niedziela, 10 kwietnia 2016

Julian Tuwim_Wykład dla Domu Kultury Podgórze

Notatki z książki: Mariusz Urbanek: „Wylękniony bluźnierca”, Warszawa 2013,

Śmierci Tuwima towarzyszyła anegdota, na którejś, knajpianej serwetce, znaleziono zapis: „ze względów oszczędnościowych polecam zgasić światłość wiekuistą, która mi może będzie świecić”.
Dowcip, paradoks, ironia zawarte w tym zdaniu. Zestawiano z Mickiewiczem, „Kwiaty polskie” z „Panem Tadeuszem”. Piosenki, „Wspomnienie” (Niemen), „Grande valse Brillante” (Ewa Demarczyk), „Lokomotywa”, „Ptasie radio”, wiersze dla dzieci, „Bal w operze”, komentarz do polskiej rzeczywistości.

Biografia: rodzina zasymilowanych, łódzkich Żydów, Matka Krukowska, babka Łapowska, prababka Dillon, a dopiero praprababka Goldberg”, mawiał. Brat ojca, Albert nosił nazwisko „towim”, co znaczy dobry, ojciec już podpisywał się jako Tuwim. Urodził się 13 września 1894 roku o godzinie 13. Ojciec Izdydor Tuwim był urzędnikiem bankowym, matka chyba nie pracowała. W 1890 przyszła na świat Irena Tuwim, przyszła tłumaczka „Kubusia Puchatka”.
Konflikty domowe, niezdrowa atmosfera, matka Adela o 16 lat młodsza, próbowała pisać poezję, żal do ojca, że zamyka się w swoim świecie i mało czasu poświęca dzieciom. Po ojcu, który gromadził słowniki, na starość uczył się włoskiego, mały Julek odziedziczył zamiłowanie lingwistyczne, natomiast po matce miłość do poezji, jak podaje Urbanek.
W domu czytało się Mickiewicza, Słowackiego, Syrokomlę, Asnyka, Konopnicką.
Poeta przyzna później, że stał się poetą dzięki przede wszystkim matce. Rodzinna Łódź, miasto niemiecko-żydowsko-rosyjskie. Włókiennicze dynastie lodzermenschów, rozrost Łodzi, przy czym w mieście brzydko. Znamię na policzku, trauma z dzieciństwa. Skaza, myszka na policzku. Chodził do szkoły, gimnazjum Romanowych w Łodzi, gdzie rusyfikacja, na lekcjach uczniowie jedli, pili, gadali, grali w karty, niepoważna nauka, Tuwim deklamował co lekcję „Kot i kucharz”, bajkę Kryłowa z ostatniej ławki.
„Tępota moja matematyczna byłą niemal upiorna”, przyznaje poeta. 11 lat miał, kiedy dopadła go rewolucja 1905 roku. Na ulicach strzały, krew, w mieście robiło się niebezpiecznie.
Niemniej dzieciństwo, pasje: zbieranie znaczków i motyli na początku, potem chrząszcze, jaszczurki i zaskrońce, potem było kolekcjonowanie dzienników, po których nastąpił „szał chemiczny”, kiedy poeta omal nie wysadził swojego domu w powietrze. Po chemii, mechanika, budowanie z drucików, korbek, pudełek po cygarach maszyn. Bzik najtrwalszy, jak pisze Urbanek, to jednak fascynacja poety językiem. Godzinami ślęczał wśród książek w osobnym pokoju.
Pierwsze wiersze Tuwima, jak podaje Urbanek, były przepojone, czarnym, Byronicznym Weltschmerzem, skrajnie pesymistyczne, ewentualnie satyry na kolegów. Patroni: Rimbaud, Whitman, Staff, Baudelaire, Błok. Uwielbiał Staffa, zaczytywał się w nim namiętnie. W 1911, zadebiutował drukiem jako tłumacz wiersza Leopolda Staffa, „W jesiennym słońcu” na esperanto. Poeta Tuwim wysłała mistrzowi Staffowi swoje wiersze, z wielkim lękiem i przejęciem czekał na odpowiedź. Po wielu tygodniach przyszła i tam było na przykład takie zdanie: „Niektóre wiersze sprawiają wrażenie, jakby przerwano im oddech, dlatego Staff radził pisać mniej, a dać rzeczy zjędrnieć, nabrać soku”. Po latach Staff wspomina, że stanął wobec talentu i że dla jego, czyli Juliana Tuwima dobra, musiał być surowy. Przyznawał jednak, że wśród utworów znajdują się i takie, które są „dużej piękności”. „Czyhanie na swego Boga”, kto się nie burzył w 17 roku życia, kto się nie piął na szczyt, pierwszy tom Tuwima, „Czyhanie na Boga”.
Potem się przyjaźnili, poznali 1913 roku, korespondowali aż do śmierci młodszego Tuwima.
Leśmian, drugi bóg na poetyckim Staffa, obok Tuwima go strasznie zbeształ, na pytanie, czy warto pisać wiersze, odpowiedział, „nie warto”, mówił, że nie ma u Tuwima poezji, nie ma tajemnicy.
Po latach, w kawiarni Leśmian, zachwycał się wierszami Tuwima, krzyczał, że cudowne o tych samych, dokładnie tych samych, okazało się, że nawet nie zajrzał do kajetu, który Tuwim mu przesłał.
Sierpień 1914 roku, wybuch wojny. W mieście jednak dalej toczyło się „normalne” życie, miasto żyło rewiami, ukazywały się gazety, toczyło się życie literackie, w którym świeżo upieczony maturzysta aktywnie uczestniczył, jak pisze siostra o swoim bracie: „Nosił się z fantazją, chodził w rozpiętym szynelu, w czapce podziurawionej jak sito papierosami, co należało do elegancji, rozbijał się dorożkami i skrapiał sobie włosy wodą brzozową Drallego”, jak wspomina siostra. Rodzice załamywali ręce nad młodym synem.
W 1916 roku zapisuje się w Warszawie na studia prawnicze, kompletnie go nie interesują, współpracuje za to z kabaretami, pisze skecze, monologi, parodie, melorecytacje. Oprócz skeczów, miał też odczyty w Warszawie o ukochanych poetach, na przykład o Walcie Whitmanie, już wtedy zauważono jego talent, mówiono o nim, że „żyje wśród nas prawdziwy, natchniony poeta”, mówiła to Izabela-Czajka-Stachowicz, późniejsza pisarka. Na prawie mu się strasznie nudziło, zaliczył co prawda pierwszy rok, mógł studiować dalej, ale zmienił prawo na polonistykę, potem jednak się okazało, że studia w ogóle nie są mu do niczego potrzebne. Jak wspominała siostra: „swoich studiów nie brał na serio”.
Warszawa żyje literacko, poeci gromadzili się w kawiarni Pod Pikadorem.
W 1918 roku wychodzi jego pierwszy tom, wielkie wydarzenie poetyckie, „Czyhanie na Boga”.
W 1919 roku natomiast poeta bierze ślub ze Stefanią Marchwiówną. On był nieprzytomny ze szczęścia, ona jak królewna z bajki, urocze zjawisko, wspomina ich ślub kuzynka Ewa Drozdowska.
Zamieszkali nowożeńcy w Warszawie przy Królewskiej 41 u wuja Julka, doktora Stanisława Krukowskiego. Po kilku miesiącach wynajęli kilkupokojowe mieszkanie na ulicy Chłodnej 6.
Urbanek pisze o rewolucji Pikadora, tomiki rozchodziły się jak świeże bułeczki w nakładzie 5-6 tysięcy, publiczność się zachłystywała, rewolucji Pikadora przewodził Tuwim, po „Czyhaniu na Boga” przyszła kolej na przełomie 1919 i 1920 roku na „Sokratesa tańczącego”, potem „Siódmą jesień” w 1923, „Wierszy tom czwarty”, które zamykały słynne „Słopiewnie”. Do „Słopiewni” , dość wspomnieć, muzykę, skomponował słynny kompozytor Karol Szymanowski.
Nowa poetycka era razem z Tuwimem, tak się wyrażał o tym zjawisku Iwaszkiewicz że tym był dla poezji polskiej po 1918 roku, czym dla nowoczesnego malarstwa Cezanne, jak pisał Józef Wittlin.
Skamandryci rządzili polską literaturą ze swojego stolika w Ziemiańskiej przy Mazowieckiej 12 w Warszawie, źle wyrażał się o nich Gombrowicz, źle wyrażał się o Tuwimie, ale skrycie im zazdrościł, bo on dopiero zaczynał, terminował. (Tuwim, Lechoń, Słonimski, Iwaszkiewicz, Wierzyński, najważniejsze nazwiska). Dosiadał się do stolika w Ziemiańskiej czasem Wieniawa Długoszowski, adiutant Marszałka Piłsudskiego, a czasem Franz Fiszer, postać barwna i legendarna, skarbiec anegdot, dowcipów i kawałów, który sam jednak niczego nie napisał, natomiast jemu samemu poświęcono sporo miejsca w literaturze. Wiersz Tuwima, „Do Franciszka Fiszera”. Za swoje odkrycie wielkie Skamandryci uznawali talent i urodę Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej. Tuwim nazwał ją „staroświecką, młodą panią z Krakowa”. Czasem przysiadał się Żeromski, bóg drugi obok Staffa. Oprócz tego Tuwim współpracuje stale z kabaretami, w tym ze słynnym kabaretem Qui pro Quo, do którego dołączył później Marian Hemar. Tuwim pisał dla kabaretów skecze, szmoncesy, dowcipne scenki, zachwycał się tym Boy-Żeleński, który mówił: „Cóż za bajeczny temperament u tego człowieka, aby tak od niechcenia lewą ręką rzucać owe drobiazgi, od których sala trzęsie się ze śmiechu”.
Pisał tego Tuwim bardzo dużo, faktycznie od niechcenia, nie przywiązywał do tego dużej wagi, więc spora część tego wciąż jest jeszcze odkrywana i do odkrycia.
Kabaret, operetka, wieczory autorskie, redagowane „Skamandra” oraz „Wiadomości Literackich”, to tylko niektóre zajęcia w życiu Tuwima. Oprócz tego miał on inne pasje, które pewnie powstały zamiast studiów, jak demonologia, zbieranie informacji o diable, ale także o szczurach. Oprócz tego odwiedzał antykwariaty w poszukiwaniu najbardziej dziwacznych książek i wydawnictw, Tuwim był zapalonym, wręcz „obłąkanym” bibliofilem. Biblioteka Tuwimów rozrastała się do rozmiarów monstrualnych, nad czym załamywała ręce żona, Stefania Tuwimowa, ponieważ w domu zwyczajnie zaczęła brakować życiowej przestrzeni. Potem zaczęło się redagowanie jednego z najważniejszych pism literackich w XX leciu, „Wiadomości Literackich”, tam Tuwim zaprzyjaźnia się z Broniewskim, który od 1925 był sekretarzem pisma. Naczelnym był Mieczysław Grydzewski, współpracownikami na przykład Boy-Żeleński, Krzywicka, Ksawery Pruszyński, ale też wiele innych, najważniejszych ówcześnie nazwisk w krajowej literaturze.
Słówko o żonie Tuwima, Stefanii: była uważana za piękność, Witkacy namalował jej portret w 1929 roku, ale Krzywicka na przykład określiła ją mianem „zimnej, małomównej, zajętej wyłącznie swoją urodą”. Tuwim ją opiewał, zadedykował jej tom wierszy „Siódma jesień”. Jak pisze Urbanek, Tuwim był poetą, natomiast Stefania była muzą i kapłanką domowego ogniska.
Urbanek zarzuca Skamandrytom i Tuwimowi serwilizm, „Cyrulik warszawski”, na usługach.
Podróże: Berlin, Paryż, Praga. Podróże wraz z Iwaszkiewiczem. W 1926 roku, kiedy poeta ukończył 32 lata, jego wiersze weszły do spisu lektur szkolnych. W 1928 roku został laureatem nagrody miasta Łodzi pokonując Wacława Berenta stosunkiem głosów 7:6.
Sam oceniał wiersze młodszych od siebie poetów, na przykład Brzechwy, mówił, że przez wiersz musi przebiegać „iskra elektryczna, muszą bić pioruny”.
Ukazywały się kolejne tomy jego wierszy: 1926, „Słowa we krwi” w 1929 roku „Rzecz czarnoleska”, w 1932 roku „Biblia cygańska i inne wiersze”, fascynacja kulturą i językiem cygańskiej, wspólnie z Jerzym Ficowskim sprawowali literacką opiekę nad cygańską poetką Papuszą.
W 1934 roku ukazuje się „Jarmark rymów”, zbiór humoresek, piosenek, satyr, parodii, kabaretowych szmoncesów, fraszek. W 1935 natomiast ukazuje się „Słownik pijacki”,
Polska Akademia Literatury: Zofia Nałkowska, Wacław Sieroszewski (prezes), Leopold Staff, Tadeusz Boy-Żeleński, Bolesław Leśmian, Wacław Berent, Piotr Choynowski, Juliusz Kleiner, Tuwim zajmuje miejsce 10 te, nie starcza miejsca dla niego.
Tuwima w latach 30 tych atakują za jego żydostwo, nawet Gałczyński go atakuje wtedy. Gałczyński, syn marnotrawny, Tuwim starszy od Gałczyńskiego o 10 lat, Gałczyński był członkiem grupy Kwadryga, która buntowała się przeciwko Skamandrytom. Przez te ataki na swoje Żydostwo, Tuwim cierpiał, zaczęły się lęki, choroba zwana agorafobią, lękiem przed otwartymi przestrzeniami, całe dnie Tuwim spędzał w swoim pokoju, zaczęło się to w roku 1932, pierwsze oznaki choroby, odtąd przestrzeń i światło to wrogowie Tuwima. Poza tym wrzód żołądka, nerwica lękowa, to go ścinało z nóg, jak wspominała jego siostra Irena. Jak pisze Urbanek: „Spędzał wiele godzin, leżąc w półmroku przy zasuniętych storach (nie znosił jaskrawego światła), ale zawsze nieskazitelnie ubrany i gotowy do wyjścia”. Leczył się nawet u znachora, ale coraz częściej zdarzały mu się stany poetyckie odpływania w dziwne, inne, poetyckie rejony. Więc ta nerwica, stany psychiczne, które go wykańczały, poza tym problemy rodzinne, jak śmierć ojca (pochowany na cmentarzu żydowskim w Łodzi), choroba psychiczna matki, która została umieszczona w zakładzie dla nerwowo chorych w Otwocku. Jak napisała Irena Tuwim, „cierpiała na czarodziejstwo tragicznego syna”. Ostatni raz matkę widział w życiu latem 1935 roku. Niemniej z tego kotłowania, z tej ciemności, z tych niezdrowych, sosów duchowych, wyszło coś przedziwnego i bardzo ciekawego, miłego, uroczego, pamiętanego przez wszystkie lata, wiersze dla dzieci, słynne „Abecadło”, „Dwa Michały”, o Murzynku Bambo, w 1936 roku, ukazuje się słynna „Lokomotywa”, „Ptasie radio”, „Słoń trąbalski”. Wiersze te były zaskoczeniem o tyle, że z żoną oni nie posiadali dzieci, taka była ich decyzja, natomiast posiadali pieska Dżońcia. Tuwim swojego pieska bardzo kochał, pisał „Mój piesek Dżońcio, oto go macie, to mój największy w świecie przyjaciel, codziennie w kącie kanapy siadam i z moim Dżońciem gadam i gadam. Gadam i gadam, a Dżońcio milczy, Lecz mnie rozumie piesek najmilszy”. Najmądrzejszym na świecie pieskiem był Dżońcio.
W 1936 roku powstaje „Bal w operze”, satyra na ówczesną Polskę. Natomiast w 1937 roku ukazuje się „Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali”, ukazał się Poznaniu, w bibliofilskim nakładzie 30 egzemplarzy.
„Absztyfikanci grubej Berty
I katowickie węglokopy,
I borysławskie naftowierty,
I lodzermensche, bycze chłopy,
Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajką wytwornych pind na kupę,
Rębajły, franty, zabijaki,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

I wy, o których zapomniałem,
lub pominąłem was przez litość,
ale dlatego że się bałem,
albo że taka was obfitość,
i ty cenzorze, co za wiersz ten
zapewne skarzesz mnie na ciupę,
I żem się stał świntuchów hersztem,
Całujcie mnie wszyscy w dupę!

W 1936 roku, Tuwim zaczyna współpracę ze „Szpilkami”, powstałymi niejako na miejsce „Cyrulika Warszawskiego”, tam drukuje utwory satyryczne oraz humoreski.
Satyry były wymierzone w różne, powstające wtedy w Europie faszyzmy, w pismo prawicowe „Prosto z mostu”.
Kiedy wybuchła wojna, w 1939 roku, Tuwimowie najpierw wyjechali do Kazimierza, potem znaleźli się w Śniatyniu w Rumunii. Potem Paryż, byli tam również Słonimski, Lechoń, Wierzyński, Grydzewski. Potem ucieczka do Portugalii, armia francuska zaczęła ulegać wojskom Hitlera. Potem, w Lizbonie poszukiwanie wizy, aby wyjechać za ocean aż w 1940 roku, Tuwimowie wyruszyli statkiem Angola do Brazylii. Rejs trwał statkiem 16 dni, Tuwim tam odpoczywał na pełnym morzu, odegnały się od niego lęki i nerwice warszawskie, przybyli 5 sierpnia do Drio de Janeiro. Brazylijskie gazety witały „dwóch intelektualistów z Polski”, Juliana Terwina, autora książek dla dzieci i poetę Jana Lessona (Lechoń). Brazylijska Akademia Literatury i Pen CLUB zrobiły poetom wieczór, ale na tym się opieka skończyła. Do Tuwima i Lechonia dołączyli rychło Wierzyński, Czermański, Malczewski, Wrzos,Choromański, spotykali się rano między 10 a 12 i po południu, koło piątej w Cafe O;Key na Avenida Atlantica, taka tamtejsza, brazylijska Ziemiańska:).
W 1940 roku Tuwim zaczyna pisać najważniejsze dzieło swojego życia, „Kwiaty polskie”. .
W 1941 roku Tuwimowie dostali wizę do Stanów i 19 maja 1941, po dwutygodniowym rejsie, przybywają do Stanów, znajdują się w Nowym Jorku. Zamieszkali przy West 72 Street nr 244 niedaleko rzeki Hudson. Zachłysnął się Ameryką Tuwim, jak pisze Urbanek. W tym czasie obrał silnie kurs rosyjski, uważał, że faszyzm może załatwić tylko bolszewizm i stalinizm, popierał politykę Władysława Sikorskiego zbliżenia z ZSRR. Nie chciał publikować już w „Wiadomościach Literackich”, bał się cały czas widma faszyzmu, nie uznawał St. Piaseckiego, który zginął rozstrzelany za wydawanie antyniemieckich gazetek, dawny w nim pozostał uraz z Międzywojnia.
Zbliżył się do środowisk mniej lub bardziej komunizujących, Związek Patriotów Polskich, Polska Partia Robotnicza, Armia Ludowa. Zawierzył rewolucji. W Ameryce najbardziej zafascynowany był amerykańskim proletariatem. Nie chciał mieć nic wspólnego z przedstawicielami „faszystowskiej” kultury, najlepiej czuł się wśród ludzi pracy. Rewolucja zwycięży i tylko ona jest dobra, tam walczą ludzie z sercem, a wszystkich innych uważał Tuwim za faszystów.
29 sierpnia 1942 roku zginęła matka Ireny i Juliana, Adela, podczas likwidacji otwockiego getta.
12 maja 1946 roku na statku Queen Mary, Julian i Stefania opuszczają Nowy Jork, statek płynie do Londynu. Gałczyński też wrócił do Polski w 1946 roku, tutaj nastąpiła relacja z Tuwimem, artykuły, teksty. W 1947 roku Tuwimowie adaptowali z sierocińca małą dziewczynkę Ewę, Tuwim miał wtedy 53 lata.
Był, jak podaje Urbanek, wiernym sługą reżimu. Taka próbka:

„I już tli się, czekając, ta łuna
Legend przyszłych o Wiośnie, o Wschodzie,
I zakwitniesz, zakwitniesz na strunach,
Twórco ery, radziecki narodzie!
Wielką dadzą ci rangę bajeczną:
Epos-jakąś wszechludzką Bylinę,
Z Rewolucją, krasawicą wieczną,
Z wiecznie żywym herosem Stalinem”.

Córeczce Ewie kazał kłaniać się wszystkim ludziom pracy i zadedykował jej strofy takie, z wiersza „Do córki w Zakopanem”:

„Mocno i pewnie chodząca po polskiej ziemi,
Umiłuj lud sprawiedliwy, co Polskę zbudził.
A tam, kochanie, gdzie mieszkał Włodzimierz Lenin,
Złóż kwiatek. To był przyjaciel tych prostych ludzi”.

Urbanek pisze o ogromnym zaślepieniu ideologicznym Tuwima, nie pamiętał o starych przyjaźniach z XX lecia, nie przyjmował do wiadomości morderstw bolszewików w Katyniu, to same ideolo, które wyszydzał, teraz zupełnie nim zawładnęło, był ślepy.
Proszenie o łaskę u Bieruta dla Jerzego Kozarzewskiego, skazany za nawiązywanie kontaktów ze środowiskiem emigracyjnym na karę śmierci. Tuwim recytował wiersz „Egzekucja”, zręcznie kłamał nawet, pisał o pomocy jaką rodzina Kozarzewskiego udzieliła jego chorej psychicznie matce. Bierut zamienił karę śmierci na 10 lat więzienia.
Podlizywanie się władzy nieustanne, mieszkanie w Warszawie, willa w Aninie. Miał szofera, pielęgniarkę, sekretarkę, kucharkę, ogrodników, pokojowe, ja napisała Kowalska w „Dziennikach”, stać go było na łatwą historiozofię.
W 1949 roku Tuwim, z okazji 70 urodzin Stalina, opublikował w „Trybunie Ludu” artykuł: Stalin-geniusz, wódz i nauczyciel Związku Radzieckiego, wódz i przyjaciel wszystkich cierpiących i uciemiężonych na ziemi, wychowawca wielkiej rewolucji”.
Niesłychany był serwilizm tego pisarza, byleby kasa spływała do kiesy, był w stanie napisać każdy panegiryk, był lokajem władzy, jej sługusem. Urbanek pisze, że może jego choroba, agorafobia, sprawiała, że nie wystawiał nosa z pokoju i nie widział tego, co naprawdę dzieje się w Polsce w latach 50 tych, latach stalinizmu, terroru. Przy czym, jak podaje Urbanek, nie był Tuwim cyniczny, naprawdę chciał wierzyć czy wierzył w jedyny, słuszny ustrój.
W kwietniu 1948 roku odwiedza Tuwim Związek Radziecki. Tam pękł mu wrzód na dwunastnicy, był operowany. Po operacji i wyzdrowieniu, Iłłakowiczówna przesłała mu „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza a Kempis i „O Bogu żywym” Romana Guardiniego.
O jego bajkach mówili badacze wtedy, za Polski Ludowej, że pozbawione morału, że mało wychowawcze, że niebezpieczne dla dzieci, a zatem, zauważmy, podobnie jak prawica w XX leciu międzywojennym. W 1949 roku zostaje Tuwim doktorem honoris causa Uniwersytetu Łódzkiego, dwa lata później otrzymuje Nagrodę Państwową I stopnia.
W 1949 roku zostaje redaktorem rubryki „Cicer cum caule, czyli groch z kapustą” w miesięczniku „Problemy”. W kwietniu 1949 roku Tuwimowie zamieszkali w Aninie, rząd podarował poecie willę z wielkim ogrodem, basenem, służbą, gosposią oraz ogrodnikiem.
W 1950 roku, jak pisze Urbanek, składa Tuwim hołd Władysławowi Broniewskiemu w imieniu poezji polskiej.
Wiosną 1951 roku wraca do Polski Słonimski, przyjaciel Tuwima.
Tuwim spędza dużo czasu w Aninie, krąży między pokojem wypełnionym od góry do dołu książkami, w którym ma wszystko posegregowane w doskonałym ładzie, a kawiarnią. Współpraca z Ficowskim, Ficowski wniknął głęboko dzięki Papuszy (Bronisławie Wajs), w świat cyganów polskich, PIW wydał książkę Ficowskiego, „Cyganie polscy”, pomógł mu w tym Tuwim.
Zebranie sekcji poezji ZLP: krytyka przekładu Ważyka „Eugeniusza Oniegina”.
Zadbał o 70 te urodziny i 50 lecie twórczości Staffa, zadbał, żeby wszystko przyrychtować w Krakowie.
Błoński, 23 letni współpracownik „Przekroju”, przychodzi do Tuwima, żeby mówić o poezji, ale Tuwim o poezji nie chce mówić, wymykał się, cały czas się młodemu krytykowi wymykał, jak podaje Urbanek.
5 marca 1953 roku, umiera Stalin. Tuwim znów pisze hymniczny panegiryk w „Trybunie Ludu” jako pierwszego nauczyciela ludzkości, prawodawcę i nauczyciela sumień.
Potem nastąpiła odwilż, dwa lata później Adam Ważyk ogłasza „Poemat dla dorosłych”, w trzy lata później Chruszczow, następca Stalina, ujawnia stalinowskie zbrodnie. Wszyscy nagle zaczęli mówić o zaślepieniu, własnej winie, wypierało się własnych czynów, et caetera, ale Tuwim nie zdążył, zmarł 27 grudnia 1953 roku na wylew krwi do mózgu w pensjonacie Halama w Zakopanem. Kilkanaście dni wcześniej wziął udział w pogrzebie swojego „ucznia”, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, po pogrzebie pisze wiersz Hołdy:

„A co za makabryczna kolejka?
Kto do Cienia z hołdami się tłoczy?
Dobrze, cieniu, że masz martwe oczy,
Jeszcze lepiej, że i usta twoje
Śmierć wieczystym zamknęła spokojem,
Miłosierna Śmierć Dobrodziejka.
A najlepiej, że już nie masz siły”.

27 grudnia, w niedzielę, wiał halny, Tuwim miał wtedy chandrę, żona mówiła, że to nic takiego, że się to jemu często ostatnio zdarza, wtedy w jednej z zakopiańskich knajp miał napisać to słynne zdanie otwierające książkę Urbanka „Ze względów oszczędnościowych polecam zgasić światłość wiekuistą”.
Pogrzeb miał z honorami, z wielką pompą, państwowy, żegnał go premier Cyrankiewicz.
Wszyscy pamiętają i będą pamiętać takie nieśmiertelne wersy:
„Mimozami jesień się zaczyna”, „A może byśmy tak najmilszy wpadli na dzień do Tomaszowa?”, „Czy pamiętasz jak ze mną tańczyłeś walca?”.  To Czesław Niemen oraz Ewa Demarczyk.Marek Grechuta śpiewał „Pomarańcze i mandarynki” oraz „Zadymkę”.
Wiele utworów Tuwima zaginęło. Urbanek uważa, że „Bal w operze” bardziej aktualny niż „Kwiaty polskie”, można z tym polemizować.
Okazuje się, że dzisiaj Tuwim robi karierę wielką w internecie i co ciekawe, jego poezja jest inspiracją dla zespołów punkowych, czy anarcho punkowych (na przykład dla zespołu Włochaty).
Oprócz tego sięgają po niego twórcy piosenki popowej i rockowej jak Krzysztof „Grabaż” Grabowski, lider zespołu Pidżama Porno, czy Kazik Staszewski, lider zespołu Kult.
Od 1999 stoi na Piotrkowskiej w Łodzi ławeczka Juliana Tuwima z wyrzeźbionym poetą siedzącym na ławeczce.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 43

  Dostaję tak po jajach, kiedy tylko słówko powiem o Bogu… Kto wie, może od samego Boga… Tak zwany rozwój, oparty na przyroście wiedzy, dopr...