sobota, 4 listopada 2023

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 27

Już nie musisz być bracie ostrożny, przyzwalam Ci bracie na pełny kontratak.

Strzelam jakieś szmaty, tam i ówdzie, niewiele z tego wynika.

Czym jest przyzwoitość dzisiaj? Umiejętnym odbiciem piłeczki. Spróbuj se nie trafić i to jeszcze na trzeźwo, zlinczują cię, w najlepszym razie dostaniesz bana.

Nie przejmuj się, ślepy i głuchy Pan Bóg, jeszcze zrobi z tym światem porządek.

Maciek, nie nudzi Cię ta nieustająca papierologia? Ja bym się wykończył… Ty urzędniku od literatury. Urzędnik Urbanowski.

Przyszedł tu taki pierdolnięty watażka Piętniewicz i chce wszystko rozdupcyć do imentu i zbudować od nowa, lecz psa z kulawą nogą nie obchodzi, co on ma do powiedzenia. Nie martwcie się, Piętniewicz Wam jeszcze pokaże, niedługo znów go zamkną w pierdlu – psychiatryku.

Zaprawdę, powiadam Ci, znalazłeś prawdziwego Grala. Pij z mojego kielicha, a nie umrzesz na wieki.

Mam kolegów komunistów, jestem coraz bardziej wykończony walką z nimi…

Zgubiłem mój obłęd na krzaku białego bzu.

Coś czuję, że zginę marnie, za duża ilość luster w tym przedsionku piekła.

Jestem biblioterapeutą. Praca w sam raz dla artysty, który nie wie, co to czysta.

Nic naprawdę dobrego mnie na tym świecie nie spotkało, więc nie wiem, czemu jeszcze miałbym wędrować przez tę pustynię.

Podobno jesteś wielkim krytykiem literackim, a wszyscy się z ciebie napierdalają.

Kochałeś jedynie Ewelinkę, bucu.

Walcie w ten worek tłuszczu, moje ciało śmiertelne, zabijcie go.

Dziś i ja stałem się Bogiem, w nagrodę pokażę Wam język.

Jestem zwykłym, nadętym fiutem, nikim więcej. Niczym nie różnię się w tym i owym od innych, krakowskich mieszczan.

Są słabe zawodniczki i mocne zawodniczki. Od dłuższego już czasu obracam się w jakiejś V lidze kobiet. Nic dziwnego, że zawalam wszystko, co tylko można, ledwo trafiając nie tylko w piłkę, ale w cokolwiek, ślepnąc z dnia na dzień coraz bardziej.

Najlepszą receptą na atak jest brak obrony, obrona jedynie pobudza do coraz intensywniejszego ataku.

Prawdziwa miłość polega na mocnej wierze w to, że w każdej chwili może coś radykalnie pierdolnąć, czy to u Ciebie siostro, czy u Twoich bliskich, dlatego każdy dzień trzeba wyżyć do końca i w kimono iść z przeświadczeniem, że może cię nie zastać bracie, już nigdy, wesoły poranek.

Mam twarz plastka. Jestem lalką Boga.

Powiem szczerze, że ludzie to straszne kurwy są.

Nie udał nam się w ogóle ten XXI wiek;  to niewiele ponad dwadzieścia lat, ale już został osiągnięty stan kompletnego znijaczenia i dehumanizacji.

Diabeł nienawidzi twórczości, żywej i prawdziwej, uwielbia natomiast kreację, kiedyś ktoś udaje, kim nie jest, wtedy cieszy się i zaciera łapska.

Przed chwilą młody sąsiad nie odpowiedział na moje dobry wieczór, zdezorientowany, wlepił gały w smartfona i w milczeniu zajął miejsce na balkonie, gdzie stałem uprzednio. Panoptykon upiorności, oto co powstało.

Moje zachęty do podjęcia dialogu przybierają na ogół dokładnie odwrotny skutek, diabeł opętał ludzi, rzekłem.

Nie tak dawno temu miałem ochotę oznajmić grupce Żydów, że jestem ich Mesjaszem, na którego czekają. Byłem ciekaw reakcji, ale nie uczyniłem z tego z uwagi na prawdopodobieństwo wylądowania w gościnnych murach szpitala psychiatrycznego.

Odnoszę wrażenie, że żyję w coraz bardziej odrealnionym i przez to coraz bardziej niebezpiecznym świecie.

O powrocie do jako takiego porządku nie marzą dzisiaj jedynie natury bardzo uporządkowane. Ludzie z naturalnym burdelem w czerepie (jak np. artyści), czują totalne pogubienie i płyną z tym obłąkanym prądem, bo nie mają wyjścia ani odpowiednich sił umysłowych, aby się temu przeciwstawić. Ludzie rozsądni i racjonalni natomiast walczą, ale ich głosu dzisiaj nikt prawie nie słucha.

 Najbardziej boleśnie upierdliwe ataki mają miejsce przeważnie ze strony ludzi dobrych i poczciwych, ponieważ wynikają one z niezrozumienia sytuacji. Ludzie świadomi są zanadto cwani, by zaryzykować jakąkolwiek ofensywę, która, co tu nie powiedzieć, jest jakimś odniesieniem. Najbezpieczniej jest bowiem nie odnosić się w ogóle do czegoś, co może zagrażać czyimś pozycjom, przewagom oraz ugruntowanym hierarchiom.

Życie w społeczeństwie polega na umiejętnie stosowanej strategii uniku. Na całość można pójść, kiedy wygrana jest w kieszeni, a przez większą część czasu należy zachowywać daleko posuniętą ostrożność. Chrystus, zanim stał się Bogiem, doskonale o tym wiedział. Większość niestety gubi przedwczesny wytrysk pychy.

Przyjaciołom pokaż taką twarz, przy której czuliby się swojsko i radośnie, matce taką, przy której czułaby się bezpiecznie, ojcu w ogóle nie musisz pokazywać twarzy, bo za dobrze ją zna. Reszcie pokaż to, co pokazujesz im od czterech lat, czyli FUCK YOU.

Cała masa moich kiksów, błędów i bardzo często karygodnych potknięć, wynika z mojej nieumiarkowanej próżności, którą niestety posiadam w nadmiarze. Dlatego drzwi do pierwszej ligi są zamknięte przede mną na cztery spusty i de facto nieodwracalnie i próżno mi kołatać, choćbym wieczność kołatał, nie otworzy mi nikt.

Moja udawana i wykoncypowana skromność jest tak naprawdę strategią ochronną i obronną, dzięki której, w swoim oczywiście mniemaniu, mogę nad tego i owego, się tam i ówdzie wywyższyć. Wiedzą to stare i wytrawne wygi, które śmiejąc się ze mnie, jednocześnie nie okazują mi ani miligrama współczucia, skazując mnie na wiekuiste potępienie już w tej formie zarodkowo – poczwarkowej, w której obecnie tkwię.

Mam jedną i jedyną chyba pozytywną cechę, że wyżej nad wszelką pisaninę, stawiam przyjaźń z prawdziwymi przyjaciółmi, dlatego wszelkie działania ryzykowne z mojej strony, które ową mogłyby wystawić na jakikolwiek szwank, są przeze mnie wyjątkowo boleśnie przeżywane. W życiu literackim czuję się komfortowo, bo mogę doskonale w tym światku imitować to i owo, wystarczy po prostu coś pobredzić tam i ówdzie, albo napisać tu czy tam.

Ziarno prawdziwej miłości między kobietą, a mężczyzną rośnie i dojrzewa na glebie bardzo zwyczajnej. Dlatego natury rogate, osłowate, głupkowate (takie jak moja chociażby), owej nie zaznają nigdy, bo sobie ubrdały, prawdopodobnie wskutek wychowania, że chcą od życia czegoś więcej… Pytanie, czy owo więcej, to nie popiół właśnie i spalona ziemia. Trzeba wyjątkowo mądrej kobiety bądź bardzo mądrego mężczyzny, żeby z taką naturą fiku miku, wiódł żywot dalekobieżny.

Gdybym nie miał talentu, zdarzyłby się cud galilejski; moje koleżanki polubiłyby mnie. Zaczęłyby opowiadać publicznie, że jestem świetny w tym i owym, bo jak wiadomo człowiek nieutalentowany, nie wkurwia nikogo, budząc u niewiast współczucie, miast zazdrości, a przez to chęć pomocy.












 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyimek _ Poemat nowy _ cz. 2

Wieniu, kiedy będę umierał, powiem Tobie w zaufaniu: pamiętaj stary, najważniejsze jest lizanie gnata. Przegrać z Panem Bogiem to jak wygrać...