wtorek, 16 czerwca 2015

Nowa poezja Krakowska

Cykl Nowa Poezja Krakowska wczoraj miał swoje zwieńczenie. Może będziemy robić to dalej, zobaczymy. Na razie jednak cykl nasz zwieńczył Marek Wawrzyński, poeta, pracujący na co dzień w Krakowie, w barze Vis a Vis, urodzony w 1965 roku, w Nowosielcach, koło Sanoka, jeden z najważniejszych przedstawicieli minimalizmu we współczesnej poezji polskiej. Cykl ten, nasz ten cykl, był zdecydowanie przepiękny. Zaczęliśmy od intelektualnej poezji bardzo młodego Marka Psonki (1988), którego intensywna, intelektualna przygoda z filozofią, którą studiuje na Uniwersytecie Papieskim w Krakowie, owocuje niekiedy bardzo ciekawymi wierszami o tematyce nie tylko filozoficznej, choć filozofia pozostaje tutaj niewątpliwie bardzo cennym źródłem inspiracji dla poety, urodzonego na Śląsku. Jarosław Burgieł, poeta urodzony w Krakowie, z Krakowem przez całe życie związany, zaprezentował nam sporą kulturę i dużą delikatność. Jego wieczór także należał do bardzo udanych, również ze względu na dowcipne i trafne aforyzmy, które nam przedstawił, które często ocierają się o wyższą treść metafizyczną. Kolejna, poetka tym razem, Majka Sokal, przedstawiła nam po prostu coś bardzo ciekawego: własny talent poetycki i dla tego talentu warto było przyjść na jej wieczór. Marek Wawrzyński to poeta silnie osadzony w konkrecie, nie tylko krakowskim, choć może i pewnie przede wszystkim, w krakowskim konkrecie, ale w ogóle, śmiem twierdzić, jego konkretność jest bardzo mocna, bardzo silna. Literatura jest sprawą konkretu, "literatura to rzecz", powiedział poeta na wczorajszym spotkaniu i w zasadzie się nie mylił, przywołał chyba tutaj, myślę, że świadomie Husserla oraz Ingardena, otóż literatura jest kontaktem z rzeczą. Wiersze Marka Wawrzyńskiego wydają się takie, jakby przeszły redukcję fenomenologiczną (epoche), ale przecież nie są tylko czystym bytem poetyckim, nie ograniczają się do czystej istoty. Są zapisem momentalnym, epifanią chwili, zapisem "momentu wiecznego" (Marek powiedział na spotkaniu, że wszystkie chwile w życiu są istotne). Ale przecież ten zapis nie rezygnuje z konkretności, wręcz przeciwnie: konkretność tam, wskutek owego zapisu, doznaje bardzo silnego wzmożenia, zyskuje na mocy. Pojawił się, dzięki prof. Żurakowskiemu, kontekst poezji Harasymowicza, myślę, że ważny przez to, że Wawrzyńskiego odwołania do sacrum (poeta mówił również o wszechobecnej świętości świata), są silnie zakorzenione w tradycji wiersza Harasymowicza, który zbliżał się do niego często przez wiejski, ludowy czy ziemski konkret, podobnie jak wybitny poeta Tadeusz Nowak, pochodzący z Sikorzyc, urodzony w 1930 roku w Sikorzycach, zmarły w 1991 w Skierniewicach). Otóż Marka Wawrzyńskiego sacrum, jest rodzajem, przepraszam, jeśli się wydam teraz heretykiem i bluźniercą, sacrum krakowskiego, tego rodem z Vis a Vis, gdzie poeta pracuje jako barman, gdzie odbywają się nieustające rozmowy o polskiej i nie tylko polskiej sztuce, przy piwie, papierosach, wódce. Otóż klimat tego życia kawiarnianego jest oddany starannie w wierszach Wawrzyńskiego, ale nie jest to ciemność speluny, nie są to obszary diabelne, ale jest to ten rodzaj obrazowania poetyckiego, który opowiada się po stronie jasności świata oraz jasności poetyckiego, kawiarnianego, artystycznego Krakowa. Bardzo podobają mi się wiersze tego poety, są jasne, przejrzyste, czyste.
Cykl dobiegł końca, przynajmniej na razie, zobaczymy, co będzie dalej i czy w ogóle podołamy, żeby dalej opowiadać i spotykać się z ciekawymi naszym zdaniem, krakowskimi poetami. Wczoraj frekwencja była bardzo dobra, na spotkaniu z Majką Sokal również było bardzo dobrze, na spotkaniu z Jarkiem i Markiem także. W najbliższy piątek, o 18.00 w Podgórzu, na ulicy Sokolskiej 13, ciekawe spotkanie z poezją Jadwigi Grabarz, ale już nie w ramach naszego cyklu. Serdecznie zapraszam!

O wierszach Marka Wawrzyńskiego
Wiersze Marka Wawrzyńskiego są mistrzowskimi, rewelacyjnymi, miniaturami poetyckimi, albo nie: po prostu, samodzielnymi, mistrzowskimi wierszami. Ich mistrzostwo polega na olbrzymiej świadomości tego, czym jest literatura w swojej istocie. Marek, poprzez krótki, pozornie oszczędny zapis (bo w rzeczywistości w tym zapisie zawiera się nieskończone bogactwo treściowe i nasycenie słowem), wydobywa po prostu eidos literatury, jej pradawną istotę, która w swoim istotnym rdzeniu zachowała tożsamość, pozostała niezmienna. Więc po pierwsze ważna jest tutaj niesłychanie istotna literackość tych wierszy. Po drugie olbrzymia łatwość w lekturze, również jest zabiegiem mistrzowskim, ponieważ widać, że poeta myśli o "zwykłym" czytelniku, nie skazując go na męki wyższego rzędu. Poza tym są to wiersze, z których coś istotnego zostaje, nie tylko mglisty powidok, ale istotna, literacka myśl, literacka refleksja. Marek, bowiem, albo inaczej: podmiot mówiący wierszy Marka, myśli bowiem o świecie przy pomocy literatury. Filozofia jako sztuka myślenia, jest tutaj szczególną odmianą literatury, stąd może być wysnuty wniosek o pan literackości wierszy Marka Wawrzyńskiego. Ich pomysłowość, refleksyjność, niezwykła wrażliwość na szczegół i detal, dar obserwacji rzeczy drobnych, niuansów rzeczywistości, które z punktu widzenia metafizyki, są niezmiernie ważne, jak na przykład ta łasica pomykająca wśród beczek: jakie bogactwo treści w tym krótkim wierszu: ruch i zmiana, stałość i chwila, moment i wieczność, a wszystko to wyrażone przy pomocy opisu łasicy, która pomyka wśród beczek. Niezwykły, cudowny wręcz dar obserwacji, inteligentnej a jednocześnie głębokiej puenty, jak ta bardzo oryginalna i trafna analiza czytania, "trzeba się pilnować, przewrócisz stronę, a tu już ktoś inny". I znowu bogactwo, choćby w postaci filozofii Levinasa, cała literatura o inności, obcości i tak dalej, która i tak jedynie w ułamkowy sposób wyczerpuje sens tego wiersza. Pytanie o formę jest dość ważne, choć odpowiedź wydaje się oczywista: to są po prostu wiersze, nonsensem byłoby sprowadzenie ich do haiku, są to po prostu wiersze, nasycone istotną, literacką oraz metafizyczną treścią. Ostatni wiersz, "Obserwatorium", odsyła, jak się zdaje, do opowiadania "Kometa" Brunona Schulza. Więc jest w tych krótkich formach pomieszczone niezwykłe bogactwo świata,  które wyszło na jaw dzięki niesamowitemu darowi obserwacji i zdolności kontemplacyjnego (i jednocześnie aktywnego, bo przybierającego w momencie określony, literacki kształt), zatrzymania się na szczególe świata. Długo by dalej można, na przykład o tym, że wspomniane nasycenie literackością, wynika z olbrzymiego skondensowania wiersza, skondensowania w maksymalny sposób poetyckiego języka. Przykład "kamień wtulony w siebie jak gołąb". No, bez wątpienia, jest to wiersz mistrzowski i to wiersz, cały, samodzielny wiersz, który jest krótszy nawet niż pojedyncze zdanie. Zestawienie nieżywego kamienia, wtulenia i gołębia w jednej linijce, poraża ogromną możliwością treści, wynikające z niezwykłej umiejętności kondensacji oraz mistrzowskiego zestawienia słów, które komponują się w obraz literacko niezwykle istotny. Poza tym zatrzymanie na takim detalu, jak mrówki na chodniku, wszystkie te opisane szczegóły świata, wynikają po prostu z dużej wrażliwości podmiotu mówiącego tych wierszy na to, co go otacza. Myślę, że ostatni wiersz może posłużyć jako klucz do odczytania całości zestawu, obserwatorium na strychu, z którego wysokości obserwuje się gwiazdozbiory. Jest tutaj literacki zapis pragnienia metafizycznego, z którego wyrasta literatura, zawsze z owego, metafizycznego pragnienia wyrastała, takie jest jej pierwotne eidos, aby patrząc w gwiazdy, widzieć jednocześnie mrówki na chodniku. Myślę, że poecie udaje się ta sztuka, sztuka obserwacji, która zamienia się w literaturę, rozumianą jako bardzo istotna,  pierwotna oraz ejdetyczna część kosmicznej całości.



1 komentarz:

  1. Przydałyby się jakieś cytaty z wierszy Wawrzyńskiego.

    OdpowiedzUsuń

Wyimek _ Poemat nowy _ cz. 2

Wieniu, kiedy będę umierał, powiem Tobie w zaufaniu: pamiętaj stary, najważniejsze jest lizanie gnata. Przegrać z Panem Bogiem to jak wygrać...