sobota, 26 kwietnia 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 51

Cóż jest szczęście? To rzecz jasna sytuacja, którą wspominamy z wielkim sentymentem po wielu latach, mało kto jest szczęśliwy tu i teraz, chyba że pod wpływem używek, bądź sportu.

Bardzo mnie irytuje, kiedy ci wszyscy mędrcy w koloratkach i sutannach nauczają o tym, czego Pan Bóg chce, a czego nie chce. Niczego nie wiemy o zamiarach Pana Boga, natomiast zdrowy rozsądek i pokora nakazują słuchać lekarzy.

Czy należy mówić prawdę? Owszem, należy być prawdomównym, nawet jeśli oznacza to, że w naszym mniemaniu utracimy część swojego świata, ergo poczucie jakiejś wyjątkowości. To wymówienie prawdy przed odpowiednimi specjalistami większą korzyść może przynieść oraz integrację, aniżeli ciągłe, pseudo sprytne przebywanie w jakiejś kryjówce, w ciągłym strachu, że znajdzie nas „strzelba” terapeuty.

To o co chodzić może w postaci Jezusa, to prawdopodobnie o jakiś straszny, potwornie bolesny błąd, ale ja jestem za mały Misio, żeby to zrozumieć…

Proces poznania, czy dochodzenia do prawdy, polega chyba na tym, żeby słuchać bardzo wielu różnych głosów oraz być otwartym na polifonię języków. Pomaga w tym wyobraźnia i wrażliwość – dokładnie te same siły, które zawieść mogą do psychiatrycznego pierdla.

Mam kolegę Srixona, który uważa, że najważniejsza jest dobra energia. Moim zdaniem jednak energia, choćby najlepsza, bez należytej moralności, jest warta tyle, co sraka, czyli z jednej strony dużo, z drugiej mało.

Pewne procesy niemożliwe byłyby do przeprowadzenia bez odpowiedniej dozy naiwności oraz ufności. Owe cechy są równie ważne, jak się wydaje, w dochodzeniu do pełnej mądrości, co dystans, sceptycyzm, nieufność.

Najczęściej ludzie obdarzeni dużym i głębokim poczuciem humoru, rzadko się śmieją i uśmiechają. Najczęściej wykrzywiają w fałszywym grymasie kąciki ust. Jednak, kiedy jakaś rzecz, najczęściej bardzo prosta, uderzy w czułą, odpowiedzialną za śmiech, strunę ich duszy, trudno im przestać się śmiać, przez co często są oni brani za jednostki nienormalne.

Najczęściej, jeśli chodzi o podejmowane wybory, byłem zaślepionym kretynem, ale zawsze, co ciekawe, lądowałem na miękkim piasku.

Raz w życiu poważnie stłukłem dupę, innym porządnie się poobijałem, jeszcze innym byłem o milimetry od falstartu, ale zawsze jakoś, w przedziwnych zbiegach okoliczności, lądowałem na czterech łapach. 

Oczekiwałbym ze strony terapeutów również większej pokory i uznania, że nie znają wszystkich sił działających w świecie – żyjąc tu na ziemi, przywiązani do swoich funkcji, urzędów, etatów, ciągle zapominamy, ba, gubimy nagminnie z oczu fakt, że jesteśmy wszyscy częścią kosmosu.

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 51

Cóż jest szczęście? To rzecz jasna sytuacja, którą wspominamy z wielkim sentymentem po wielu latach, mało kto jest szczęśliwy tu i teraz, ch...