Byłem dzisiaj na filmie pt. "Jutro będzie nasze". Moja samotność wypuściła chmurę dymu, albowiem przyjechałem samotnie na nowym rowerze utulony w białym, papierosowym dymie. Białe ptaki przelatywały przeze mnie na podobieństwo błyskawic, a żebracy podnosili swoje odrapane dłonie prosząc o dodatkowe grosze. Wyjechałem wprost z dymu w film o cudownej kobiecie, która dźwigała na swoich chudych plecach dom. Mąż tańczył i bił ją, jakiż to był taniec czeluści czarnej i czerwonej krwi, jakież odrapania, zadrapania, brud, uważajcie proszę na złoczyńców, oszustów, złodziei, oni nigdy nie śpią i podszywają się stale w swoich futrach, garbowanych skórach. A mąż ów, wąsaty, garbował żonie skórę, a ona ciężko pracowała, aby utrzymać wszystko w porządku należytym. Jakaż cudowna uroda tej aktorki, płaczącej kotki. Chciałbym wniknąć w każdy por tego filmu, roztopić się w każdym jego kadrze, jak w drobinkach papierosowego dymu. Chciałbym przytulić płaczącą kotkę, niech ona się nie martwi, bo w końcu sięgnie po swoje prawo i uderzy drapieżnego osła po pysku. Widziałem same chmury, chmury prawdziwej wspólnoty, opartej na krzyżu, czyli cierpieniu. A gdzie w tym radość? Czy po radość można sięgnąć? Ta kobieta miała odwagę, za namową córki, sięgnęła swoją zaradną bezradnością po rozwiązanie najlepsze, bo formalne, empiryczne, sprawdzalne - prawo, aby być wolną. I te jej spacerki: robienie zastrzyków starym ludziom, potem wizyta na targu na stoisku u przyjaciółki i jej ukochanego męża, z którym nie doczekała się niestety potomstwa, następnie gotowanie obiadu, przygotowywania do zaręczyn córki. Stety, niestety, ten film był wołaniem o wolność niemożliwą, wolność od toksycznej miłości, bo jaka miłość nie jest toksyczna? Może taka, która nigdy nie wydarzyła się, albo wydarzyła się bardzo dawno, w chmurze białego, papierosowego dymu, w nieodległym kraju świętego marzenia. Tak, to film o możliwości spełniania marzeń, pomimo pozornej niemożliwości doprowadzenia ich do skutku. Ale bliscy pomagają zawsze, nawet wtedy, kiedy wydaje się, że tylko przeszkadzają. Są siły mądrzejsze od nas, ale musimy im pomóc. Rzekłem zaklęty w drogę powrotną przez Kraków, do swojej dziupli na ul. ks. Gurgacza. Bardzo polecam ten film nie tylko dla świetnych, czarno białych zdjęć i ujęć, nie tylko dla gry aktorskiej, i nie tylko dla atmosfery, ale również, a może przede wszystkim dlatego, że dzięki takim filmom powstaje pewna, biała wyrwa w rzeczywistości: niewinny wycinek nieba. >
niedziela, 7 lipca 2024
Filmowy pyłek z nieba. O filmie Jutro będzie nasze
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 47
Nawet najbardziej niezwykła mądrość kapituluje w końcu przed bezmiarem ludzkiej pychy i żelazną, nienaruszalną potrzebą autorytetu, właści...
-
Bułhakow pisze dalszą część „Mistrza i Małgorzaty”. Przy czym obecnie mieszka on w Polsce i nazywa się Michał Piętniewicz, dr Michał Piętnie...
-
Śnił mi się wczoraj prosty na pozór chłop z raną pod okiem: moja mama, czyli mój ojciec – tak myślałem we śnie. Mój tata ma tak nieprawdopod...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz