialektyka, to najbardziej świetlisty anioł, z którym nie mam szans.

Wszystkie choroby psychiczne biorą się z zaburzonej relacji z Bogiem.

Waldek – moja starsza, zdolniejsza siostra – Szatan – czarna owca w rodzinie. Siostra zadymiara.

Człowiek sam sobie stwarza problemy, ale nasz wielki kot czuwa nad nami wszystkimi robiąc sobie z nas jaja.

Do Kucharskiego OCD: przeproś Matkę Bożą za to co chciałeś zrobić bydlaku…


sobota, 24 maja 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 55

Proszę Cię Michał, zarycz w końcu, zachowaj się godnie, nie poddaj się, mimo że istnieją siły, wobec których jesteś słabszy, nie poddawaj się, walcz, nie ustawaj w walce.

Siostry pomóżcie mi, wspierajcie mnie, proszę.

Poeci – pierdoleni kastraci, gardzę wami, gardzę wszystkimi innymi poetami, śpiewacie jak eunuch albo stara baba.

I tak wam ucieknę, nie złapiecie mnie, bo nieustająco śpię pod lampą Gabriela.

Między prawdziwą odwagą a maskowanym tchórzostwem rozgrywa się rzeczywisty dramat tego świata.

Na waszą przemoc odpowiadam ucieczką – to jedyna możliwość, uciec waszemu nienasyceniu.

Kim byłem, dowiem się dopiero do śmierci, kiedy już wszystko przeczytam, wszystko opowiem i ze wszystkimi się spotkam.

Kiedyś miałem więcej wyczucia – teraz jestem ślepy, głuchy i sparaliżowany. Ale została mi kretyńska chęć strzelania sobie kolejnych, samobójczych bramek.

Czy Pan Bóg spełnia marzenia? Ale najpierw trzeba mieć odwagę marzyć i wierzyć.

Podwójne widzenie kobiet – rzecz, która powinna być powszechnie znana.

Wszystkie małżeństwa i związki rozpadają się wyłącznie przez matki – wielkie nieobecne niemego konfliktu.

Zanim stanę się wielkim, i niepokonanym kotem, jeszcze muszę wiele się nauczyć.

Oprócz biologicznej rodziny, mamy również rodzinę astralną – jedno drugiego nie wyklucza, jedno drugie wspomaga.

Samice kotów są bardziej drapieżne aniżeli samce kotów.

Jest wiele lwów, ale tylko jeden kot.

Pan Bóg – stary, cwany, kuty na cztery łapy blagier.

Kotki mają strasznie ostre pazurki.

Biały lew wygrał dzisiaj, to jest ósmego maja 2025 roku. Brawo!  Teraz tylko żyć i żyć i żyć! :


sobota, 17 maja 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 54

 

Wyobraźniowe ideologie w twórczości Michała Piętniewicza – narzucam z całą siłą taki temat pracy doktorskiej.

Przez całe życie marzyłem tylko o jednym: mieć dziewczynę, ale ona mnie zostawiła. Nadszedł czas, żeby strzelić sobie w łeb. Wynajmę Waldka, żeby mnie zastrzelił.

Myślicie, że Aslan blefuje? A jak w sumie myślicie?

Siedzę całkiem goły, w słońcu, przy komputerze, słucham religijnych pieśni i nie mogę przestać płakać.

Kiedy moja schizochremia, której nigdy nie miałem, wyszła na jaw, zaczęli mnie kąsać z całej siły najbardziej zakompleksieni i fałszywie współczujący. Muszę ich zeżreć.

Jedyne, co może ocalić ten świat, to proste i mądre myślenie – podaj mi proszę dłoń siostro, bracie.

Ewelinka pewnie zastanawia się, kim byłem, kim jestem. Jestem Twoim Najświętszym Panem Ewel, nie ma świętszego. Nigdy nie próbuj podporządkować sobie swojego Pana.

Czy lubisz i cenisz ludzi? Ich krzątaninę? Ich zabieganie, ich wysiłki? Doprawdy, gdybym miał miotacz ognia, wszystkich tych kretynów bym wymiótł, ale za bardzo nienawidzę, czyli kocham.

Ja już do tej kurwy w życiu się nie odezwę, za bardzo mnie żmija zraniła, zaczynam nacinać nożem skórę, czuję chwilową ulgę.

Kiedy zaczynam myśleć, że być może Ewa zostawiła mnie, ponieważ może mam za małą fujarę, zaczynam się dusić, wyskakują mi siódme poty, sięgam po nóż, namyślam się, czy by go nie odciąć, żeby już nie było kłopotu.

Nie jesteśmy ciekawi ludzi z tej prostej przyczyny, że ludzie przed nami nie otwierają się.

We mnie zachodzą kosmiczno – sejsmiczne procesy wewnętrzne, a świat jak stał tak stał, a ludzie w ogóle nie zmieniają się i mieszkaj tu, w tej stodole gówien.

Za wrażliwość, intuicję, przenikliwość, płaci się wysoką cenę: wykluczenia oraz społecznego ostracyzmu.

Bądź rycerzem kurwo, przestań w końcu być syneczkiem mamusi.

Moja wieloletnia, bardzo wyczerpująca walka z Waldkiem Nożycorękim, który nagminnie obcinał mi kutasa.




sobota, 10 maja 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 53

 Nigdy nie umiałeś kochać, zawsze zdradzałeś, nigdy do końca nie ufałeś Bogu, nie dowierzałeś jego Świętej Literze Króla, robiłeś ciągle po swojemu i na opak, dlatego nieustająco wpadałeś w kłopoty.


Jak rozróżnić prawdziwą troskę, od chęci poczucia się lepiej, kontroli, chęci dominacji?
Będziesz się tego uczył przez całe życie – będziesz się uczył ludzi, ich skrzydeł.

Nie wiem, czy nie spotkam się dzisiaj z Azraelem, Aniołem Śmierci, czyli Bartulą.

Czasem lepiej widać za zasłoną, nie bój się stracić światła, jeśli zajdzie potrzeba…

Tacy jesteście dzielni, tyle robicie, harujecie jak dzikie osły i w ogóle nie chwalicie się i nikt was również nie pochwali, trzymajcie jeszcze wyżej gardę, aż się posracie.

Nie wytrzymujesz tego tępego, ale dojmującego bólu? Strzel sobie w łeb. I tak nikogo to nie obejdzie i żadnej ujmy nikomu nie przyniesie to.

Jestem niemal pewien, że mój stan wewnętrzny jest formą kary za długo trwający egocentryzm, egoizm i bycie próżniakiem za życia. Teraz się jakoś odkupuję, ale to będzie długo trwająca pokuta . Zawsze bałem się najbardziej, że mogę przegrać, a to akurat, w tej sytuacji, w jakiej tkwię, byłoby zbawienne. Nie wiem za co spotkała mnie ta kara – całe życie niezależnie myślałem, tylko tyle. Nie moją winą jest, że się urodziłem i że miałem takie życie jakie miałem. W sensie zewnętrznym wychuchane dziecko szczęśliwego losu – w sensie wewnętrznym, wszystkie, dantejskie kręgi piekła. I doprawdy, nigdy nie raniłem ludzi, zawsze brałem ciosy na siebie.

Jakie to szczęście, że jestem pisarzem i że mogę sobie czasem upuścić krwi.

Między pragnieniem sukcesu a służbą dla ludzi, zawieszona jest moja opowieść. Teraz radość z sukcesu poszła się paść, bo mnie nie ma – istnieje jedynie służba.

Na słowo Jezus, przyłóż palec do ust.

Mądrość, zdobywanie wiedzy, droga do intelektualnej dojrzałości – proces rozłożony na nieskończone trwanie. To, co ocala, jest pasją.

O co chodzi w życiu? W gruncie rzeczy tylko o jedno, o strategię .

Między prawdomównością, uczciwością, szczerością a obraniem odpowiedniej strategii – wbrew pozorom te dwa obszary działania nie powinny bez siebie istnieć – bo pozostawione oddzielnie przynoszą więcej kłopotów i nieszczęść.

Bóg stale jest – mieszka w naszych duszach, bardzo mocno skryty, cichy, to on jest najdelikatniejszym z głównodowodzących.


sobota, 3 maja 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 52

Czym jest pisanie? Jest przeżywaniem, doświadczaniem, próbowaniem możliwości języka, strojeniem min, przemierzaniem strojów i masek, zwodzeniem, uwodzeniem, kuszeniem, szaleństwem, obłędem, prawdą, prowokacją, manipulacją i dekonstrukcją wszystkich, stabilnych struktur w świecie.


Czym jest relacja międzyludzka? Może być tym samym, może nawet jest tym samym, ale w niej, w odróżnieniu od tego, co daje jedynie język, dzieje się o wiele więcej.

Jak pozostać wiernym sobie? Będąc wiernym wobec społecznego zwierciadła, nawet jeśli rani? A przecież przystawanie na to jest jakąś zakamuflowaną formą wywyższania się.

Nawet jeśli boli jak chuj, trzeba walczyć i działać. Czasem wydaje mi się, że walczę z całym głupstwem tego świata poprzez postawę afirmatywną wobec owego głupstwa (tego świata bóstwa), a nawet entuzjastyczną, co zawsze skutkuje we mnie wewnętrznymi torsjami.

Myślę, że szczere powiedzeniu komuś „żałosny chuju”, „żałosna kurwo”, bardziej oczyszcza, aniżeli ten jeszcze bardziej żałosny i udawany teatr sztucznej i nadętej uprzejmości.

Być może najwyższy stopień mądrości osiągnęli samobójcy, bo stwierdzili, że nie są herosami, że nie dadzą rady tej nieprzezwyciężalnej chujowiźnie, bezdennej głupocie i skurwysyństwu świata. Bohaterzy to przeważnie idioci, „nie chcemy kolejnego bohatera”, jak śpiewała boska Tina Turner.

Nie możesz komuś powiedzieć bracie, „pizdo jebana”, nie z troski o tego kogoś, ale o siebie, albowiem twój pysk by to zeszpeciło. Przejmujemy się wyłącznie sobą.

Dorabianie sobie wyobraźniowej ideologii do swojego absolutnie nic nie znaczącego bytu, pełni jednak funkcję niezwykle wzmacniającą. Siły wyobraźni są mocniejsze od prawideł nudnej rzeczywistości.

Ja: „Jestem Archaniołem Gabrielem”. Sieciech: Byłeś z tym u lekarki? Ja: A co, zazdrościsz mi kurwo?

Manewry, strategie, krycie się, chowanie – weźcie mnie rozstrzelajcie, bo jestem dysonansem na waszym, wrażliwym sejsmografie.

Schowaj się święta racjonalności za nieświętą irracjonalnością, zagraj z nią w brydża.

Kogo kochałeś? Wszystkich i nikogo, a najbardziej swoją świętą małżonkę – rezygnację.

Podnieś się Brutusie, bo zdradziłeś Cezara (już nie pamiętasz kiedy, gdzie), dostałeś pizdę w brzuch i teraz z pizdą w brzuchu musisz dawać. To więcej niż trudne, ale nie zesraj się przypadkiem w zbroję, podnieś gardę, zamilcz.









sobota, 26 kwietnia 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 51

Cóż jest szczęście? To rzecz jasna sytuacja, którą wspominamy z wielkim sentymentem po wielu latach, mało kto jest szczęśliwy tu i teraz, chyba że pod wpływem używek, bądź sportu.

Bardzo mnie irytuje, kiedy ci wszyscy mędrcy w koloratkach i sutannach nauczają o tym, czego Pan Bóg chce, a czego nie chce. Niczego nie wiemy o zamiarach Pana Boga, natomiast zdrowy rozsądek i pokora nakazują słuchać lekarzy.

Czy należy mówić prawdę? Owszem, należy być prawdomównym, nawet jeśli oznacza to, że w naszym mniemaniu utracimy część swojego świata, ergo poczucie jakiejś wyjątkowości. To wymówienie prawdy przed odpowiednimi specjalistami większą korzyść może przynieść oraz integrację, aniżeli ciągłe, pseudo sprytne przebywanie w jakiejś kryjówce, w ciągłym strachu, że znajdzie nas „strzelba” terapeuty.

To o co chodzić może w postaci Jezusa, to prawdopodobnie o jakiś straszny, potwornie bolesny błąd, ale ja jestem za mały Misio, żeby to zrozumieć…

Proces poznania, czy dochodzenia do prawdy, polega chyba na tym, żeby słuchać bardzo wielu różnych głosów oraz być otwartym na polifonię języków. Pomaga w tym wyobraźnia i wrażliwość – dokładnie te same siły, które zawieść mogą do psychiatrycznego pierdla.

Mam kolegę Srixona, który uważa, że najważniejsza jest dobra energia. Moim zdaniem jednak energia, choćby najlepsza, bez należytej moralności, jest warta tyle, co sraka, czyli z jednej strony dużo, z drugiej mało.

Pewne procesy niemożliwe byłyby do przeprowadzenia bez odpowiedniej dozy naiwności oraz ufności. Owe cechy są równie ważne, jak się wydaje, w dochodzeniu do pełnej mądrości, co dystans, sceptycyzm, nieufność.

Najczęściej ludzie obdarzeni dużym i głębokim poczuciem humoru, rzadko się śmieją i uśmiechają. Najczęściej wykrzywiają w fałszywym grymasie kąciki ust. Jednak, kiedy jakaś rzecz, najczęściej bardzo prosta, uderzy w czułą, odpowiedzialną za śmiech, strunę ich duszy, trudno im przestać się śmiać, przez co często są oni brani za jednostki nienormalne.

Najczęściej, jeśli chodzi o podejmowane wybory, byłem zaślepionym kretynem, ale zawsze, co ciekawe, lądowałem na miękkim piasku.

Raz w życiu poważnie stłukłem dupę, innym porządnie się poobijałem, jeszcze innym byłem o milimetry od falstartu, ale zawsze jakoś, w przedziwnych zbiegach okoliczności, lądowałem na czterech łapach. 

Oczekiwałbym ze strony terapeutów również większej pokory i uznania, że nie znają wszystkich sił działających w świecie – żyjąc tu na ziemi, przywiązani do swoich funkcji, urzędów, etatów, ciągle zapominamy, ba, gubimy nagminnie z oczu fakt, że jesteśmy wszyscy częścią kosmosu.

czwartek, 16 stycznia 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 47

 Nawet najbardziej niezwykła mądrość kapituluje w końcu przed bezmiarem ludzkiej pychy i żelazną, nienaruszalną potrzebą autorytetu, właściwą dla tego, zasranego społeczeństwa.

Wyzdrowieć psychicznie znaczy nic innego, jak zauważyć, że istnieje świat i cieszyć się nim.
Niestety, obecne mrowie terapeutów, w które dzisiejszy świat obrodził w zdecydowanym nadmiarze, będzie ci mówić, że to zła droga, bo właściwa jest taka bracie, abyś ciągle nadupcał o własnej chorobie i objawach, wtedy postępujesz właściwie.

Coraz więcej zdrowych psychicznie wolontariuszy zgłasza się gremialnie i dobrowolnie do szpitali psychiatrycznych. Mają widać ogromne poczucie winy, że nie są chorzy, gdyż dzisiaj bycie psychicznie chorym robi się niezwykle trendy.

Tory myślenia tego świata właściwe są dla oświęcimskiego kapo. Zbiór reguł, zakazów, nakazów, regulaminów, punktów, stworzył zupełnie popierdolony system zależności, w którym ten czuje się szczególnie dumny oraz wyróżniony, kto go wzorowo przestrzega, nie bacząc w ogóle na swoje i swojego organizmu naturalne potrzeby. Dają ci różę najeżoną w całości kolcami, co sprawia, że nie możesz koncentrować się na zapachu oraz urodzie kwiatu, gdyż skupiony jesteś na bólu.

Od czego w ogóle zaczęło się widoczne przecież gołym okiem zło tego świata? Mniemam, że od tzw. „świętych ksiąg”, czyli zbioru kodeksów i reguł, imitujących prawdę, gdyż prawda, jeśli wypływa naturalnie z człowieka, jest jego radością i dumą, a nie upokorzeniem, wędzidłem, jarzmem.

Idiotyczne poczucie obowiązku, potrzeba bezwzględnego przestrzegania reguł, uczyniło ten świat niczym innym, jak więzieniem.

Niezaprzeczalną korzyścią wielu pobytów w psychiatrycznych pierdlach, jest renta – o nią, jak o złote runo, rozbijają się teraz wszyscy, niezależnie myślący, byle tylko nie musieć pracować dla Wielkiego Brata i robić to, co się lubi.

Odwieczny dylemat, czy żyjąc w społeczeństwie, robimy to, co lubimy, czy to, czego nie lubimy, jest powodem do najczęstszych awantur i najróżniejszych sprzeczek, zwłaszcza wśród ludzi młodych. Najjaśniejsza jest rzecz jasna droga, kiedy robimy coś do czego mamy albo tzw. predyspozycje bądź zgoła wrodzony dar, talent, czy smykałkę – wtedy nie przepracujemy w tzw. robocie ani jednej minuty, co nie znaczy, że nie mamy pod górkę, albowiem stajemy się łatwym łupem nienawistnych ataków ze strony tych, którzy swojej roboty po prostu nienawidzą i z utęsknieniem czekają weekendu albo wolnego. Powiedzenie, że robota zaczyna się od momentu, kiedy ci za nią płacą, jest oczywiście prawdziwe, ale zarazem równocześnie pozbawione sensu tak samo, jak wiele tzw. potrzebnych prac, których rezultatem jest de facto jedynie dalsze, potworne skomplikowanie oraz totalne zaciemnienie świata społecznego.




Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 57

Kot chce, żeby wszystkim było wesoło, ale niektórzy przez to płaczą ze wzruszenia. Pieczona interesuje wyłącznie moja słabość, ja sam go gów...