sobota, 26 lipca 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 63

 Obrażasz ludzi, wypierdalasz ich ze swojego życia. Problem w tym, że oni swoją beznadziejną postawą po prostu dostali to, na co zasłużyli.

Bóg ma nieskończoną ilość twarzy, ale ta jego najbardziej podstawowa to twarz bardzo delikatnego, ale stanowczego realisty, który jednocześnie najbardziej kocha wariatów, dziwaków, marzycieli.

Jeśli mnie kochasz, puść dzwona.

Ktoś mi kiedyś napisał na portalu literackim, że potrafię nienawidzić. I ja się z tym zgadzam, bo bez tego pieprzu, czy byłaby w ogóle możliwa miłość?

Nie ma niczego piękniejszego aniżeli królestwo fantazji, niestety z takim „świętym oburzeniem” przyjmowane przez przeróżne „święte gremia”, proklamujące tzw. godne życie i rozsądek.

Piętniewicz, porozstawiaj wszystkich jak figury na szachownicy, teraz już możesz.

To życie jest święte, a ty się nie broń.

Całe życie kłóciłeś się, sprzeczałeś, napierdalałeś, czas osiąść na laurach zgody.

Marian Stala – mój najlepszy przyjaciel. I najgorszy wróg.

Czy Piętniewicz ma prawo? Kto dał mu takie prawo? To proste, jego choroba na samotność.
To bardzo nieszczęśliwy w sumie człowiek. I do szczętu schorowany.

Piętniewicza bardzo trudno pokochać. Jego choroba to prawdziwe piekło dla innych.

Piętniewicz przez całe życie tęsknił za jednym: za prawdziwą miłością.

Piętniewicz ma przyjaciela Lamprechta. Niestety ten co rusz go zdradza.

Czy ją kochałeś, nie wiesz. Statki wolno płyną w dół.

Próbuję wam powiedzieć, że życie jest bardzo dynamiczne, ale wy uważacie, że to nie wypada. Możecie mnie przebić harpunem.

Myślisz tylko o dwóch rzeczach: o świętej ciszy Boga i o literaturze.

Masz podejrzenie, że Pieczon uważa cię za pieprzniętego, ale nie okazuje tego.

I odtąd w życiu będziesz robił jedno: wylewał wiadra łez.




sobota, 12 lipca 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 62

 Tęsknię za Paulem Rogowskim. To mój najlepszy przyjaciel, korepetytor.

Drogi naszych wrażliwości i Optyk: ostatnie starcie.

Ja mistrz, wyciągam dłonie.

I będziesz szedł odtąd często w sytuacje ciebie raniące, moje słońce.

Naucz się gry w zaświat, reguły są podobne do tego świata tutaj, choć nieco odwrócone.

Puściłem ją wolno, niech się dzieje.

Wyobrażenie Boga jako Miłosiernego Ojca? Nie wiem. Bóg według mnie jest jakąś potwornością, straszliwością, to wcale nie jest fajny facet.

Nie potrafię przestać myśleć o jej cipce… Zaraz zemdleję z pragnienia.

Chodząca po ziemi, ucieleśniona wścieklica i rozpacz – kobieta. A to wszystko bierze się z totalnie zaburzonej relacji z którymś z rodziców, albowiem dom rodzinny to nierzadko infernum.

Wy wszyscy nieudacznicy w Zwisie, co do jednego prawie, udajecie szlachetnych, a jedynie stroicie się w nieswoje piórka, pieprzę was, wymiotuję wami. Snoby ohydne, śmierdzące, pseudoartyści, beztalencia, tanie imitacje.

Jam jest prawdziwy orzeł, potrafię polecieć bardzo wysoko.

Bezpowrotnie utracone poczucie humoru w tym dziwnym społeczeństwie…

Ktoś, kto przynajmniej raz w życiu nie harpał maślaka, nie jest godzien nazywać się córką Bożą…

Będziemy jeszcze wszyscy śmiać się, żartować, będzie bardzo miło, to są oceany, rozumiecie?

Każdy to dzień to nowa, wewnętrzna bitwa, na chwałę Pana!

Bóg to wielki jajcarz, ale mnie Jego poczucie humoru mało śmieszy.

Pan nie jest na wakacjach Panie Pawle Rogowski, Pan morderczo walczy, a ja jestem Pana szablą.

Cóż za przedziwna gra między dwoma światami, oparta przede wszystkim na dyskrecji, przemilczeniu, nieujawnianiu całej prawdy, delikatnych bardzo znakach w widzialnym świecie.










sobota, 5 lipca 2025

Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 61

Mirek i Dorotka, najpotężniejsze Anioły naszego Pana.

Nadchodzi Aslan, będzie wielka burza.

Wybierasz orgazm z Kaczmarskim czy petting z free jazzem? Jedno i drugie.

Chcę stanąć w prawdzie, całkowitej prawdzie, nie chcę niczego ukrywać.

Ludziom obdarzonym poczuciem humoru łatwiej żyć na tej planecie. Mnie niestety go często brakuje, albowiem nieustająco się na wszystko wściekam.

Paul Rogowski jest moim korepetytorem, który codziennie w Zwisie spuszcza mi manto. Wie więcej, ale potrafi mniej.

Uczymy się cierpliwie języka aniołów, poprzez wytrwałą lekturę i to, co najważniejsze: spotkanie z drugim człowiekiem.

Zagrajmy w coś najdelikatniejszego: w życie.

Czasem czuję się tak bardzo przerażony, Bary głoś słowo proszę, zaraz zaczną dąć w trąby.

Na Sieciecha nie ma mocnych. Może tylko Janek…

Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani, a te najgorsze odbywają się zawsze przy kawiarnianym stoliku.

Coś tak czuję, że Sieciefon, po drugiej stronie błękitu, do którego oczywiście się nie spieszymy, będzie kurzył jak komin, a ja nie będę mógł zapalić ani jednego cygareta.

W świecie codziennie zachodzą niewidzialne procesy, trzeba mieć czujne oko i bardzo tęgą wyobraźnię.

Pierwszy raz zobaczyłem bezradność Bartuli. Była to wieść o moim małym ptaku.

Nasze matki są naszymi żonami, nasze żony są naszymi córkami i tak toczy się światek…

Moje Przecinki są pisane przez człowieka bardzo wojowniczego, niepotrzebnie tak wojuję.

Klaudiusz Pieczon: wielki, stary jak Wszechświat kot. Przypomina mi mojego byłego tutora Zawada.

Codziennie nowa porcja walki i wyjęte majtki z pralki.






Wyimki, fragmenty, intuicje, błyski _ cz. 70

Wczoraj pokonałem Skazę, ocaliłem córkę, w Narni w końcu zapanuje pokój. Albowiem? Albowiem nasze matki są naszymi żonami, nasze żony są nas...