sobota, 2 grudnia 2023

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 30

 Kto podskoczy Piętniewiczowi? Jedynie sam Piętniewicz jest go w stanie unicestwić.


Świat nie tyle nie istnieje, co został źle pomyślany, a to zasadnicza jednak różnica, nawet dla tych, którzy myślą logicznie, racjonalnie i pozytywnie.

Jeśli kogoś mam dźgnąć, czy dziabnąć, to tylko niedelikatnych i prymitywów, żeby się opamiętali.

Sukces może sparaliżować naturalny dar. Dlatego najbezpieczniej jest stać się sławnym dopiero po śmierci.  

Nadchodzi coś nowego, ale nie wiemy jeszcze dokładnie, co to jest. W każdym razie, do was staruchy się zwracam, czas odejść ze swoimi zwietrzałymi pomysłami.

Jeśli mi ktoś powie, że mocno „walę” w tych Wyimkach, to się gruntownie pomyli. Tutaj jest jedynie cyrk, błazeństwo, psoty, nic szczególnie ciekawego, co nie byłoby dostępne w innych miejscach tej planety.

Na czym polega szczerość? Dzisiaj polega na tym, żeby w ogóle nie otwierać gęby.

Obecnie język publicznej debaty, jest językiem publicznej chujozy, więc nie ma niczego lepszego do zrobienia, aniżeli nazywanie wprost tego gówna. Ludzie, nie prostujcie się, bo i tak będziecie krzywi.

Jak to dobrze, że prawie nikt mnie nie zna, nikomu się nie narzucam i w związku z tym jestem wolny. Ludzie zbyt kochają siebie oraz idee własne, aby zainteresować się kimś innym.

Robię być może demolkę, do czego to doprowadzi? Może do jakiegoś ożywienia? I tak, pewnego dnia wykluczą mnie ze swej zagrody i powrócą do przeżuwania swej trawy na łące.
Możliwość, że im się to znudzi, jest nikła, albowiem ich pożywienie, choć monotonne, daje im realną siłę do wprowadzania kolejnych pokoleń w ich uświęcony wieloletnią tradycją obyczaj.

Wyczuwam, że młodym ludziom mocno obmierzło to nieustające pierdolenie o Szopenie.
Oni by chcieli czegoś wreszcie realnego, zamiast owej, trwającej od zarania mediacji. Mówić nienormalnie nauczyć się może każdy dureń, który w dwa wieczory mocniej przysiądzie nad książką. Mówić normalnie potrafią nieliczni.

Zostało nas niewielu, Panie, daj proszę siłę i miłość.
Wydaje mi się, że przegram i to w bardzo kiepskim stylu.

W moich Wyimkach szybka myśl wyprzedza faktyczne i życiem poparte rozeznanie.

Nagle zrozumiałem, że wszystko przegrałem i że Jedynym, który jest w stanie przekuć tę totalną degrengoladę klęski w zwycięstwo, jest Pan Bóg.

Nauczyć się języka danego, aby przetrwać w tym bądź tamtym środowisku? Ci, którzy mają gdzieś społeczne kody językowe, są najchętniej czytani i oglądani, albowiem język ich jest naturalny.

W sumie to podziwiam Szustaka i resztę tych księży za niezmordowane i nieodmienne, przez nieskończoną ilość przypadków odmienianie, słowa „Pan Bóg”. Normalny ksiądz ma jakieś swoje hobby: literaturę, muzykę, sztukę, a ci, są tak mocno zajawieni na jednym temacie, że się po prostu nie mogą od niego odpierdolić. W sumie to ich podziwiam, ale już teraz mam z nich bekę.

Na wszystko jest moda. Była na diabła, teraz jest na Pana Boga, kiedy przyjdzie moda na myślenie? Nigdy, bo to nie leży w urodzie myślenia, bycie w modzie.

Pytanie, czy Bóg istnieje, albo czy wierzysz  w Boga, to są po prostu źle postawione pytania.
Nikt normalny takiego pytania nie zada po prostu, bo każdy widzi, jak to wszystko jest zdupcone.

Kobieta i mężczyzna nie powinni dobierać się na bazie wielkości pindola ani rozmiaru cycków, ale na bazie muzyki, jakiej słuchają, bo to najtajniejsze i najbardziej intymne porozumienie dusz, nie ma bardziej intymnego.

Aktualnie jestem zbyt genialny na jakikolwiek związek ani na jakąkolwiek przyjaźń nawet.
Objęła mnie bowiem toksyczna kochanka śmierć oraz jej toksyczny pomocnik – mąż, któremu na imię umieranie.

Zajrzałem przez przypadek do swojego tomu „Na oścież”, wydanego przez Zeszyty Literackie w 2014 roku, z posłowiem Zagajewskiego. To tom przeklęty.

Każdy artysta, nie tylko poeta, ma swojego sobowtóra, który jest diametralnie inny, ale nierzadko ważniejszy, bo pozwalający robić to, co najważniejsze: żyć i do tego przeżyć.

Kobiety, które nie jedzą mięsa, wcale nie są przez to bardziej łagodne.

Kobieta najpierw jest romantyczna, potem pragmatyczna, a potem staje się po prostu wesoła.
Facet, który jest idiotą, próbuje zgłębić jej tajemnicę, a tymczasem zawsze chodzi o rzeczy najprostsze: naprawić zlew, wymienić dachówkę, wynieść śmieci, odstawić auto do garażu. Ot, cała tajemnica kobiecości.

 Jak uciec ze Zwisu? Możesz jedynie przejść z piekła do piekła, bo stamtąd, czyli stąd, nie ma ucieczki.

Nie lubię, kiedy do mnie dzwoni się, a ludzie dzwonią do mnie z byle chujostwem.

Ojciec Szustak zdradził Boga dla komerchy, wstydu nie ma on.

Wszystko jest u mnie wykreowane, łącznie z tą całą, pożal się Boże, opowieścią psychiatryczną. Nie wierzcie mi.

Wydział Polonistyki UJ ma obecnie i od dłuższego czasu jeden, podstawowy mankament: jest całkowicie wyzbyty poczucia humoru.

Zalewa mnie zewsząd chujoza tego świata, a ja straciłem gust elementarny.

Nie złamiecie mnie kurwy i skurwysyny, nie dam się wam. Ja się nazywam Michał Piętniewicz.

Tak, jest dokładnie tak, jak sądzicie. Wypowiedziałem wam wszystkim wojnę i w dodatku dam wam wszystkim radę. Bez większego wysiłku.

Jak to dobrze, że całe towarzystwo, prócz kilkorga chorych psychicznie natrętów, ma mnie w dupie. To naprawdę dobrze o mnie świadczy.

Jestem pisarzem, czyli kimś bezgranicznie głupim i bezgranicznie mądrym jednocześnie.

No dalej, dalej, spróbujcie mi podskoczyć, trzy łby utnę za jednym razem.

Piętniewicz oszalał, dajcie mu spokój .

Za tęgie dostałem baty od płci przeciwnej, żeby móc w kobiecie zobaczyć człowieka.

Oświadczam w tym miejscu, że nie będę lizał dupy ani prawicowym bucom ani lewicowym idiotom.

Czyją biorę stronę? Pijaków i wariatów, są najciekawsi i najuczciwsi w tym nieciekawym barze pod ojszczaną chmurą.

Te Wyimki biorą się z życia, obserwacji, kontaktów, przeżyć, doświadczeń, ciosów i ran zadawanych stale przez mieszkańców rozmaitych barów oraz innych przybytków cierpienia – nie są one żadnym tekstem, teksturą, pan tekstem, arche tekstem czy chujo tekstem – idźcie się paść pretensjonalni strukturaliści i post strukturaliści z waszymi obwisłymi fiutami, nieudolnie naśladującymi życie.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyimek _ Poemat nowy _ cz. 2

Wieniu, kiedy będę umierał, powiem Tobie w zaufaniu: pamiętaj stary, najważniejsze jest lizanie gnata. Przegrać z Panem Bogiem to jak wygrać...